Rozdział 1

8 0 0
                                    


  Budzę się z przerażeniem w oczach, nie mogąc się ruszyć ani nawet nabrać powietrza do płuc, znowu mi się śnił, to znowu był on. Widziałam go, czułam jego ręce zaciskające się na moim ramieniu, czułam jego obrzydliwy odór i czułam brud na ciele.

Gdy po paru sekundach mogłam już swobodnie oddychać i w moich kończynach zaczęło wracać czucie, usiadłam prosto na łóżku, podciągając nogi pod brodę i opierając się plecami o ścianę zaczęłam cicho szlochać nie mogąc wymazać sobie z przed oczu tamtego obrazu. Wstałam jak oparzona wraz z uczuciem czyjejś ręki u moim boku, ale był to tylko Karol. Mój wspaniały mąż, wspaniały to on może był z rok temu, jak nie znał jeszcze tak dobrze smaku alkoholu. Teraz, teraz to jest już tylko młodym pijaczyną od którego nie mogę uciec, ponieważ jak tylko próbuję się odezwać zaczyna warczeć bądź od razu przechodzi do przemocy, ale bije tylko w miejsca, które nie są widoczne dla innych, takie jak brzuch, plecy czy nogi. Czasami zdarza mu się wyjść poza rutynę i uderzyć w policzek bądź w ramiona, które zazwyczaj mam odsłonięte, ale to jest naprawdę rzadkością, więc jeżeli powiem, że upadłam bądź się potknęłam nie zadają zbyt wielu pytań. Ale na szczęście zazwyczaj bije tylko gdy jest trzeźwy, co teraz też już jest wielką rzadkością, normalnie wraca do mieszkania tak napruty, że nie wiem jak mu się udaje wtargnąć tu po schodach. Ledwo się wtacza do mieszkania i od razu ląduje na twarzy, czasami zastanawiam się czemu by tak po prostu nie uciec od niego gdy śpi bądź zatacza się po ścianach jakiegoś baru, ale wtedy przypominam sobie, że z pracą w której moja wypłata wynosi nie więcej niż tysiąc euro, gdzie wszystko jest przeznaczane na rachunki i na alkohol dla Karola a reszta która zostanie, czyli jakieś marne dwieście pięćdziesiąt idzie na nasze wyżywienie, przy czym tego jedzenia ledwo starcza dla mnie nie byłabym w stanie przeżyć na zewnątrz. Zważając również na to, że nie za bardzo mogłabym opuścić Karola, ponieważ jest on moim mężem a nie mam pieniędzy aby się z nim sądzić w sądach, poza tym na pewno bym przegrała rozprawę, ponieważ nie mam żadnych dowodów na to, że mnie bije. Oczywiście są siniaki, ale nikt nie mógłby potwierdzić, że to właśnie on mi je zrobił, ponieważ odkąd jesteśmy małżeństwem nie spotykam się już z moimi znajomymi a jak już mówiłam nikt inny by nie zauważył moich siniaków ponieważ nie są dla nich widoczne.

Nagle wyrywa mnie z zamyślenia skrzypnięcie łóżka pod Karolem i w odruchu chowam się w cień gdzie na pierwszy rzut oka nie jestem widoczna, także jakby nagle chłopakowi zachciało się rozejrzeć po pokoju, prawdopodobnie by mnie nie znalazł. Spoglądam jeszcze raz na łóżko i stwierdzam, że mężczyzna śpi, ale przeczekuję jeszcze chwilę do póki znów nie usłyszę jego pochrapywania. Wysuwam się powoli z cienia i po cichu podchodzę do chłopaka i próbuję zwęszyć od niego alkohol, ale nic nie czuję. Od razu się od niego odsuwam i podchodzę pod drzwi od pokoju i łapię za klamkę, ale zanim ją przekręcam podnoszę jeszcze na chwilę głowę do góry aby pozbyć się napływających mi do oczu łez, po czym wychodzę z pokoju i przechodzę przez salon tylko po to aby zabrać ze sobą koc i wchodzę do łazienki, jedynego pomieszczeni w którym jest zamek. Przechodzę przez drzwi zamykając je na klucz i wchodzę do wanny otulając się szczelnie kocem i staram się jeszcze na chwile usnąć, ale mi nie wychodzi. Dlatego czekam w łazience aż nie wybije szósta godzina, którą rozpoznaję przez bicie dzwonów, sześć razy. Wstaję powoli z wanny aby zacząć się szykować do pracy. Myję się szybko i wychodzę z łazienki i wchodzę do pokoju aby wziąć sobie nową bieliznę i ubrania na dzisiaj, ale razem z przekroczeniem progu pokoju staję nieruchomo i rozglądam się po całym pomieszczeniu w poszukiwaniu chłopaka, ale nie mogę go nigdzie znaleźć gdy nagle słyszę za swoimi plecami skrzypnięcie podłogi i rękę na mojej tali, przez co odruchowo napinam mięśnie w całym ciele i zaciskam dłonie w pięści.

- Idziemy dzisiaj na kolację do knajpy.- mówi Karol, owiewając swoim oddechem moje ucho

-Co?- pytam zdezorientowana, bo chyba się przesłyszałam

- Idziemy dzisiaj na kolacje.- mówi groźniej i odgarnia moje czarne włosy z ramienia, zarzucając je na plecy i kładzie soją głowę na moim ramieniu przez co aż chce mi się wymiotować- W końcu dzisiaj jest nasza rocznica, kochanie.- gdy wypowiedział ostatnie słowo w moim żołądku aż się coś ścisnęło a nasza rocznica była trzy miesiące temu.

-Ale ja nie mogę. Pracuję do późna.- mówię przerażona tym, że jest trzeźwy a ja wiem, że nawet jeżeli faktycznie nie mogę przyjść, to to i tak jest dla niego nieposłuszeństwo.

-To nic, poczekam na ciebie pod pracą i pójdziemy na kolacje.- syczy widocznie zdenerwowany i odpycha się ode mnie, przez co lekko mnie popycha.

Jeżeli zaraz ni przestanę czuć jego obecności przy moim boku, zwymiotuję. Wchodzę do pokoju i zabieram to po co tam przyszłam i przebieram się szybko w pokoju, po czym zakładam już bardzo rozdeptane i przetarte trampki i wychodzę z mieszkania nabierając powietrza do płuc. Wychodzę z klatki schodowej i biegnę przez wąskie uliczki do pracy. 


~~~~~~~~~~

A więc tak zaczynam nowe opowiadanie, ponieważ tamto było źle wykonane. Co prawda pomysł nie był najgorszy, ale wykonanie beznadziejne. Także usunęłam tamto opowiadanie i teraz zachęcam was do przeczytania tego. Tym razem będzie ono bardziej przemyślane.

* jest możliwość, że kiedyś jeszcze wrócę z tamtym opowiadaniem, ale jak na razie próbuję z tym*

<Buziaczki misiaczki>   J.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 12, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

NierozłączniWhere stories live. Discover now