Riley
Okazuje się, że nie jest tak źle, jak mi się wydawało. Rodzina Haydena jest bardzo miła i czuję się całkiem swobodnie w ich towarzystwie. Różnią się trochę od mojej rodziny przede wszystkim stylem życia.
Są o wiele bogatsi, mają inne tematy rozmowy i inne zmartwienia, ale to nie stanowi problemu. Staram się dopasować do konwersacji.
Jestem wdzięczna za towarzystwo Wren. Jest trochę odskocznią od reszty. Muszę przyznać, że dzieci Kristen są inne. Prowadzą skromniejsze życie, to na pewno.
- Hayden, idziesz z nami obejrzeć nowy samochód Stanleya? – pyta Bob, a chłopak posyła mi pytające i zatroskane spojrzenie.
- Nie zjemy twojej dziewczyny – mówi żartobliwie Denise z plączącym się językiem.
- Idź – uśmiechem się do niego i patrzę jak znika w towarzystwie innych nieznajomych mi mężczyzn.
Mama Haydena i jego ciotka zaczynają rozmowę o najnowszym robocie kuchennym, który zakupiły i wymieniają się spostrzeżeniami.
Wren wykorzystuje ich nie uwagę, a ja czuję, że zaraz będę trupem.
- Co wy do kurwy nędzy robicie? – niemal piszczy, a ja krzywię się na ten dźwięk.
Uciszam ją gestem, po czym wbijam wzrok w szklankę z wodą.
- Jesteście razem? – piszczy trochę ciszej.
- Co? Nie! – zaprzeczam od razu.
- W takim razie co to ma być? – marszczy brwi.
- Nie wiem – wzruszam ramionami. – Zapytał, czy z nim pójdę i się zgodziłam. Jest inaczej ostatnio odkąd...
- Odkąd co?
- Odkąd mieliśmy małą spinę – kłamię i czuję narastające poczucie winy. – Ale teraz jest dobrze i nie wiem... Podoba mi się to.
- Zabujałaś się w moim bracie! – wyrywa jej się i ulży mi, kiedy wiem, że nie jest zła.
- Nieprawda!
- Rumienisz się! – zauważa. – Myślę, że on w tobie też. Nie przyprowadziłby tu byle kogo.
Na jej słowa mam wrażenie, że jestem cała czerwona, a w brzuchu czuję przyjemny skurcz.
Jeśli mówi prawdę to będę bardzo szczęśliwa.
Następną godzinę spędzam na rozmowie z resztą rodziny Haydena, którą przedstawia mi jego mama.
Nie udaje mi się zapamiętać większości imion, ale wszyscy są mili, a przynajmniej stwarzają takie pozory. Oczywiście, jestem przedstawiana jako nowa dziewczyna Haydena i nie mam siły tłumaczyć naszej sytuacji, bo tak naprawdę nie wiem, kim jestem.
Zaczynam się zastanawiać kiedy do mnie wróci, bo zaczynam za nim tęsknić. O wiele lepiej czuję się w jego towarzystwie. Sama zaczynam robić się spięta mimo obecności Wren.
Nagle jedną z rozmów przerywa głośny huk i krzyk Haydena.
Sztywnieję na dźwięk jego rozpaczliwego głosu, dochodzącego z podwórka.
Wren posyła mi znaczące spojrzenie i ciągnie mnie za rękę w stronę drugiego wyjścia.
Wszystko dzieje się tak szybko, że nie jestem w stanie przeanalizować sytuacji.
Wychodzimy na zewnątrz, gdzie jest paskudnie zimno i zastaję Haydena, Boba i dwóch innych mężczyzn, którzy trzymają bruneta za ramiona.
Nasze spojrzenia spotykają się, a kiedy dostrzegam jego przekrwione oczy zamieram.
YOU ARE READING
Współlokatorzy
Romansa- Czy ty kiedyś widziałeś jak wygląda klaun? - zauczynam się puszyć. - Widzę go codziennie - uśmiecha się sztucznie i puszcza mi oczko. - Potrafisz nie być dupkiem? - warczę. - Potrafisz nie wyglądać jak przedszkolak?