Rozdział 13

282 23 2
                                    

Nagle doszło do mnie, że za skrętem znajdował się dom w którym kiedyś mieszkałam. Niestety spłonął w tym głupim pożarze! Gdyby nie Edd musiałabym mieszkać w bloku, a bardzo tego nie chciałam. Ile ten chłopak dla mnie w życiu zrobił, a czym ja się mu odpłacam? No właśnie. Oparłam się głową o jeden z murów i zaczęłam płakać. Tak po prostu. Łzy ciekły mi mimo wolnie.
— [t.i]?! — usłyszałam znajomy mi głos. Dyskretnie obtarłam twarz i spojrzałam w stronę rozmówcy — Boże [t.i], to ty! — okazało się, że była to Megan. Moja najlepsza przyjaciółka z dawnych lat. Teraz rozpłakałam się na dobre
— Megan?! Nie wieżę! — podbiegłam do dziewczyny i przytuliłam ją bardzo mocno — tak bardzo tęskniłam — powiedziałam już ciszej
— ja bardziej — odrzekła, po czym ukucnęła by pogłaskać mojego towarzysza — to twój pies? Nigdy Was tu nie widywałam
— tak w sumie to mój, ale mam go od wczoraj
— to wszystko wyjaśnia. Gdzie teraz mieszkasz? — lekko zeszła z tematu
— tak właściwie to... jestem taką idiotką
— hej, dlaczego?
— bo nie pamietam na jakiej ulicy mieszkam. Po prostu wprowadziłam się do przyjaciela, a teraz totalnie zapomniałam adresu!
— naprawdę? — zaśmiała się w swój charakterystyczny sposób — te okolice znam jak własne kieszenie, szybko znajdziemy twój dom!
— dzięki Megan! — w końcu na telefonie przyjaciółki uruchomiłyśmy GPS, po czym odnalazłyśmy drogę.
— odprowadzę Cię — rzekła z uśmiechem. Ja jednak uklękłam nad plecakiem i wyciągnęłam kilka przysmaków, którymi poczęstowałam psa. Sama byłam bardzo głodna, więc wzięłam sobie bułkę. Następnie ruszyłyśmy w drogę. Szłyśmy dosyć długo kiedy nagle ujrzałam swój samochód, potem dom moich przyjaciół. Niepewnie zapukałam do drzwi, otworzył mi Edd
— cześć — wymamrotałam pod nosem
— należy mi się coś więcej niż przywitanie — odpowiedział szorstko
— przytulas?
— nie. Wyjaśnienia! Gdzie byłaś, co Ci odbiło, żeby uciekać i dlaczego nie dawałaś ani znaku życia?! — krzyczał rozwścieczony
— Posłuchaj ja... po prostu — zaczęłam płakać, ponownie — pokłóciłam się z Tomem — wyszeptałam
— i to był powód?! — spojrzałam na jego buty ze smutkiem — co to za pies?! — zapytał równie wściekły
— to mój towarzysz podróży — uśmiechnęłam się. Chłopak przytulił mnie mocno, zmiękł. Ja jednak martwiłam się o Toma
— posłuchaj [t.i]... bo Matt ma alergie na psy — odpowiedział zmieszany — musisz go komuś oddać — w tym momencie pękło mi serce. To głupie, że jeszcze nie dałam mu imienia, ale pasowałoby mu „Aver" i chciałabym, by właśnie takie nosił. Zawołałam Megan, po czym przedstawiłam ją Eddowi
— Megan, a może ty byś wzięła tego zwierzaka? — wpadł na pomysł chłopak
— przykro mi zielonobluzy przyjacielu , ale niestety nie mam warunków. Chyba czeka go schronisko — no nie! Wtuliłam się w chłopaka głośno szlochając
— jak na razie Matt wyjechał do swojej babci, więc przez krótki czas może mieszkać u nas — na te propozycje lekko się uśmiechnęłam. Zaprosiliśmy Megan do środka. Gdy popijaliśmy herbatę na dół zszedł mocno pijany Tom. Zaczęłam się martwić, nie umyślnie podbiegłam do Niego, ale on mnie odtrącił. Upadłam na zimną podłogę. Nie odczuwałam szczególnego bólu, bardziej cierpiałam z powodu tego, że to właśnie on. Ta „miłość mojego życia". Podniosłam się z pomocą Megan.
— pijany — szepnął pod nosem Edd

Już dobrze (Tom x Reader) [WERSJA PIERWOTNA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz