14

133 8 1
                                    

*Dominik*

Nie poszedłem do szkoły tylko siedziałem koło starych garaży, z których nikt już nie korzystał. Musiałem przemyśleć to co się wydarzyło na imprezie. Nie do końca wiedziałem jak powinienem się zachować. Krystian mówił, że mu zależy. Ale nie miałem pewności, że nie grał. Mógł przecież udawać i to byłoby całkiem logiczne. Jednak coś we mnie podpowiadało mi, że ten chłopak naprawdę mnie lubi. To było bez sensu. Około godziny 16 dostałem od niego wiadomość czy może się ze mną spotkać. Zgodziłem się. Zaproponowałem by przyszedł do mnie do domu, gdyż nikogo tam nie było...

Siedzieliśmy na łóżku. Nie mówiliśmy nic. Panowała cisza, choć nie była ona niezręczna. Krystian co jakiś czas głaskał swoją dłonią moją.

- Masz zamiar to tak zostawić? Nie uważasz, że powinniśmy o tym porozmawiać?- spytałem patrząc na niego

- Uważam, choć wiem, że to może być trudne. Powiem ci prawdę. Założyłem się o stanowisko w drużynie, że cię przelece i na początku faktycznie miałem taki plan. Im lepiej cię poznawałem, tym bardziej nie chciałem tego robić. Myślałem że po prostu dam im sfingowane dowody, ale to i tak by sprawiło, że rozniosła by się plotka o tobie. Nie chcę tego. Polubiłem cię i naprawdę nie chcę cię skrzywdzić. Trochę szkoda mi stanowiska, ale nie zrobię tego. Oddam je i będę miał nauczkę że nie powinno się tak robić. Zrozumiem jeżeli teraz mnie znienawidzisz.- powiedział Krystian, bardzo powoli smutniejąc na twarzy.

- Powiedzieś prawdę, bardzo to cenię. Masz rację jestem na ciebie zły. Ale bardziej zawiedziony tym, że uwierzyłem ci. Miałem wątpliwości co do ciebie. Jak się okazuje słuszne. - zabrałem mu swoją dłoń.

- Wiem, zrobiłem źle. Po prostu cię przepraszam. Ale wiesz co nie żałuję. Bo dzięki temu cię poznałem cię i przekonałem się jakim jesteś świetnym chłopcem. I naprawdę cię polubiłem. Żałuję tylko, że doszło do tego w taki sposób- w tym momencie nie mogłem wytrzymać. Może i zrobił coś złego, ale żałuje, chcę się poprawić i przyznał się. Pomyślałem że mu wybaczam. W tym momencie chwyciłem jego twarz w dłonie i mocno do siebie przyciągnąłem całując. Chłopak był tak zaskoczony tym co się stało, że chyba nie do końca wiedział co ze sobą zrobić.

- Powiem ci coś. Tak jesteś idiotą. Tak uważam, że to co zrobiłeś było głupie. Tak wybaczam ci. Tak dalej cię lubię. I nie pozwolę ci się przelecieć. - powiedziałem odsuwając się kawałek od niego, by mu nie napluć na twarz.

- Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. Mam genialny pomysł jak im utrzeć nosa i jednocześnie wzmocnić naszą więź. Bo wiesz ja cię lubię, ty mnie lubisz. Możemy tak po prostu zostać parą, oni będą wiedzieć że jestem zakochany. Oczywiście nie zrobimy na razie tego, ale przez przypadek będziemy wspominać upojną noc. Nie miałem w zakładzie że nie wolno mi się zakochać. Ja nie stracę posady, a ty zyskasz wspaniałego chłopaka. Co ty na to?- na chwilę zamilkłem. Musiałem przemyśleć jego propozycje. To nie takie proste. W końcu odpowiedziałam.

- Zgadzam się- to było oczywiste nie mógłbym odpowiedzieć inaczej

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dam dam dam. Ogłoszenie. Zbliżamy się do końca. Jeszcze 2 może 3 rozdziały.

Szczęśliwy pechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz