Rozdział 17

218 21 0
                                    

Zrezygnowana poszłam do swojego pokoju. Chciałam zapalić światło, ale chyba była jakaś awaria prądu i to właśnie dlatego telewizor się zepsuł. Z walizki wyciągnęłam moją szkatułkę i postawiłam ją na biurku. W ciemnościach wyciągnęłam dwie świece zapachowe i zapalniczkę. Po chwili świeczki były już zapalone. Położyłam się na łóżku, gdy usłyszałam ciche szuranie. Spojrzałam przez okno, ale nikogo nie zauważyłam. Bardzo się zestresowałam, a na dźwięk otwieranych drzwi chciałam piszczeć z radości. Byłam w przekonaniu, że Tom i Edd wrócili. Nic bardziej mylnego. Usłyszałam kroki. Byłam w potrzasku. Chwyciłam Avera i schowałam go pod bluzę, z wielkim trudem weszłam pod łóżko. Dopiero w prowizorycznej kryjówce zdałam sobie sprawę, że świece wciąż są zapalone, więc włamywacz będzie wiedział, że tu jestem. Musiał przyczaić się już wcześniej, zobaczył, że chłopaków nie ma, ale czy zaobserwował moje przybycie do domu? Wchodził po schodach, był coraz bliżej. Nie chciałam by mnie skrzywdził, więc nie wychylałam się. Wszedł do mojego pokoju. Chyba za coś chwycił! Już miał wychodzić, kiedy nagle piesek ukryty pod moją bluzą zaczął się ruszać i wiercić, a zaniepokojony mężczyzna wrócił w kierunku łóżka. Rozejrzał się, po czym opuścił pomieszczenie
— jeszcze tu wrócę — szepnął na odchodne. Byłam bardzo wystraszona, ale wykorzystałam sytuacje. Wyciągnęłam szczenię z pod materiału i dyskretnie wyszłam z pod łóżka. Uderzyłam głową o ramę mebla, ale nic mi się nie stało. Najwyżej będzie siniak. Wstałam i chciałam zabrać telefon z biurka, by zadzwonić na policję, a potem do Toma. Przez to, co zobaczyłam spanikowałam. Mojego telefonu nie było! Jeszcze te zepsute drzwi od łazienki! Mogłabym tam się ukryć, albo wziąć harpuny z pokoju ananasa. Niestety, Edd do teraz nie naprawił zamka. Byłam jeszcze bardziej przerażona, gdy usłyszałam kroki, był coraz bliżej. Wepchnęłam szczeniaka pod łóżko, po czym sama weszłam do szafy. — zobaczymy się wkrótce — wycedził przez zęby, po czym usłyszałam dźwięk zamyka tych drzwi. Włamywacz uciekł. Nie wieżę, że udało mi się uniknąć starcia z nim, tak czy inaczej byłam spanikowana. Wyciągnęłam Avera z pod mebla i położyłam w swoim łóżku. Po chwili dołączyłam do niego, wtulając się w ciepłą sierść szczenięcia. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo głupia jestem. Nie zamknęłam drzwi od domu, co znacznie  ułatwiło złodziejowi włamanie. Leżałam tak dobre pół godziny w panice, cicho popłakując, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi frontowych
— [t.i], jesteśmy — usłyszałam głos Edda. Postanowiłam zejść do nich na dół. Zbiegłam po schodach w szybkim tempie i rzuciłam się na Toma, by go przytulić. Niebieskobluzy nie wiedząc co się dzieje odwzajemnił uścisk. — wszystko ok? Płakałaś? — zapytał zielonobluzy. Rzeczywiście, na mojej twarzy zostały pojedyncze łzy, które otarł ananas
— co się stało słońce? — zapytał Tom
— w tym domu — nabrałam powietrza — tu był złodziej

Już dobrze (Tom x Reader) [WERSJA PIERWOTNA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz