To co już będzie zawsze

160 12 12
                                    


Nagisa

Następnego dnia dalej nie mogłem dojść do siebie, przez tą informację od lekarza. Mogę być zdrowy! Ta wiadomość tak bardzo mnie cieszy! Czyli jednak los może być dla mnie łaskawy. Jestem taki szczęśliwy, bo teraz będę mógł być z Karmą, z moim ukochanym. Nie mogę przestać o tym myśleć, bo tak bardzo go kocham i wiem, że jeśli uda się mnie wyleczyć to spędzę z nim jak najwięcej czasu. Dobrze wykorzystam tę drugą szansę i nie pozwolę jej zmarnować.



***



Po kilku miesiącach było już dobrze. To znaczy nie byłem w pełni zdrowy, ale mogłem już wyjść ze szpitala. Lekarze mówią, że już jest prawie w porządku ale ja już widzę te efekty, bo czuję się o wiele silniejszy niż byłem. Mam chęć na różne jedzenie i przede wszystkim mam chęć do życia, którą wcześniej traciłem z dnia na dzień. Karma dzwoni do mnie po kilka razy dziennie i zawsze pyta się, czy wszystko w porządku. Kocham go za to, że jest przy mnie i nie zostawił kiedy było źle, bo takie momenty też miałem. Mam sporo zaległości ze szkoły, choć przynosił mi lekcje i je odrabiałem, więc aż tak w tyle za innymi nie jestem. Nadrobię to i zacznę studia, które bardzo chciałem i teraz wiem, że mogę spełnić swoje marzenia. Mając przy boku ukochaną osobę jest mi jeszcze lepiej. Choć nie wiem jak się potoczy nasza wspólna przyszłość, to i tak wolę żyć tym co jest teraz i myśleć o tym, co chce jeszcze zrobić.

Dziś w końcu Karma może do mnie przyjść, co niesamowicie mnie cieszy. Siedziałem na łóżku w ciuchach, bo dziś też jest dzień, w którym mogę wyjść do domu. Po chwili zobaczyłem go w drzwiach, od razu do niego podszedłem i mocno go przytuliłem.

- Tak mi cię brakowało Karmuuuś.

- Wiem, mi ciebie też, księżniczko.

Odwzajemnił uścisk i poczułem jak całuje mnie w czubek głowy. Uśmiechnąłem się na ten gest i poleciało mi parę łez szczęścia, bo tak się cieszyłem, że on tu był, że mogłem go po tak długim czasie przytulić. To jest najbardziej niezwykła chwila i rzecz jaką czułem. Będąc przy nim mam wrażenie, że jestem innym człowiekiem. Zdrowym i pełnym życia. Wiem, że nie długo już w pełni taki będę. Teraz już myślę tylko pozytywnie i nic mi tego nie zepsuje. Pokonam tę chorobę dla niego. Da mojego kochanego Karmusia... Bo teraz mam tylko jego, ci rodzice już się dla mnie nie liczą.

- I jak tam moja gwiazda się dziś czuje?

- Jak cię widzę, to o wiele lepiej.

Spojrzałem na niego i wesoło się uśmiechnąłem.

- No tak, mogłem się tego spodziewać, ale ja pytam poważnie.

- Nie wiem przecież. Ale naprawdę dobrze, mam teraz już więcej siły i apetyt mi wrócił.

- No to teraz mam cię trochę utuczyć, co?

- Nie pogardzę, ale na razie muszę wrócić do domu, bo jestem jeszcze słaby, a poza tym leczenie jeszcze trwa.

- Wiem kociaku, poczekam tyle ile będzie trzeba. Na taką cudną osobę warto poczekać nawet i sto lat.

Zarumieniłem się lekko na te słowa. On zawsze wie, jak sprawić bym się zawstydził. Jego komplementy i czułe słówka zawsze na mnie działają. A czasem nie wiem czemu, w końcu nic we mnie niezwykłego nie ma.

- Ale wiesz, teraz już nie zwątpię w to, że mogę być zdrowy.

- I to chciałem usłyszeć.

- Nie zostawisz mnie tak szybko, prawda?

- Co ty mówisz? Ja cię nigdy nie zostawię!

Ponownie i jak wcześniej, mocno mnie przytulił, a potem pocałował czule. Tak, tego z pewnością najbardziej mi brakowało. Oddałem pocałunek z wielką chęcią, bo teraz już moje życie układa się w kolorach pełnych radości i miłości.



PO KILKU LATACH

Karma

Mam w końcu normalną pracę i mieszkanie, ale nie jestem w nim sam, bo mieszka ze mną pewna cudowna osóbka.

- Karmaaaaa! Gdzie położyłeś tę teczkę?

- Powinna być w salonie, na szafce.

Tak zawsze tak jest. Mówi, że ja coś gdzieś posiałem, a tak naprawdę sam zapomina gdzie to położył. Moja kochana gapa.

Tak, mieszkam z Nagisą, który jest nauczycielem od plastyki, więc robi to co kocha i ja go w tym wspieram. Jest już całkiem zdrowy i nie miał żadnych nawrotów, co mnie i jego bardzo cieszy. Żyjemy spokojnie w innym mieście, z dala od naszych pożal się Boże rodzin. Też pracuję w pewnej firmie, więc nie narzekamy na kłopoty z pieniędzmi, ale i tak nie są dla nas najważniejsze. Najbardziej liczy się to, że pomimo tych lat dalej się kochamy, a nawet jeszcze bardziej niż kiedyś.

Wyszedłem z kuchni z kawą i cappuccino dla niego, bo kawy nie pija. Skierowałem się do salonu, gdzie siedział na kanapie i przeglądał owe zaginione papiery. Usiadłem obok i zajrzałem mu przez ramię, z ciekawości, co robił.

- Muszę je w poniedziałek zanieść do szkoły.

- Spokojnie, nie stresuj się. Złość piękności szkodzi, a poza tym mamy sobotę.

- Ale i tak wolę by były kompletne i na wierzchu, bym rano ich wtedy nie szukał.

- Jak chcesz, daj mi je. Położę je tam, gdzie je znajdę i ty nie będziesz ich znowu szukał po całym domu.

Zaśmiałem się cicho i podałem mu kubek w niebiesko-czerwone paski.

- Proszę, to cię uspokoi i odpręży.

- Dziękuję, tego mi było trzeba.

Wziął kubek i od razu się napił. Jak ja dobrze wiem, czego mu potrzeba do szczęścia. To, że czasami ja to sprawiam to inna historia.

- Od razu lepiej, dzięki.

- No jasne, że lepiej, bo sam to robiłem. Musi być dobre.

Odłożył kubek i odsunął papiery, po czym przytulił się do mnie. Oparłem się o kanapę i mocno go objąłem.

- Mój kochany skarb.

- I tylko twój, nikogo innego, tylko twój.

- Tak, wiem, nie musisz tego tak podkreślać.

- Ale chcę żebyś wiedział, że nikomu cię nie oddam.

- I ja ciebie też nie. Jesteś mój i koniec, kropka.

Pocałował mnie namiętnie, a ja od razu to odwzajemniłem. Kocham te jego cudne usteczka, są takie delikatne i słodkie. Po chwili oderwał się ode mnie i położył mi głowę na ramieniu.

- Z tobą mogę spędzić całe życie, mój aniołku.

- Ja z tobą też, mój diabełku.

Uśmiechnąłem się cicho, bo kocham kiedy tak mnie nazywa.

- To jak, kto dziś robi obiad?

- Może zrobimy go dziś wspólnie?

- No... Dobrze. Ale to ty będziesz zmywał.

- Tak, tak, kochanie.

Uśmiechnął się, po czym wstaliśmy. Dałem mu jeszcze jednego całusa i poszliśmy do kuchni. Tak mnie to cieszy, że jest ze mną i nikt mi go nie zabierze. Jest już tylko i wyłącznie mój, a ja nie mam zamiaru go zostawiać. To moja jedyna miłość, której mogę przekazać swoje uczucia, nawet po naszej śmierci dalej będę go kochał.                                                                                           


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~KONIEC~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

Witam!!

No miał być jeszcze jeden ale nie chciałam za bardzo tego naciągać, więc tu dałam jak by dwa w jednym. No mamy koniec, ale liczę, że się podobało. Mam dobre wieści, jeszcze dziś zacznę nową książkę z nimi. Ale to tak wieczorem. Chciałabym byście mi napisali co sądzicie o tej książce i o tym zakończeniu. Mam nadzieję, że nie jest zbyt cukierkowo. Ale było mi miło spędzić z wami czas przy tej książce i do zobaczenia niedługo, Misie!!!

Nie trać CZASU ( KarmaGisa )Where stories live. Discover now