Wszystko przez lody!

2.5K 162 85
                                    

Zadzwoniłam ma domofon i spojrzałam na dom przede mną. Trzeba przyznać, że Jude mieszka w istnym królestwie, a przynajmniej tak to wygląda od zewnątrz. Elegancka brama, duży ogród i jeszcze większy budynek.

- Yu! - krzyknął David, gdy drzwi się otworzyły. - Musimy iść do sklepu!

- Dlaczego? - zapytałam, a ten podszedł do mnie otwierając bramę i chowając pieniądze do kieszeni.

- Lody się skończyły, a skoro Jude daje nam pełne prawo wyboru to trochę zaszalejemy! - uśmiechnął się.

- No dobra - odwzajemniłam uśmiech. - Tylko odłożę torbę.

- Jude! - zawołał Samford. - Chodź po rzeczy Yuzuki!

- Idę! - rzucił zza drzwi i po chwili odebrał moją torbę. - Tylko nie wydajcie wszystkiego - popatrzył na Davida i odszedł.

- Joe już jest? - spytałam.

- Tak. Idziemy? - kiwnęłam głową i poszliśmy w stronę najbliższego marketu.

- David...

- Tak? - spytał patrząc na mnie.

- Myślałeś kiedyś nad połączeniem dwóch technik? - walnęłam niespodziewanie, a on chwilę się zastanawiał.

- Sądzisz, że coś wyjdzie z połączenia Królewskiego Pingwina Numer Dwa oraz Wiecznego Chaosu? - odezwał się po chwili, a ja przytaknęłam głową. - Dobry pomysł, ale jak chcesz to zrobić? Wiesz, że u mnie są potrzebne trzy osoby, aby wykonać ten ruch.

- Na razie nie mam pomysłu. Jutro to poćwiczymy dobra?

- Spoko. To tutaj! - pociągnął mnie za nadgarstek do sklepu i skierował się na dział z mrożonkami.

- To jakie bierzemy? - popatrzyłam na niego kątem oka, a on szeroko się uśmiechnął.

- Jude tylko wspominał coś o truskawkowych... Bierz, które chcesz! - odwrócił głowę w moją stronę, a ja zaczęłam się śmiać.

Otworzyliśmy zamrażalkę i wyciągnęliśmy z niej dwa litrowe opakowania lodów waniliowych, jedno truskawkowych i dwa czekoladowych.

- David, mamy tyle pieniędzy? - zapytałam trzymając w rękach dwa pudełka z przysmakiem.

- Powinno wystarczyć - położył pod nosem kasierki lody, a ja zrobiłam to samo.

Gdy pani za ladą podała cenę David dał jej pieniądze. Okazało się, że dostaniemy z tego bardzo niewielką resztę. Grunt w tym, że nie wydaliśmy wszystkiego, prawda? Zabraliśmy swój zakup i omawiając połączenie naszych technik ruszyliśmy w drogę powrotną. Ta też szybko minęła, więc w mgnieniu oka znaleźliśmy się pod domem Jude'a.

- Ile wy tego kupiliście?! - krzyknął Jude patrząc na pięć pudełek w naszych rękach.

- Masz resztę. - powiedział David i włożył w dłoń chłopaka parę monet.

- Wow, dużo zostało... - powiedział z sarkazmem Sharp i przepuścił nas w drzwiach.

- Daj - powiedział Joe i zabrał ode mnie lody.

- Żebyś wszystkie zjadł? - zaczęłam udawać oburzoną.

- Pewnie - puścił mi oczko i odszedł.

- Mi też mógłbyś pomóc... - szepnął David, któremu zza trzech pudełek było widać kawałek oka i włosy.

- Ja ci pomogę - rzucił Jude i zabrał lody.

- Ohh... mój superbohaterze! - pisnął David udając małą dziewczynkę. - Jestem Ci dozgonnie wdzięczna!

Jude rzucił mu spojrzenie przez ramię i wyszedł z powiewającą peleryną. Parsknęłam śmiechem i ściągnęłam buty. Sharp to faktycznie nadaje się na gościa w ciasnych leginsach, już nawet swoją pelerynę ma. Wyszłam z korytarza i rozejrzałam się wokoło.

Zostań moim królem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz