16. Wypadki chodzą po ludziach.

30.5K 1.1K 1.2K
                                    

Rzuciłam z nieukrywanym rozdrażnieniem czarną torbę na marmurowy blat, chaotycznie zgarniając włosy do tyłu, a następnie podpierając się dłońmi o jego chłodny kant

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Rzuciłam z nieukrywanym rozdrażnieniem czarną torbę na marmurowy blat, chaotycznie zgarniając włosy do tyłu, a następnie podpierając się dłońmi o jego chłodny kant. Ludzie oraz ich niezmierna ciekawość irytowała mnie bardziej, niż groszek i marchewka na szkolnej stołówce, co było naprawdę sporym osiągnięciem. Posiadali tak idealnie opanowaną umiejetność wpierdalania się w nieswoje sprawy, że aż miałeś ochotę powiesić się na własnych sznurówkach, na pierwszym lepszym żyrandolu. Ponadto zaliczałam się do tych typów osobowości, które nie lubiły, gdy ktoś próbował im narzucać swoje zdanie oraz towarzystwo, a ci wszyscy wścibscy nastolatkowie chyba właśnie do tego dążyli.

Dlatego powoli zaczynałam nienawidzić uczniów Palo Alto High School.

Poniedziałek nigdy nie należał do moich ulubionych dni tygodnia, jeśli ktokolwiek w ogóle go lubił. Właściwie szczerze rzecz mówiąc powrót po weekendzie do tej placówki edukacyjnej nie był czymś, przez co skakałam ze szczęścia. I już nie chodziło mi tutaj o sam nakaz nauki, a zwyczajnie o tych wszystkich fałszywych ludzi, którzy powodowali, że to miejsce było nie do zniesienia. Za cholerę nie interesowały mnie te wielkie afery, rozgrywające się w moim szkolnym otoczeniu, gdzie wszyscy dzielili się w grupki, obrzucając jadem. Nie brałam w nich udziału i nie miałam nawet zamiaru się w to bardziej wgłębiać, bo po prostu dla mnie ociekało to czystą fałszywością i desperacją, by zwrócić na siebie uwagę. Społeczeństwo robiło mnóstwo przeróżnych rzeczy, które potrafiły wywołać kogoś łzy, by tylko poczuć się lepszym oraz ważniejszym w tym całym mechanizmie. Czy to miało jakiś sens? Bo ja osobiście nie widziałam tu żadnej logiki, więc miałam tą hierarchię i szopki głęboko gdzieś. Nie interesowało mnie to, dopóki nie stałam się numerem jeden w tych wszystkich teatrzykach.

Moja osoba oraz czarnooki chłopak postrzegani zostaliśmy jak na kształt głównej, szkolnej pary, za którą obracały się spojrzenia innych. Oczywiście gówno w tym prawdy było, ponieważ my praktycznie ze sobą tutaj nie rozmawialiśmy, a tym bardziej robiliśmy rzeczy, jakie robiły potencjalne związki. On chodził do wyższej klasy, nasz plan zajęć nie pokrywał się chociażby na jednej lekcji oraz nawet na stołówce zajmowaliśmy zupełnie odległe sobie stoliki. Kończyło się jedynie na uszczypliwych uwagach wymienianych przypadkiem na korytarzu, czy tak dobrze nam znanych sprzeczkach słownych, które były chyba nieodłączną częścią naszej nieokreślonej relacji. Nie mieliśmy żadnej potrzeby spędzania ze sobą większej ilości czasu, czy coś w ten deseń, bo nie było ku temu powodów. Zresztą ostatnio kumulujące się we mnie negatywne emocje względem jego osoby, mogły poważnie oszpecić jego twarz, więc nie za bardzo miałam też ochotę go oglądać.

Po wczorajszym wyścigu, gdzie przez moją, własną głupotę grałam rolę głównej nagrody, nie miałam ani grama spokoju. Napaleni na plotki nastolatkowie zagadywali mnie, ilekroć pojawiałam się na horyzoncie, chcąc wydobyć ze mnie szczególiki, o których jeszcze nikt nie miał pojęcia. Natarczywe spojrzenia prześwietlały moją sylwetkę, kiedy przemierzałam korytarz, a najcichsze szepty odbijały się o metalowe szafki, docierając niekiedy do moich uszu. Bezdyskusyjnie namieszałam w całej hierarchii tej szkoły i nie było ku temu kontrargumentów. Collins miał opinię tego naprawdę przerażającego typa spod ciemnej gwiazdy oraz dodatkowo znany był z nie mieszania się w głębsze relacje, przy czym nie był nazbyt zainteresowany uczennicami w tej placówce. Zapewne nadal miewał panienki na jedną noc, czego dowodem mogła być Mackenzie, ale nie utrzymywał kontaktów z płcią żeńską w szkole, co rozumiałam, bo zapewne nie mógłby się uwolnić od zauroczonych, czy żądnych zemsty dziewczyn, z którymi miał krótkie epizody. Odpowiadał mu brak zobowiązań i mu tego nie broniłam.

Breathe InOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz