Obudziłam się w środku nocy, obok mnie spokojnie spał Tom. Wstałam z łóżka, czując zimno podłogi. Sprawdziłam godzinę, zegar ukazał mi chwilę po czwartej
— pomyśleć, że wczoraj mogłam kupić sobie kapcie — wyszeptałam tak, by nie zbudzić ananasa. Poszłam do swojego pokoju, wzięłam zastępczą komórkę i sprawdziłam oferty pracy. W końcu musiałam gdzieś zarobić. Co chwilę miałam ochotę wyrzucić telefon przez okno, tak bardzo się zacinał. Tęsknie za starą komórką, a jeszcze bardziej za Averem. Było mi zimno, więc poszłam z powrotem do Toma.
Rano obudziłam się sama, ananas był już w kuchni. Powędrowałam na dół po zimnych schodach, by zobaczyć na dole niebieskobluzego smażącego jajecznicę. Położył ją na trzy talerze i rozłożył na stole. Usiadłam na krześle i zaczęłam skubać potrawę widelcem, co jakiś czas wpychając sobie małe kęsy do ust.
— nie smakuje Ci? — spytał zmartwiony Tom
— po prostu tęsknie za Averem — odpowiedziałam cicho — martwię się, że ci ludzie zrobią mu krzywdę. Wtedy nie wiem co im zrobię. Jeszcze muszę iść na policję!
— [t.i], dasz radę. Jesteś silna — ananas złapał mnie za rękę po czym wyciągnął mi widelec z drugiej dłoni. Nałożył trochę jajecznicy, po czym włożył mi do ust — a teraz dziewczynka grzecznie zje — zaśmiał się uroczo, po czym odszedł od stołu, sprzątając po sobie. Po zrobieniu porządku poszedł obudzić Edda. Ciągle myślałam nad tymi wszystkimi wydarzeniami. Odstawiłam pusty talerzyk i pobiegłam po schodach na górę. W drodze minęłam się z zielonobluzym. Spojrzałam na jego urocze kapcie z małymi brokułami i znowu zrobiło mi się zimno w stopy. Przy okazji powrotu z policji koniecznie jadę po kapcie! Wybrałam sobie [w.k] koszulkę i jeansowe, krótkie spodenki z szelkami. Do tego podkolanówki w [inny w.k] odcieniu. Podreptałam do łazienki na dole w celu wdziania na siebie kreacji. Potem włożyłam na nogi [w.k] trampki i poprosiłam domowników, by wybrali się ze mną. Tom i Edd szybko naciągnęli na nogi buty, po czym pojechaliśmy
— Matt ma być około czternastej — wyjąkał zielonobluzy — [t.i], po wizycie na policji masz coś do załatwienia? — zapytał ciągle patrząc przed siebie
— muszę jechać po kapcie — odpowiedziałam patrząc za szybę — stresuje się tym wszystkim — w nerwach zacisnęłam pięści
— dasz sobie radę — dodał Tom. Po chwili byliśmy już na miejscu. Podreptałam w kierunku wejścia do budynku policji. Na komisariacie spędziłam około godziny. Rozmawiałam z kobietą o blond włosach, która okazała się być jedną z nowych pracownic, była świeżo po studiach. Siedząc na niewygodnym krzesełku zauważyłam coś dziwnego. Gdy Tom zadawał pytanie odnośnie kradzieży, Edd patrzył na nią w wyjątkowo odmienny dla niego sposób. Wyczuwałam, jakby coś do niej poczuł. Pomyślałam sobie, że coś sobie uroiłam, zignorowałam zachowanie zielonobluzego. Nawet gdyby zakochał się w policjantce nie mogę się tym interesować. Chłopak jest wyłącznie moim przyjacielem. Po rozmowach na temat kradzieży nadszedł czas na opuszczenie budynku. Wyszliśmy z niego i pojechaliśmy do galerii. Tam znalazłam urocze [w.k] kapcie, które bez wachania zakupiłam. Wychodząc ze sklepu zauważyłam karteczkę, będącą ogłoszeniem - w tym sklepie szukają pracowników. Uśmiechnęłam się do siebie, postanowiłam spróbować. W końcu postanowiłam odkładać pieniądze. Pojechaliśmy do naszego małego, przyjemnego domu, w którym już czekał na nas Matt
— witajcie przyjaciele! — krzyknął do nas gdy weszliśmy do domu. Momentalnie uśmiechnęłam się do rudego
— cześć! Tęskniłam — zaśmiałam się — jak było u babci?
— było nudno, ale dała mi w prezencie lustro! — chłopak uśmiechnął się bardzo szeroko, pokazując mi stare zwierciadło — piękne, prawda?
— ależ tak — odparł Edd. Ubrałam na nogi moje nowe kapcie i poszłam na górę. Chwyciłam zastępczy telefon do ręki i zadzwoniłam pod numer, podany na karteczce wiszącej na drzwiach sklepu. Odebrała młoda dziewczyna, zaprosiła do współpracy. Miałam pilnie się z nią spotkać i omówić warunki pracy. Umówiłyśmy się na jutrzejszy dzień. Musiałam wysłać im CV i to wszystko inne. Wyszłam z pokoju i udałam się na dół — [t.i], zjesz coś? — zapytano mnie zanim jeszcze zeszłam ze schodów
— Edd, jeżeli robisz coś dobrego do jedzenia, to chyba jasne — zaśmiałam się cicho. Uwielbiałam jeść, tym bardziej to, co robił zielonobluzy. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym usiadłam przed telewizorem. Chwilę potem, przyszedł Matt, zabrał mi pilota i przełączył na losowy kanał. Leciały na nim reklamy suplementów diety i innych badziewi, które zapewniały piękno i młodość na wieki. Rudy był tym zafascynowany, ja zaś doszczętnie znudzona. Wstałam więc poszłam, by zobaczyć co gotuje Edd. Okazało się, że smaży kotlety. Uśmiechnęłam się do niego i pobiegłam na górę, schowałam się w swoim pokoju — dawno nie rysowałam — wyszeptałam sama do siebie. Wyciągnęłam szkicownik i zaczęłam bazgrać ołówkiem po kartce. Z każdym pociągnięciem narzędzia obrazek coraz bardziej przypominał dom, który obrałam sobie za pierwszy cel podczas wędrówki z Averem. Zamknęłam oczy, a po moich policzkach zaczęły cieknąć łzy. Stęskniona za psem zaczęłam łamać kredki, kiedy do pokoju wszedł Tom
— Boże, [t.i], co się dzieje? Wszystko ok?! — zapytaj w trosce. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam
— już dobrze Tom — wyszeptałam mu w bluzę. Podniósł mój podbródek dwoma palcami i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Kocham go, byłby gotowy zrobić wszystko dla mojego uśmiechu. Położyłam swoje ręce na jego ramiona a on zsunął swe gładkie dłonie na moje pośladki. Całowaliśmy się dosyć długo kiedy nagle chłopak „popchnął" mnie na łóżko. Sam zaczął mnie łaskotać, a ja głośno się śmiałam. Wtedy zadzwoniła moja zastępcza komórka. W obawie, że może to być kobieta z mojej przyszłej pracy. Odciągnęłam ananasa od siebie i poszłam odebrać telefon. Tom załamał ręce i usiadł na krześle, stojącym przy moim biurku. Z telefonu usłyszałam krzyki i śmiechu dzieci, po chwili jednak usłyszałam znajomy głos Norweżki. Prowadziłyśmy dyskusje
— powiedz tej kurwie, że ma oddać psa! — krzyknął niebieskobluzy. Połączenie jednak zostało zakończone, szybciej niz zdążyłabym wziąć oddech — ta idiotka przerwała nam zabawę — Tom uśmiechnął się do mnie w dziwny sposób
— skarbie, proszę, za moment — zaczelam się uspokajać, rozmowa z Norweżką wyprowadziła mnie z równowagi. Po chwili odwróciłam się w stronę ananasa i złączyłam nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku. Położyłam go na łóżku, sama zaś znalazłam się nad nim. Byłam tak zagubiona, że zapomniałam o tym, że obiecałam Megan, że do niej zadzwonię. Odepchnęłam te myśl na bok ciesząc się moją obecną sytuacją, a raczej tym co działo się między mną a Tomem. Po chwili to on przewrócił mnie, w sposób, który zagwarantował mu pozycje na de mną. Włożył mi rękę pod koszulkę
— [t.i], jedzenie! — krzyknął Edd
— nie przejmuj się nim, teraz jesteś zajęta — wymruczał mi do ucha ananas. Ja jednak wyrwałam się z jego uścisku i zbiegłam na dół, byłam strasznie głodna
— dokończymy to kiedyś Tom — rzekłam na odchodne
CZYTASZ
Już dobrze (Tom x Reader) [WERSJA PIERWOTNA]
FanficKlasyczny Tom x Reader z nie pewną przyszłością 🍳