Dwadzieścia trzy

598 23 4
                                    

Riley

Po zajęciach wracam razem z Wren do mieszkania. Postanawiamy posiedzieć w spokoju i ciszy. Ostatnio każdą chwilę spędzamy w pubie albo na uczelni, więc teraz miło jest po prostu nic nie robić.

Przychodzimy do domu z jedzeniem na wynos. Biorę też coś Haydenowi i chowam do lodówki, ponieważ wiem, że wróci trochę później.

Usadawiamy się na kanapie.

- Wiem, że powiem to setny raz w przeciągu ostatniego miesiąca, ale nie mogę uwierzyć, że jesteś z moim bratem! – mówi brunetka z pełną buzią.

- Nie jesteśmy razem! – zaprzeczam po raz setny i kręcę głową ze zdenerwowaniem.

- No dobrze – wzdycha. – W takim razie nie wierzę, że całujesz się z moim bratem i śpisz z nim w jednym łóżku! Czy wy ten...?

- Co? Nie, matko, Wren! – jęczę zawstydzona.

- Powiedziałabyś mi gdybyście byli po? – mruży oczy, niczym kot.

- Zwariowałaś? To twój brat! – krzywię się.

Nigdzie nam się nie śpieszy.

Wiem, że dla niego to duży krok, tak bliska relacja z dziewczyną, odkąd zostawiła go tamta.

Mnie także to odpowiada. Nie lubię wskakiwać w nieznane, a z Haydenem powoli wszystko odkrywam i czuję się z tym komfortowo.

- Planujecie coś poważnego? – pyta.

- To znaczy?

- W sensie, wasza relacja... To będzie coś poważnego?

Wzruszam ramionami.

- Na razie nie jest. I nie przeszkadza nam to. Nie ma potrzeby na nic się nakręcać – odpowiadam spokojnie.

Resztę popołudnia spędzamy na rozmawianiu o życiu miłosnym Wren, które na tą chwile nie istnieje. Opowiada mi o tym, że chce sobie kogoś znaleźć, ale nikt nie wydaje się być warty, żeby z nim próbować.

W końcu Wren wraca do akademika, a ja zostaję sama w domu.

Dochodzi prawie dziewiąta wieczorem a Haydena nadal nie ma.

Wiem, że ma wrócić później, ale już jest za późno.

Próbuję się do niego dodzwonić, ale nie odbiera. Wysyłam mu smsa z pytaniem, o której wróci i czekam na odpowiedź.

Może coś mu się po prostu przeciągnęło?

Siadam przed telewizorem i próbuję zająć umysł powtórkami „Teorii Wielkiego Podrywu", ale nieskutecznie.

Z nerwów zaczynam skubać skórki przy paznokciach i gryźć wargi.

Na pewno nic się nie dzieję. Pewnie wyolbrzymiam wszystko. To w końcu Hayden.

Właśnie. To Hayden.

A co jeśli wdał się w bójkę? Albo spotkał się z Danielem? I napił się? I pobił z kimś?

Nie wytrzymuję z nerwów i wykonuję do niego kolejne kilka połączeń.

Nadal nie odbiera.

Chodzę w kółko po całym mieszkaniu. Normalnie by mi odpisał od razu. Czemu tego nie robi?

Na pewno coś się stało.

Biorę telefon do ręki i wybieram numer do Jensena.

- Riley? – rozbrzmiewa jego głos w słuchawce.

WspółlokatorzyWhere stories live. Discover now