Riley
Po zajęciach wracam razem z Wren do mieszkania. Postanawiamy posiedzieć w spokoju i ciszy. Ostatnio każdą chwilę spędzamy w pubie albo na uczelni, więc teraz miło jest po prostu nic nie robić.
Przychodzimy do domu z jedzeniem na wynos. Biorę też coś Haydenowi i chowam do lodówki, ponieważ wiem, że wróci trochę później.
Usadawiamy się na kanapie.
- Wiem, że powiem to setny raz w przeciągu ostatniego miesiąca, ale nie mogę uwierzyć, że jesteś z moim bratem! – mówi brunetka z pełną buzią.
- Nie jesteśmy razem! – zaprzeczam po raz setny i kręcę głową ze zdenerwowaniem.
- No dobrze – wzdycha. – W takim razie nie wierzę, że całujesz się z moim bratem i śpisz z nim w jednym łóżku! Czy wy ten...?
- Co? Nie, matko, Wren! – jęczę zawstydzona.
- Powiedziałabyś mi gdybyście byli po? – mruży oczy, niczym kot.
- Zwariowałaś? To twój brat! – krzywię się.
Nigdzie nam się nie śpieszy.
Wiem, że dla niego to duży krok, tak bliska relacja z dziewczyną, odkąd zostawiła go tamta.
Mnie także to odpowiada. Nie lubię wskakiwać w nieznane, a z Haydenem powoli wszystko odkrywam i czuję się z tym komfortowo.
- Planujecie coś poważnego? – pyta.
- To znaczy?
- W sensie, wasza relacja... To będzie coś poważnego?
Wzruszam ramionami.
- Na razie nie jest. I nie przeszkadza nam to. Nie ma potrzeby na nic się nakręcać – odpowiadam spokojnie.
Resztę popołudnia spędzamy na rozmawianiu o życiu miłosnym Wren, które na tą chwile nie istnieje. Opowiada mi o tym, że chce sobie kogoś znaleźć, ale nikt nie wydaje się być warty, żeby z nim próbować.
W końcu Wren wraca do akademika, a ja zostaję sama w domu.
Dochodzi prawie dziewiąta wieczorem a Haydena nadal nie ma.
Wiem, że ma wrócić później, ale już jest za późno.
Próbuję się do niego dodzwonić, ale nie odbiera. Wysyłam mu smsa z pytaniem, o której wróci i czekam na odpowiedź.
Może coś mu się po prostu przeciągnęło?
Siadam przed telewizorem i próbuję zająć umysł powtórkami „Teorii Wielkiego Podrywu", ale nieskutecznie.
Z nerwów zaczynam skubać skórki przy paznokciach i gryźć wargi.
Na pewno nic się nie dzieję. Pewnie wyolbrzymiam wszystko. To w końcu Hayden.
Właśnie. To Hayden.
A co jeśli wdał się w bójkę? Albo spotkał się z Danielem? I napił się? I pobił z kimś?
Nie wytrzymuję z nerwów i wykonuję do niego kolejne kilka połączeń.
Nadal nie odbiera.
Chodzę w kółko po całym mieszkaniu. Normalnie by mi odpisał od razu. Czemu tego nie robi?
Na pewno coś się stało.
Biorę telefon do ręki i wybieram numer do Jensena.
- Riley? – rozbrzmiewa jego głos w słuchawce.
YOU ARE READING
Współlokatorzy
Romansa- Czy ty kiedyś widziałeś jak wygląda klaun? - zauczynam się puszyć. - Widzę go codziennie - uśmiecha się sztucznie i puszcza mi oczko. - Potrafisz nie być dupkiem? - warczę. - Potrafisz nie wyglądać jak przedszkolak?