65.

390 34 19
                                    

- Ej, Lisa. - z zamyślenia wyrwał ją Jared, który właśnie przed nią stanął. - Cześć. - uśmiechnęła się i skrzyżowała ręce na piersi. - Bierzcie się do roboty, bo pierwsi fani już stoją pod bramą. - zerknęła na zegarek, a później na kilka osób z ekipy technicznej. - Que. Lisa. - Shannon podszedł do nich i chciał pocałować dziewczynę w policzek, jednak uchyliła się. - Zlituj się. - mruknęła pod nosem i wycofała się za Kubę, ściskając jego lewą dłoń. Niemal odetchnęła z ulgą, kiedy ten uścisnął rękę starszemu Leto, robiąc to na tyle mocno, że dłonie obu mężczyzn pobielały. Zauważyła jeszcze jak mierzyli się spojrzeniami dopóki Krzysiek się nie wtrącił, żeby się przedstawić. - Połamania nóg. Będzie super. - uśmiechnęła się do Kuby i pocałowała go w policzek. - Jestem z ciebie dumna. - szepnęła mu na ucho, kiedy stanęła na palcach, aby założyć mu odsłuch. - Lisa, zejdź mi z oczu proszę. - odwrócił się do niej, a twarz mu spoważniała.  - Słucham? - nie wierzyła w to co właśnie usłyszała. Jeszcze kilka dni temu niemal jęczał, błagając żeby była przy nim i go wspierała. - Szlag mnie trafi jak on będzie pożerał cię wzrokiem. - sapnął, nie spuszczając oczu z Shannona, który wracał na swoje miejsce. - Kuba, proszę cię. - położyła dłonie na jego policzkach, skupiając jego wzrok na sobie. - Na każdym koncercie są setki fanek, które patrzą na ciebie tak samo. Mam ci zakazać występów? - westchnęła, bawiąc się troczkami od jego bluzy. - Ale ja żadnej z nich nie pieprzyłem. - wyrzucił z siebie, a dziewczyna zamarła. Dosłownie pół sekundy później, kiedy bezradnie uderzyła dłońmi o jego klatkę piersiową, zorientował się, co właśnie powiedział. - Lisa. Lisa! - krzyknął za nią, kiedy odwróciła się na pięcie i odeszła szybkim krokiem. - Kurwa, nie chciałem. - złapał ją za ramię, ale wyszarpnęła się i cofnęła o krok. - Myślę, że właśnie chciałeś.- syknęła, piorunując go spojrzeniem i zbiegła po schodkach do wyjścia. Shannon widząc całą sytuację dodał od siebie nieco dramaturgii uderzając w talerze. - Que, możemy zaczynać? - Jared zawołał go, stojąc na środku sceny, a mężczyzna jeszcze chwilę stał, wbijając wzrok w drzwi z aktorami zniknęła dziewczyna. Miał ogromną ochotę pobiec za nią, ale też nie mógł dać dupy już na pierwszej próbie. Tym razem prywatne życie musiało zejść na drugi tor. - Co się gapisz?! Idź za nią! - tracił ramieniem oniemiałego Maćka, który był świadkiem całej sytuacji.

Maciek dopiero po chwili znalazł dziewczynę siedzącą na trawniku pod murem. Między palcami prawej, drążącej dłoni trzymała papierosa, co chwilę głęboko się zaciągając. - Miałeś go pilnować. - wytknęła mu, kiedy przysiadł obok niej. - Kazał mi za tobą iść. Zdecydujcie się, bo nie rozdwoję się! - przewrócił oczami i wyciągnął swoją paczkę używek. Widział pojedyncze łzy lśniące na jej policzkach, jednak nawet tego nie skomentował. W milczeniu wypaliła kolejnego papierosa i wstała, otrzepując spodnie. Wzięła głęboki oddech, wymruczała coś pod nosem, być może dodając sobie odwagi i zostawiła mężczyznę samego, nawet się na niego nie oglądając. Tym razem jednak nie weszła na scenę, tylko przysiadła na jednym z krzesełek na wprost niej. Kilkukrotnie słyszała już wersy Kuby, kiedy robili z Krzyśkiem próby, jednak za żadnym razem nie były one przepełnione takimi emocjami. Patrząc na niego miała wrażenie, że zaraz skoczy do gardła każdemu, kto stanie mu na drodze. Mrużył oczy, patrząc na nią tak, że chwilami jej ciało przeszywały dreszcze. Nagrała kawałek próby, a później skupiła się na telefonie, który dał o sobie znać kilkoma powiadomieniami. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy zauważyła kilka wiadomości na IG od znajomych z którymi kiedyś zjeździła pół Europy biorąc udział w wielu koncertach Marsów. Kontakt osłabł z czasem, jednak bardzo chętnie by go odnowiła, dlatego zaczęła wymieniać kolejne wiadomości. - Lisa, jedziemy. - usłyszała przez mikrofon głos Kuby i uniosła wzrok. Kiwnęła głową i przeszła na backstage. - Zaraz otwierają bramki dla EE, a jest kilka osób z którymi chce się spotkać. - wyjaśniła, kiedy zdawał odsłuch i mikrofon. - Ustaliliśmy coś chyba. Przyjeżdżamy i odjeżdżamy zaraz po próbach czy moim występie. - przypomniał jej, ale widząc jej postawę wiedział, że łatwo nie pójdzie. Oplótł ją ramieniem i przyciągnął do siebie, kiedy mijał ich roześmiany Shannon. - Widzimy się na koncercie. - rzucił i mrugnął do dziewczyny, na co Kuba od razu się spiął, robiąc krok przed nią. - Twoje niedoczekanie. - odpowiedział, czując jak dziewczyna zaciska palce na jego bokach. - Kuba. - mruknęła ostrzegawczo, kiedy starszy Leto zatrzymał się. - Kuba, do jasnej cholery! - szarpnęła go. - Pojedziemy do hotelu. - zgodziła się, żeby go uspokoić. - Chodźmy. - powtórzyła, bo ostatnie o czym marzyła to bójka między dwoma samcami i to jeszcze przed występem. Wiedziała już, że będzie musiała być czujna przez kolejne trzy koncerty, co wcale jej nie pocieszało. 

Przez całą, krótką drogę do ośrodka wypoczynkowego nie zamienili nawet słowa. - Idziemy coś zjeść? - zapytał w końcu, kiedy zatrzymał się na parkingu. - Nie jestem głodna, ale chłopaki na pewno będą chętni. - odparła, zbyt mocno trzaskając drzwiami od auta. Już na końcu języka miał zwrócenie jej uwagi, jednak odpuścił. - Lisa. - westchnął, obchodząc samochód i zastapił jej drogę, kiedy chciała iść do domku. - Tylko Lisa i Lisa. Zaraz zacznę nienawidzić swojego imienia.- prychnęła i skrzyżowała ręce pod biustem. - Słuchaj, naprawdę nie chciałem tego powiedzieć. Nie to miałem na myśli. Źle to zabrzmiało. - zaczął się tłumaczyć, widząc jej zawiedzione spojrzenie. - Ustalmy coś na dzisiejszy wieczór. - westchnęła, w końcu patrząc mu w oczy. - Do końca koncertu zachowajmy pełen profesjonalizm. Skoro chciałeś mnie jako swoją managerkę to nie możesz zabronić mi przebywania na backstage'u. To po pierwsze. Po drugie, umiem o siebie zadbać i chciałabym, żebyś mi zaufał w tej kwestii. - mówiła powoli, ważąc każde słowo na języku zanim wypowiedziała je głośno. - Masz wsparcie swoich przyjaciół. Dzisiaj jest jeden z ważniejszych dni w twojej karierze. Nie spieprz tego. Ok? - przejechała dłonią po jego ramieniu i zacisnęła na nim palce. - Chcę widzieć szaleństwo w internecie na twój temat, ale nie pod kątem bijatyki z perkusistą. Jasne? - poprawiła mu wywinięty kaptur od bluzy i uśmiechnęła się. - To jak? Dasz radę? Zrobisz to dla mnie, a przede wszystkim dla siebie i swoich przyjaciół? - upewniła się, łapiąc go za nadgarstki, kiedy chciał jej dotknąć. - Wydaje mi się, że zeszłaś z tematu. - widział w jej oczach pewien ból, ale też cholerną pewność siebie. Zdawał sobie sprawę, że zranił ją swoimi słowami, ale jednocześnie podziwiał jak otrzepała się z tego i znalazła w sobie siłę, aby zachować się tak, a nie inaczej. - Nie, Kuba. Ciągle jesteśmy w temacie. Po dzisiejszym koncercie wiele się zmieni, ale mam nadzieję, że my pozostaniemy w tym razem. - puściła go, pozwalając, żeby objął ją silnymi ramionami i przytulił do klatki piersiowej.- Jesteś silniejsza ode mnie. - szepnął, opierając brodę na jej głowie. Nie mógł się nie zgodzić z tym co powiedziała. - Czasami jedno musi mieć siły za dwoje. - uśmiechnęła się, muskając wargami jego szyję. - Chodźmy na ten obiad. - dodała jeszcze, kiedy znacząco zacisnął palce na jej pośladkach. Chciała zachować przytomność umysłu, a pójście z nim do łóżka zdecydowanie by temu zaszkodziło.

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz