Olę obudziły promienie słońca przedzierające się przez zniszczone rolety. Było wtedy koło szóstej Śniadanie było dopiero o dziewiątej. Dziewczynka nie mogła już zasnąć. Postanowiła, że obudzi swojego przyjaciela Adrien. Chłopak spał jak zabity, ale w końcu się obudził.
- Dzień dobry. Opowiedzieć Ci co mi się przyśniło? - zapytała podekscytowana
- No mów. Wiem, że nie wytrzymasz -Adrien zaczął droczyć się z Olą
- Więc tak. Śniło mi się , że tonęłam, ale uratował mnie tajemniczy jegomość na smoku.
-To naprawdę niesamowity sen. - rzekł zaciekawiony Adrien - Lepiej już chodźmy, przecież nie chcesz się spóźnić .
- Tak, chodźmy
Na śniadanie była charakterystyczna dla sierocińca czerstwa bułka cienko posmarowana marmoladą z buraków. Po śniadaniu dzieci poszły na plaże zbierać muszle i bursztyny, które siostry opiekujące się sierocińcem sprzedadzą. Za zarobione pieniądze kupią dzieciom nowe ubrania i żywność. Nagle Adrien zawołał Olę, która przybiegła najszybciej jak tylko mogła. Chłopak wskazał tajemniczego mężczyznę z czarną peleryną na plecach. Dzieci postanowiły podejść i schować się za skałą tuż za plecami tego dziwnego pana. Nagle jegomość w czarnej pelerynie odwrócił się twarzą do dzieci, które jeszcze nie zdążyły się schować.
___________________________________________________________
Pierwszy rozdział trochę krótki, ale następne będą dłuższe. Ciąg dalszy już niebawem.