12

29 4 0
                                    

Płakałam, nie wiedziałam jak do tego doszło. Co się ze mną działo ? Po prostu usiadłam i łzy zaczęły spływać po moim rozgrzanym policzku. Czułam się okropnie, szantażowana przez własną siostrę. Od samego początku wiedziałam, że to był zły pomysł, żeby tu przyjść. Domówki były totalnie nie dla mnie.
-Przestań, rozboli cię tylko głowa i...- dopiero teraz przypomniałam sobie, kto siedzi koło mnie i odgarnia włosy z mojej wilgotnej twarzy. Kleiły się one niczym liście do mokrego asfaltu.
-Przestań udawać, że cię coś to obchodzi. Miałeś swoją szansę i okazje do popisu. Jesteś taki sam jak reszta. Myślałam, myś-la-la-łam- ciężko mi się oddychało. To wszystko zmieniło się w jedną wielką rozpacz. Weź się w garść ! Nie możesz pokazać, że jesteś słaba!
-Powiedziałem ci tak, bo mam problemy rodzinne-westchnął i odszukał mojego spojrzenia. Ucichłam.
-Ja-k-k t-to- jąkałam się. On tylko otarł mój policzek i podniósł prawy kącik ust.
-Mój ojciec zostawił mnie z mamą kiedy miałem pięć lat, mój ojczym bije ją gdy wraca pijany do domu-nie wierzyłam w to co usłyszałam.
-Tak mi przykro, gdybym wiedziała wcześ...- tym razem zbliżył palec do moich ust.
-Nie mów nic proszę, po prostu słuchaj.
Nie raz wzywano do nas policję i starano się nam pomóc. Ten potwór jest wysoko postawionym politykiem, który ma swoje kontakty. Trudno coś w takim wypadku zrobić. Razem w trójkę chodziliśmy na terapie. Od dwóch lat było wszystko w porządku, ale znowu się zaczęło. On od nowa zaczyna pić i znęca się nad moją matką. Nie robi tego, gdy jestem w domu bo wie, że mu na to nie pozwolę. Przez ostatni tydzień chlał i chlał w kółko. Wychodził po południu i wracał w nocy. Nie chodziłem do liceum, bo wiedziałam że gdyby mnie nie było, to by ją skrzywdził- po tych słowach chciało mi się jeszcze bardziej płakać. Nie zasługiwał na takie życie. Dlaczego temu tyranowi wszystko uchodziło bokiem ?
-To nie tłumaczy jednak tego, dlaczego cię okłamałem. Zacznę, więc od tego...- zmierzwiłam mu ręka włosy a on zatrzymał je by przyłożyć sobie do serca. Spuścił wzrok i odsunął się trochę.
-Nie musisz mi się tłumaczyć. Nie zważając na powód, już ci wybaczyłam.
-Tylko, że ja chce. Zasługujesz na to, poza tym zachowałem się okropnie. Po prostu nie chciałem cię w to wszystko wtrącać. Znajomość ze mną nie jest dobrym pomysłem. Jesteś zbyt dobra dla mnie, zasługujesz na kogoś lepszego. Ten cały syf nie jest dla ciebie. Miałem problemy z narkotykami, wyrzucili mnie z drużyny koszykarskiej i moja kartoteka też nie należy do najczyściejszych. W prawdzie to wszystko wydarzyło się rok temu, ale zawsze pozostają plotki i blizny. Żałuje tego, ale nieważne jak bardzo bym to robił, moja reputacja się nie zmieni. Nie cofnę się w czasie i tego nie naprawię-Miałam dosyć, czułam się winna. On był taki kochany i delikatny. Nie wybrał sobie takiego życia. Został skrzywdzony przez wszystkich, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że wini się za co złe w jego życiu- Przepraszam, więc za wszystko i...- pocałowałam go. Odsunęłam się po chwili. Jego usta smakowały miodem i były takie delikatne. Zaskoczyłam sama siebie. Nawet nie wiedziałam jak to się robi. Po prostu to zrobiłam jakby to była najprostsza rzecz na świecie. Nigdy nie wyobrażałam sobie swojego pierwszego pocałunku. Myślałam, że zostanę starą panną z kotami. Niepewnie spojrzałam na niego. Zaśmiał się i uśmiechnął szeroko. Mógłby występować w reklamie pasty do zębów, na prawdę. Tym razem to on przejął stery i pocał mnie namiętnie. Jego
duże, ciepłe usta pożerały mnie. Ugryzłam je a on jęknął. Czułam przyjemne dreszcze na moim całym ciele. Chciałam całować go dzień i noc. Z każdym następnym pocałunkiem pragnęłam kolejnego. Było mi mało i sięgałam po więcej. Mój oddech zrobił się szybki i zakręciło mi się w głowie z rozkoszy.
-Ups, zapomnieliśmy o ochraniaczach na usta-wybuchnęłam śmiechem.
-Zdecydowanie przydały by nam się teraz. Twoje usta wyglądają tak smakowicie, że mogła bym je gryźć i gryźć- z jego oczu popłynęły łzy spowodowane głośnym śmiechem. Sprawdziłam godzinę na telefonie. Cholera, była już pierwsza w nocy! Jak to możliwe, że tak długo tu siedzieliśmy ?
-Muszę się już zmywać. Mama mnie zabije- wyobraziłam sobie, jak czeka na mnie wkurzona w salonie.
-Mogę cie odwieść, jeśli chcesz.
-Było by fantastycznie, ale miałam wracać z moją przyjaciółka. Nie lubię wystawiać innych.
-Z tą rudą?
-Tak, z nią. Widziałeś ją może ?
-Nie, ale zdjęcie na którym jest owszem- jakie znowu zdjęcie ? W co ona się wpakowała ? Miałam już na prawdę dosyć wrażeń na dziś.
-Pokażesz mi je ?- Will wyjął telefon i odpalił twitera. Fotografia przedstawiała moją przyjaciółkę z moją siostra w jakimś ciemnym pokoju. Do zdjęcia został załączony komentarz ,,Pierwsze zgony". O nie, tylko nie to. Dlaczego akurat one ? Dlaczego nikt ich nie pilnował ?!
-Pomożesz mi je stąd zabrać i odwieść ?
-Jasne, nie ma problemu- chwycił mnie za rękę i wyszliśmy gonić demony ciemności.

Widok nieprzytomnych osób zwalił mnie z nóg. Ile one musiały wypić, żeby się aż tak poskładać ? Wiedziałam, że prędzej czy później to się tak skończy. Kto w ogóle dał niepełnoletniej alkohol ? Czy oni nie widzieli, że jej starczy już po pierwszym shocie ? Dziewczyny były ciężkie, więc gdyby nie Will to miała bym spory problem. Wziął on El na ręce, w momencie kiedy ja podtrzymywałam na ramieniu Leje. Szeptała mi coś do ucha, ale nic nie mogłam zrozumieć z jej bełkotu.
-Przeee-praaaa-szam- z jej ust wydobywał się smród alkoholu. Nigdy nie widziałam jej jeszcze w takim stanie.
-Nie odzywaj się, pogadamy jak wytrzeźwiejesz-moja stanowczość była wystarczająca, żeby ucichła.
Zapieliśmy je pasami i usiedliśmy na przednich siedzeniach. Zanim jednak odjechaliśmy, do drzwi zaczął się dobijać
Kenji, który był na pewno w lepszym stanie niż moja siostra. Jak on mógł pozwolić jej tyle wypić. Miałam ochotę wyjść i na niego nakrzyczeć, ale Will wysiadł ze swojej Hondy Accord i zrobił to za mnie. Stwierdził też, że zaraz po niego wróci. Szkoda, moim zdaniem powinien iść za karę z buta. Chwile przed tym jak ruszyliśmy zauważyłam Jamiego, obściskującego się na chodniku z jakąś inną laską. Podniosło mi się ciśnienie.
-Co za...- chciałam dodać coś jeszcze, ale Will wtrącił mi się w zdanie.
-James ? Ma słabość do ładnych dziewczyn. Nie podrywał cię ?
-Czy to ma oznaczać, że nie jestem wystarczająco atrakcyjna?
-Nie o to mi chodziło, bardziej o to że jesteś śliczna. Jak nie dzisiaj to jutro. Na pewno wyśle ci wiadomość.
-Niech tylko spróbuje, a powiem mu co o nim myśle-obserwowałam jego odbicie w szybie.
-Ała, na pewno uraziła byś jego dumę-uśmiechnął się- którą mam odwieźć pierwszą ?
-Nie zastanawiałam się nad tym. Nie wiem czy dobrym pomysłem będzie zawiezienie El do jej domu. Jej tata się wkurzy, że daje braciom zły przykład. Mogła by nocować u mnie, ale wtedy nie wiem co powiem mamie. Nie chce już jej więcej okłamywać.
-A zrobiłaś to ?-spojrzał na mnie.
-Tak, nie wie że tu byłam-nie wiem czy powiedzenie mu prawdy było dobrym pomysłem, ale nie skomentował tego, tylko kiwnął głową.
-Może zatrzymać się u mnie-pochwycił moje spojrzenie, które mówiło ,,a twój tata"-Ojca nie ma, a mama nie zadaje pytań.
-Jesteś pewien ? Nie chce robić ci kłopotów- tak na prawdę poczułam lekką zazdrość.
- Będzie u mnie bezpieczna, mam dodatkowe pokoje gościnne, wiec dostanie swój pokój. Położę ją w rzeczach i napisze kartkę, żeby od rana nie wpadła w panikę-podziwiałam go, naprawdę.
- To bardzo miłe z twojej strony. Nawet nie wiesz jaka jestem ci wdzięczna.
- Nie ma problemu, każdy zrobił by to samo- nie prawda, nie zrobiłby.
- W takim wypadku, najpierw obraliśmy kurs w stronę mojego domu. Po dobrych dwudziestu minutach znaleźliśmy się pod nim. Nie musiałam mówić mu adresu, doskonale go zapamiętał.
- No i jesteśmy na miejscu-zaparkował i oparł się o kierownice, czekają na to co zrobię.
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuje. Mam nadzieje, że mama uwierzy w historie, którą przed chwilą wymyśliłam. Możesz trzymać za mnie kciuki.
- Będę, Vec...- chwycił mnie w momencie, kiedy sięgałam po klamkę od samochodu-odezwij się jeszcze- poczułam, że się rumienie. Chciałam coś powiedzieć, ale zdołałam sie tyko uśmiechnąć. Miałam ochotę go pocałować, ale nie wiedziałam czy to był dobry moment.

Otwierając drzwi miałam nadzieje, że rodzice już dawno śpią. Wtedy bez problemu wniosła bym Leje do góry i poszła się umyć. Nie spodziewałam się jednak tego, że ona będzie taka ciężka. Przez moje nieudolne ściąganie jej butów, przewróciła się na zimne panele, tak głośno że pewnie usłyszeli ją sąsiedzi po drugiej stronie ulicy. Po chwili usłyszałam kroki, mama niczym błyskawica wbiegła do korytarza.
-Dziecko gdzie ty byłaś ? Dlaczego ona leży na ziemi ? Czy od was czuć alkohol ?- chwyciła się za ręce i zbladła.
-Nie, nie piłam. No chyba, że wodę. Przez ,,o" a nie ,,ó". Tak jak zapowiadałam byłam u przyjaciółki, do czasu kiedy zadzwonił do mnie Kenji-byłam na prawdę w tym dobra. Moja wyobraźnia mnie nie zawodziła-Mówił, że się upiła i nie daje już z nią rady. Powiedziałam,
że nie mam jak tam dotrzeć a nie chciałam was denerwować. Myślałam, że dawno już się położyliście.
-To jednak nie tłumaczy tego jak tam dotarłaś i kto was tutaj przywiózł-nie spodziewałam się tych pytań, musiałam coś wymyślić na szybko.
-On ma brata, poprosił go żeby po mnie przyjechał. Razem z nim wynieśliśmy Leje i tutaj dojechaliśmy-byłam w szoku, ani razu się nie zacięłam.
-Dobrze, rozumiem. Cieszę się, że jesteś taka odpowiedzialna. Nigdy więcej nie pozwolę jej już wyjść. Porozmawiamy wszyscy rano. Myśle, że po kacu będzie nadawała jak najęta. Idź się położyć córeczko, już dość dzisiaj zrobiłaś- pocałowała mnie w głowę, a ja skierowałam się w stronę swojego pokoju.

Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz