Naruto,
Na początku chciałbym Ci powiedzieć, że jestem z Ciebie dumny. Miko i Sasuke opowiadali mi o Twoich wyczynach i uporze. Muszę przyznać, iż masz wspaniałych przyjaciół, nie zrań ich i wyjaśnij chłopakowi całą historię. Strasznie się załamał Twoim stanem i przez pierwsze dni nie odstępował Cię na krok.
Ale nie to chciałem Ci przekazać. Pewnie zastanawiasz się, co tak właściwie się stało. Już tłumaczę. Każdy klan posiada jakieś przekleństwo (jeśli chcesz wiedzieć więcej, spytaj Indry lub Ashury), a ty odziedziczyłeś ich aż trzy. Z początku klątwy się "tolerowały", jeżeli tak to mogę nazwać. Jednak kiedy Chakra Kyuubiego przedostała się do przekleństwa Ōtsutsuki, ono się "zbuntowało" i zaczęło atakować Bijuu. Twój organizm nie mógł się skupiać na tak wielu czynnościach, więc gdy targały Tobą większe emocje, klątwa Ōtsutsuki rzuciła na Ciebie Wieczną Iluzję, byś nie przeszkadzał w pozbywaniu się Lisiego Demona.
Założę się, że wiesz czym jest to Genjutsu, jak i również, że jesteś w posiadaniu Księgi Tajemnic, która wyjaśnia sposób wydostania się z tego mirażu. Rzucona iluzja była jednak za silna, aby zwykły człowiek zdołał ją przerwać, więc kapłani z pozostałych Świątyń Bijuu, za poleceniem Mędrca Sześciu Ścieżek, przybyli, żeby Cię z nie wydostać. Wiesz, co to oznacza i od razu uprzedzam: TO NIE TWOJA WINA. Miko ma ode mnie pozwolenie na torturowanie, gdybyś kiedykolwiek się o coś obwiniał.
Jak już wcześniej wspomniałem, wytłumacz mieszkańcom sanktuarium (nawet tym tymczasowym) całą, powtarzam: całą, Twoją historię. Możesz mi nie wierzyć, ale mimo gadatliwości, Ashura potrafi dotrzymywać sekretów, a Indra jest milszy niż to okazuje. Nie mów mu, że tak powiedziałem, proszę. Jeszcze znajdzie sposób, by przywrócić mnie do żywych, tylko po to, żeby mnie własnoręcznie zabić.
Kocham Cię,
Minato
PS Razem z Kushiną ZAWSZE będziemy przy Tobie.
PPS Wypytaj Miko o szczegóły toczącej się wojny.
- Spóźniłeś się, ojcze - szepnął cicho.
Blondyn powoli złożył kartkę i schował ją z powrotem do koperty, w której ją znalazł. Rozwinął leżący niedaleko zwój i zapieczętował w nim list. Następnie schował go do kabury na udzie i po raz ostatni rozejrzawszy się po pomieszczeniu, wyszedł, bezgłośnie zamykając drzwi. Wchodząc do kuchni, obdarzył siedzące w niej osoby zdeterminowanym spojrzeniem, po czym powiedział słowo, na które czekali już od kilku godzin:
- Ruszajmy.
Użytkownicy Sharingana jednocześnie wstali, a następnie przeszli obok syna Czwartego Hokage. Pozostałe osoby mniej skrycie okazywały emocje, gdyż na ich twarzach widniały szerokie uśmiechy. Mężczyzna potargał nastolatka po włosach, po czym skierował się do wyjścia ze świątyni. Dziewczyna zaczekała, aż chłopak się odwróci i oznajmiła:
- Dobra robota, braciszku.
Później, radośnie nucąc, opuściła pokój, a młody shinobi poszedł w jej ślady.
***
Gdzieś, nie wiadomo gdzie, ale na pewno na jednym z opuszczonych frontów
- Z ziemi tworzą się mury,
Z nieba spadają pioruny,
Z jezior wylewa się woda,
Oh, jaka ochłoda!Przyjemny wiaterek wieje,
Lód od ognia topnieje,
Drzewa się przewracają,
A Ninja kunai'e rzucają!Tra, la, la, la, la, la, la,
A Ninja kunai'e rzucają!Młody chłopak, który na pewno nie skończył jeszcze dziesięciu lat, śpiewał wymyśloną przez siebie piosenkę. Jednocześnie skakał po kałużach i kamieniach, powstałych w wyniku technik shinobi. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest obserwowany.
Niespodziewanie poczuł jak ktoś łapie go od tyłu i przykłada do twarzy szmatkę. Przerażony chłopiec próbował się wyrwać, jednak był za słaby. Po kilku sekundach jego ciało zwiotczało i zdążył jedynie usłyszeć:
- Mój mistrz będzie zadowolony...
***
Główny front.
Zjednoczone Siły Shinobi walczyły. Ale była to niechętna walka, pełna strachu o własne życie. Nie mieli zbyt wielkiej wiary, no bo w końcu, kto ich uratuje? Nie mieli żadnego bohatera, większość Kage walczyła w innych miejscach, a najsilniejsze osoby były ranne i zużyły sporo czakry.
Tymczasem pięć postaci w czarnych płaszczach z kapturami szło pewnym krokiem do pierwszej linii ataku. Prawie nikt nie zwracał na nich uwagi, ponieważ byli zajęci odpieraniem wroga albo leczeniem innych.
Leżący shinobi podniósł wzrok, kiedy tuż przy nim pojawił się ninja. Popatrzył z lekkim przerażeniem, próbując spostrzec ukrytą w cieniu twarz. Lecz zdołał zobaczyć jedynie szeroki, pewny siebie uśmiech, zwiastujący nikłą nadzieję. Podążył wzrokiem za oddalającą się grupką i ostatkiem sił wyszeptał:
- Proszę... uratuj ich.
Pod kapturami wykwitły nikłe półuśmieszki, jakby usłyszeli ten jeden cichy szmer pośród krzyków, dudnień i ryków. Jednakże zaraz one zniknęły, gdyż ich właściciele przypomnieli sobie o czekającej ich walce. Walce z widocznym już przeciwnikiem. Osiem Ogoniastych Bestii oraz skorupa "Jednookiego Boga" były aż nazbyt widoczne ponad tłumem wojowników.
- Miko, znajdź oddział strategiczny - odezwał się shinobi idący na przedzie. - Przekaż im to co ustaliliśmy.
- Tak jest, kapitanie - dziewczyna zasalutowała i odłączyła się od zespołu, biegnąc gdzieś w bok.
Dwaj młodzi ninja z drużyny siódmej zdjęli kaptury, a płaszcze zsunęły się na ziemię, pokrywając się piaskiem i kurzem. Coraz więcej osób zaczęło zwracać na nich uwagę, kiedy podchodzili do Bijuu. Cała czwórka przystanęła naprzeciwko posągu, po czym synowie Mędrca Sześciu Ścieżek także zdjęli okrycie. Bracia mieli na sobie identyczne białe szaty, które teoretycznie nosili na co dzień, jak i również czarne laski, podobne do tej ich ojca.
- Jakże miło cię w końcu spotkać, Tobi - oznajmił blondyn, zwracając się do postaci na rzeźbie. - A może powinienem powiedzieć Obito Uchiha?
-Kim jesteś i skąd to wiesz?! - zapytał gniewnie osobnik w masce, zaciskając mocniej palce na swojej broni. Oboje zignorowali rozlegające się szepty niedowierzania.
- Cóż...
~ Ujawnij się... - chłopak usłyszał słaby, niemal niesłyszalny głos.
- Kurama? - spytał cicho, niedowierzając, jednak nic więcej się nie stało. Spojrzał na swoich towarzyszy, lecz Ci patrzyli na wroga. - A co mi tam szkodzi - wziął głęboki oddech i wykrzyknął: - Specjalny Jōnin z Kaimugakure, Naoki no Yoru, jest fałszywą tożsamością!
- Co? - szum zlewających się szeptów shinobi liścia sprawił, że wszyscy zwrócili na niego uwagę.
- Me imię brzmi Naruto Namikaze-Uzumaki! Jestem synem Kushiny Uzumaki oraz Czwartego Hokage, Minato Namikaze, "Żółtego Błysku Konohy"! Jestem przyjacielem oraz Jinchuurikim Dziewięcioogoniastego Lisa!
Wraz z ostatnim wykrzyczanym słowem zerwał się mocny wiatr. Przyniósł on dźwięk brzęczących łańcuchów oraz huku opadających głazów. Zjednoczone Siły Shinobi rozglądały się zdezorientowane. Tylko członek klanu Yoru, właściwie w tamtej chwili już były członek, stał z zamkniętymi oczami, odczuwając niewyobrażalną ulgę.
Kilka sekund później wiatr zmalał, dźwięk ucichł, a młody ninja otworzył oczy, w których widniała czysta determinacja. Ruszył biegiem w stronę Ogoniastych Bestii, równocześnie mówiąc:
- Witaj z powrotem, Kurama.
***
Od Kuroi:
Wiecie, że krytyka bardzo mocno motywuje? Przynajmniej tak jest w moim przypadku.
Miłego dnia/nocy.
CZYTASZ
Cień Mędrca - Naruto FF ✔
FanfictionZAKOŃCZONE Ostrzeżenie: - Opowiadanie zawiera spoilery z anime Naruto i Naruto Shippuden. - Niniejsze opowiadanie NIE JEST gatunkiem yaoi. Opis: Gdy Naruto ma pięć lat, Aya no Yoru ratuje chłopca przed pobiciem przez mieszkańców wioski. Dowiadując...