5.

640 15 3
                                    

Niewielkim zdziwieniem było to, że kolejnego dnia obudziliśmy się o szóstej. Przetarłam zmęczone oczy, zeskoczyłam z piętra uważając na kostkę i wraz z zakończeniem sznurowania butów wyszłam z pokoju. Jedynie pojedyncze osoby stały już na korytarzu a przed nimi Smith. 

- Dasz radę biegać?- spytał Diego mając skierowany swój wzrok na mnie

- Jasne

Po mojej odpowiedzi odliczyliśmy, by kapitan miał pewność, że wszyscy wyszli z pokoi. Wydał komendę, wyszliśmy na podwórko i wolnym truchtem zaczęliśmy biec. Mimowolnie zaczęłam cenić bieganie, które zdaje się być mniej ciekawe niż siedzenie na bazie. Cóż, nie dla mnie, jeśli mam sprzątać zamiast ćwiczyć. 

Nigdy więcej 

Wraz z zatrzymaniem się nabrałam więcej powietrza i oparłam dłonie o kolana, chcąc się choć odrobinę uspokoić. Dziwne, że te całkiem niepozorne łatwe bieganie, aż tak mnie zmęczyły i spociłam się gorzej niż Quest Miller, mały grubasek, w czwartej klasie podstawówki na jednej z lekcji wf'u. 

Grupą ruszyliśmy w stronę stołówki, by zjeść wyczekiwane przez, raczej, większość z nas. Kiedyś nie wyobrażałam sobie funkcjonowania bez śniadania, zawsze jak wstawałam, nieważne czy to piąta, szósta, dziesiąta czy piętnasta. 

- Walker- zatrzymał mnie głos Matta, po wyjściu ze stołówki- Zapraszam

Z uśmiechem ruszyłam za nim. Tak się cieszę, że wreszcie będę mogła ściąć swoje włosy, bo nawet długie nie będą wyglądać w wojsku. Fryzjer znajduje się przy skrzydle szpitalnym, chociaż nie wiem za bardzo po co on tutaj jest. Chodzi mi o oddział. Zawsze mogliby zadzwonić po pogotowie, które raczej przyjechałoby całkiem szybko stawiając na odległość między kampusem a szpitalem, które jest niecały kilometr od zakończenia miasta. 

- To jak ścinamy? W zasadzie wszyscy co tutaj przychodzą, to chcą na łyso. Pani również?- zażartował mężczyzna, po moim usadowieniu się na fotelu. 

- Jasne, ale wolałabym za ramię 

Mężczyzna nic więcej nie mówił, tylko wziął się za rozczesywanie moich włosów, po czym wziął nożyczki i zaczął mi stopniowo ścinać. Przez większość czasu nie patrzyłam w lustro ani na podłogę by nie patrzeć na spadające kosmyki.

- Gotowe

Automatycznie podniosłam wzrok by sprawdzić jak wyglądam. Okej, nie jest jeszcze tak źle. Podziękowałam dla fryzjera zastanawiając się przy okazji jak zareagują chłopacy lub mama po moim powrocie po służbie. Chociaż nie będzie mi gorąco

Matt przyznał, że wyglądam nie najgorzej, na co się zaśmiałam. Wyszliśmy z budynku kierując się w stronę, gdzie zawsze śpimy. Teraz jest całe szczęście dłuższa chwila wolnego. Może pójdę się umyć? Tak, to dobry pomysł. 

Na korytarzu całe szczęście nie wpadłam na nikogo. Westchnęłam i otworzyłam drzwi od pokoju, w którym śpię. Chłopacy szybko podnieśli wzrok chowając żetony od pokera. Na początku zmarszczyli brwi, nie wiedząc do końca kim jestem. Najszybszy jednak okazał się być Jack

- Coś ty z sobą zrobiła?- przewróciłam oczami zamykając drzwi. 

- Chujowo- uznał poważnie Tomas, lecz można było wyczuć nutkę rozbawienia

- Doll, do mnie- usłyszeliśmy głos Diega, który wszedł do środka. 

Zmarszczył brwi, po chwili potrząsnął głowa i przeniósł wzrok na Tomasa. Reszta chłopaków ukrywała żetony. Nie mam cholernego pojęcia jak udało im się to przenieść. Wszystko co było nieodpowiednie, typu scyzoryki, zapalniczki, karty, czy właśnie żetony do pokera od razu były umieszczane w torbie i odkładane w miejscu, gdzie są nasze bagaże. 

Wojsko, czy to tak wiele? {ZAWIESZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz