Prolog - "Zostaniecie moimi podwładnymi?"

2.5K 91 23
                                    

Andre:

Bycie Drugim Władcą mierzy się z wieloma decyzjami. Nie sądzę jednak, że postępuje źle. Ja tylko pragne żeby Limbo było "czyste". Uważacie, że mój wybór odnośnie Czarnej Wilczycy był zły? Hmm? Bez względu na to jaką odpowiedź udzielicie ja i tak mam racje. W końcu jestem Władcą.

Minęło trochę czasu od incydentu z Diablo i tymi ludźmi z ziemi. Troszkę pokrzyżowali mi plany. Przecież udało im się uwolnić dziewczyne, a sam Arcadius zniknął bez słowa. Pewnie jej szuka. Ale wiecie co...? Ja dalej nie mogę uwierzyć, że mój braciszek pomógł im. Może zdradził mnie i rodzine, ale dalej to mój brat... Ale na szczęście ten incydent nie wyrządził większych szkód. Tylko moja matka przeszła lekki szok. Zawsze była wrażliwa, a najbardziej boli ją jak ja i Anthony się bijemy. Zdarzało się to nie raz. Jeśli chodzi o mojego ojca to zaakceptował mój wybór. Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi. Już tłumacze...

Właśnie schodze po schodach prowadzących w nasze rodzinne lochy. Tak. To są te same gdzie była Dzierżycielka. Tylko, że tym razem idę dalej i skręcam w inną odnoge. Krzyki i ryki stworów są melodią dla mych uszu. Szybko znalazłem się obok celu i od razu otwieram cele. Jest ciemno. Lubie to. Zapalam pochodnie na ścianie i ukazuje mi się okropny, ale zarazem fascynujący widok. Mianowicie... Mój brat w środku celi z zakutymi rękoma. Kajdanki są przyczepione do ściany i przez to ręcę ma w górze. Ciężko oddycha, a z jego gołej klaty leci kilka stróżków krwi. Pewnie pytacie dlaczego skaleczyłem tak brata? Otóż... To jest kara... Kara za przeciwstawianie mi się. Nie lubie jak ktoś mnie nie słucha, a tym bardziej podnosi na mnie rękę. Stoje i patrze się na mojego braciszka do momentu, aż podniósł głowe. Jego ciemne oczy wbiły się we mnie.

- Zadowolony? - prycha.

Zaśmiałem się.

- W danej chwili jesteś jak mysz zamknięta w klatce, a twój kotek pewnie został zabity przez hycla. - komentuje sytuacje z uśmiechem.

- Nie nazywaj Larissy kotem. To wilk i jestem pewien, że Arcadius jej tak łatwo nie pokona. - pokazał mi lekko zakrwawione zęby.

Jak zwykle pewny siebie. To chyba u nas rodzinne. Chciałem coś do niego powiedzieć, ale w tym samym czasie usłyszałem wilcze wycie. To może oznaczać tylko jedno....

- Więc jednak wygrała. - szepcze Anthony.

Czyli Arcadius zawiódł, a Dzierżycielka wykonała zadanie. Nie doceniłem jej.

- Co teraz zrobisz... Braciszku? - nabija się ze mnie.

Nie mam zamiaru odpowiedzieć. Szybko zgaszam pochodnie i wychodzę z celi, po czym ją zamykam. Wracam na góre.

To nie ważne co zdarzy się później. Ważne jest to, że jestem Władcą i już mam swój teren. Tylko osoby słuchające mnie i wykonujące moje rozkazy będą coś warte.

To jak wy nędzni ludzie? Zostaniecie moimi podwładnymi? Nie przyjmuje odmowy...

________________

Witam w trzeciej części! 😊
Jeśli jesteś tutaj pierwszy raz to zapraszam do dwóch pozostałych.
Życzę miłego czytania tego jak i innych rodziałów. 😉
Mam nadzieje, że będzie wam się podobać!

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz