Następnego poranka Taehyung nie pojawił się w kuchni w swoim ukochanym szlafroku. Zamiast tego na jego ciele była niebieska koszula, pasująca do koloru włosów, oraz czarne rurki.
Seokjin nie zauważył również, żeby jego oczy były zaszklone lub opuchnięte. Idol starał się w nocy być spokojnym, by mimo wszystko wywołać pozytywne wrażenie na nowym ochroniarzu.
Nie mógł przy pierwszym spotkaniu wyjść z podkrążonymi oczami. Prawdziwe piekło pokaże mu, gdy ten się już na dobre wprowadzi.
Taehyung po raz kolejny pił ciepłe kakao, kiedy po całym domu rozległ się charakterystyczny dźwięk dzwonka. Piosenkarz jedynie spojrzał na swojego bodyguarda, a ten od razu ruszył, aby otworzyć drzwi.
Seokjina wiele razy irytowało zachowanie idola, ale przez cały okres swojej pracy zdołał go naprawdę polubić. Mimo tych wszystkich wyzwisk, a czasami nawet przedmiotów, rzucanych w jego stronę. Taehyung był po prostu trudnym człowiekiem z cholernie częstymi wahaniami nastroju oraz chwilowymi zaburzeniami osobowości.
Ten dzieciak po prostu czasami uważał siebie za króla całego świata.
Gdy szatyn otworzył drzwi, jego oczom ukazał się brunet w czarnym garniturze, okularach przeciwsłonecznych na nosie oraz torbą podróżną w dłoni i walizką przy swoim boku.
— Min Yoongi, nowy ochroniarz, przepuścisz mnie łaskawie? — spytał, leceważącym tonem.
Seokjin otworzył szerzej drzwi i wpuścił do środka mężczyznę. Nowy bez żadnego słowa po prostu wszedł w głąb willi, co trochę zdziwiło szatyna, jednak postanowił to zignorować.
Szybkim krokiem znalazł się obok niego i wskazał ręką na salon, do którego chwilę później się udali. Min postawił swoje bagaże na podłodze, po czym zaczął się rozglądać po pomieszczeniu.
— Taehyung zaraz powinien przyjść — powiedział, domyślając się, kogo poszukuje brunet.
Niebieskowłosy jak na zawołanie wkroczył dumnie do pomieszczenia, od razu siadając na swojej kanapie. Yoongi zdjął okulary ze swojego nosa i skierował wzrok na szatyna.
— A ty to kto? — zwrócił się do ochroniarza, skanując jego ciało. Seokjin uśmiechnął się delikatnie i wyciągnął dłoń w jego stronę.
— Kim Seokjin, dzienny ochroniarz tej gwiazdeczki — przedstawił się.
Oboje usłyszeli ciche prychnięcie z kanapy, spowodowane określeniem, jakiego użył bodyguard. Idol naprawdę nie lubił, kiedy starszy zwracał się do niego w ten sposób.
Gdy żaden z nich nie zwrócił na niego uwagi, postanowił dokładnie przyjżeć się nowemu ochroniarzowi. Na szczęście zdjęcia nie kłamały i mężczyzna był równie przystojny jak na nich.
Chociaż w głowie Taehyunga pojawiło się stwierdzenie, że na żywo wygląda o wiele lepiej.
Czarna marynarka idealnie przylegała do jego ciała, uwydatniając szerokie ramiona. Spodnie były na tyle dopasowane, że muzyk od razu stwierdził, jakie to Min ma zajebiste pośladki.
Im dłużej przyglądał się nowemu, tym bardziej podobało mu się to, na co patrzy. Jednak z przyjemnego zajęcia wyrwał go głos Seokjina, który kazał mu się przedstawić.
Niebieskowłosy oczywiście w głębi duszy uznał, że to kompletny idiotyzm, bo przecież każdy w całej Korei wie, kim jest piosenkarz, znany pod pseudonimem V.
— Jestem Kim Taehyung, ale to pewnie już doskonale wiesz. Na scenie przedstawiam się jako V, ale to na pewno też wiesz. Właśnie w tej chwili stoi przed tobą prawdziwy ideał mężczyzny, choć podejrzewam, że z tego również zdajesz sobie sprawę — powiedział, na koniec uśmiechając się swoim słynnym, kwadratowym uśmiechem.
Jednak twarz ochroniarza nie zmieniła się ani trochę, pozostając w kamiennym wyrazie. Niebieskowłosy pomyślał, że w szkołach ochroniarskich muszą kłaść duży nacisk na obojętność, bo każdy bodyguard, którego znał, potrafił to robić doskonale.
A w swojej karierze miał ich już naprawdę wiele.
— Dobrze, ja muszę już iść. Mam już i tak sporo nadgodziń. Powodzenia — rzucił, odwracając się na pięcie i kierując w stronę wyjścia.
Kiedy tylko Kim usłyszał dźwięk zamykanych drzwi, uśmiechnął się szeroko i podszedł do bruneta. Jednak zanim zdążył powiedzieć chociaż jedno zdanie, po pomieszczeniu rozległ się niski głos Mina.
— Zaprowadź mnie do pokoju — rozkazał.
Taehyungowi oczywiście nie spodobała się forma, w jakiej odezwał się do niego starszy. A przecież gwiazdor nie miał w zwyczaju ignorować czegoś, co mu się wyraźnie nie podoba.
— Nie rozkazuj mi, Min. Jesteś moim pieprzonym ochroniarzem, nie szefem — odpowiedział, zakładając ręce na piersi.
Dumny z siebie uniósł do góry brodę, ale kamienna twarz bruneta dalej pozostała bez zmian. Yoongi zamiast tego zarzucił torbę na ramię i wziął uchwyt od walizki w dłoń. Zanim Taehyung zdążył dodać cokolwiek, on po prostu ruszył do przodu.
Kim przekręcił teatralnie oczami i szybko wyprzedził bruneta, aby grzecznie pokazać mu jego pokój. Niech myśli, że wygrał, ale jutro Kim pokaże mu, na co go stać i kto tutaj wydaje rozkazy.
Kiedy już przebyli schody i niebieskowłosy miał złapać za klamkę, aby otworzyć pokój, zawahał się. Przypomniał sobie, że wczoraj nie sprzątnął rzeczy Jungkooka, przez co wszystkie ciągle tam były. Nie zamierzał teraz na to patrzeć, a tym bardziej wprowadzać tam kogoś nowego. Ten pokój dla niego już zawsze pozostanie pokojem Jeona.
Zaśmiał się nerwowo i odwrócił w stronę spokojnego bruneta.
— Zapomniałem, że mam straszny bałagan w tym pokoju. Na razie zamieszkasz w tym naprzeciwko mnie — stwierdził, idąc dalej w głąb korytarza.
Tym razem bez problemu chwycił za klamkę i otworzył drzwi do prawie pustego pomieszczenia. W środku znajdowało się jedynie nowe, nigdy nie używane łóżko oraz puste szafy.
Nikt do tej pory tam nie mieszkał, a sam Taehyung nie pamiętał, kiedy ostatnio zajrzał do środka.
Jednak od tamtego dnia pokój naprzeciwko jego sypialni należał do pewnego przystojnego ochroniarza o imieniu Yoongi.
CZYTASZ
Blood Sweat & Tears | Taegi
Fanfic☆ You've got my heart and I've got your soul But are we better off alone? With every battle we lose a little more Remember everything that we'd die for You are everything that I'd die for ☆ Podczas koncertu znanego idola, Kim Taehyunga na stadionie...