Ten rozdział dedykuję ViolaWB 🙂
Słońce grzało, ptaki śpiewały, a letni wietrzyk przyjemnie orzeźwiał gorące powietrze. Pogoda wręcz idealna by iść się pokąpać lub pospacerować.
Szkoda, że nasi nauczyciele mieli dla nas innne plany.
Spotkałem się z Annabeth w pokoju wspólnym i razem ruszyliśmy na śniadanie.
- Mam nadzieję, że nauczyciel eliksirów nie zada nam dużo pracy domowej - westchnęła Mądralińska. - Muszę jeszcze skończyć wypracowanie o właściwościach kozłagów! - narzekała.
Z trudem stłumiłem śmiech. Przyjechaliśmy tu tylko ze względu na dług u (ekhmdebilnejekhm) Hetake, a Annabeth i tak zależało na nauce, tak jak wypadało córce Ateny. Dobrze, że Posejdon nie ma takich wysokich wymagań.Zaraz po śniadaniu ruszyliśmy na naszą pierwszą tego dnia lekcję - eliksiry. Do sali wpuścił nas starszy mężczyzna o sporym brzuchu i wyłysiałej głowie. Kazał nam zająć miejsca i przygotować się do lekcji.
- Witajcie moi drodzy! - zawołał nauczyciel. - Wstrzymajcie się proszę z pytaniami o Klub Ślimaka - o CO?! - porozmawiamy o tym o tym pod koniec lekcji. Dzisiaj będzimy przyrządzać eliksir czyszczący rany. Czy ktoś mógłby nam coś o nim powiedzieć?
Jedyną osobą, która zdawała się znać odpowiedź była (niespodzianka) Hermiona. Przez mój krótki pobyt w tej szkole zdążyłem zauważyć, że jest prawie tak inteligentna jak Annabeth.
- Tak Panno Granger?
- Eliksir Czyszczący jest używany w celach leczniczych. Można go rozpoznać po purpurowym kolorze oraz po tym, że w kontakcie z raną dymi - odparła Gryfonka.
- Pięć punków dla Gryffindoru! - skomentował nauczyciel. - Otwórzcie proszę książki na stronie 34 i przygotujcie potrzebne składniki.Wszyscy rzucili się do kartkowania podręczników i szukania potrzebnych rzeczy. Siędzący obok Gryfoni wydawali się mieć spory kłopot z przygotowaniem tego eliksirem, ale mi, o dziwo, nie sprawiało to większego problemu. Skupiłem się na wodzie w nim zawartej, więc szło mi o wiele lepiej.
Godzinę później Slughorn zawołał „ czas... stop!" i zaczął oceniać nasze pracę. Rona kompletnie zignorował, Harremu, mimo kiepskiego efektu, wystawił zadowalający (może i nie jestem specjalistą, ale nawet ja umiem odróżnić purpurowy od zielonego), zaś Hermionie wybitny. Gdy zobaczył eliksir Any z zadowoleniem pokiwał głową i wystawił jej najwyższy stopień. Mojemu wywarowi przyglądał się nieco dłużej.
- Co prawda pomyliłeś bilicę z cytryńcem, ale za to udało ci się uzyskać idealną konsystencję. Bardzo dobry.
Spojrzałem na niego ze zdziwieniem. Czy on właśnie wystawił mi dobrą ocenę?Pod koniec lekcji zadał nam długi na sześć stóp referat o dyptamie (a może dyptomie?) i pozwolił wyjść z sali. Annabeth stwierdziła, że długa przerwa to idealny czas na odrabianie pracy domowej, więc razem poszliśmy w stronę wieży Gryffindoru.
- Dokąd idziecie? - zawołał ktoś za nami. Dziewczyna Harrego, Ginny machała do nas.
- Do pokoju wspólnego. Profesor Slughorn trochę nam zadał, a warto się uczyć na bieżąco - wytłumaczyła Mądralińska.
- Brzmisz jak Hermiona - stwierdziła Ginny z uśmiechem - ale nie lepiej iść do biblioteki?
- Macie tu biblitotekę? - ożywiła się Annabeth.
- No jasne! - roześmiała się gryfonka. - Jak myślisz, gdzie Granger spędza dwie trzecie swojego życia? Jeśli chcecie to was tam zaprowadzę.Chętnie przystaliśmy na tę propozycje i poszliśmy za Ginny. Minęliśmy obraz przedstawiający ponurego mężczyznę z łukiem i wisiorkiem w kształcie dębowego liścia i zeszliśmy po schodach na dół.
- Ho ho! Kto to, kto to? - zawołał ktoś.Błyskawicznie odwórciłem się, by zobaczyć niziutkiego człowieczka uśmiechającego się złośliwie. Szybkim ruchem ręki sięgnął do kieszeni i wyciągnął ze środka cukierki w kolorowych papierkach
- A może coś słodkiego?
Ginny przewróciła oczami.
- Spadaj Irytku. Jeśli zirytujesz mnie choć trochę bardziej, to zawołam Krwawego Barona.
Duch posłał jej rozzłoszczone spojrznie i odleciał dokuczać pierwszorocznym.
- Kto to był? - spytałem zdziwiony, stwierdzając, że z zachowania przypomina fauna Dona z Obozu Jupiter, co raczej nie schlebiało duchowi.
- Poltergeist. Jego celem życiowym jest dokuczanie uczniom i Filchowi oraz robienie ogólnego zamieszania - wytłumaczyła rudowłosa. - Teraz w lewo.
Sala do której weszliśmy była naprawde niesamowita. Rzędy regałów wypchanych książkami wypełniały prawie całą przestrzeń, pozostawiając tylko trochę miejsca na skórzane fotele i niewielkie stoliki przy których uczniowie Hogwartu mogli się uczyć i odrabiać prace domowe.
Dopiero po chwili zauważyłem siedzącą przy biurku kobietę o chudej sylwetce i surowym spojrzeniu niemal całkowicie schowaną za grubą książką.
- Thawmasios - powiedziała Annabeth z zachwytem. - To miejsce jest megalos.
- Mówisz po włosku? - zaciekawiła się Ginny.
- Po grecku - wytłumaczyła Mądralińska nerwowo zakładając jasny kosmyk za ucho.
Przez chwilę rozmawialiśmy o ogromie biblioteki, po czym Weasley powiedziała, że umówiła się z Harrym w pokoju wspólnym i musi się zbierać.
Ja i Ana zajeliśmy miejsca przy jednym z wolnych stołów i zajęliśmy się odrabianiem pracy domowej. Co jakiś czas zadawałem Annabeth pytania w stylu „Co to znaczy, że dyptam jest klasy okrytonasiennej" lub „Przez jakie u pisze się perfumeria?", a ona albo podawała mi odpowiedź, albo (tak było o wiele częściej) kazała mi sprawdzić samemu.Tego dnia mieliśmy jeszcze lekcję zaklęć z malutkim profesorem Flitwickiem (Ron kichnięciem niemal zwalił go z nóg) na której sprawiliśmy, że nasze stopy stały się dwa razy większe, oraz obronę przed czarną magią.
- Ciekawe, kto będzie nas uczył w tym roku - ekscytował się Ron, podczas gdy czekaliśmy na nauczyciela.
- Co się stało z tym, który uczył w zeszłym roku? - zainteresowała się Annabeth.
- Zginął - wytłumaczył Weasley - ale to niewielka strata. Nie lubiłem go. Au! Hermiona, nie kop mnie!
Gryfoni zaczęli się kłócić, jednak nikt nie zwrócił na nich szczególnej uwagi; najwyraźniej nie było w tym nic nadzwyczajnego.
Nauczyciela, który szedł w stronę naszej klasy zauważyłem dopiero po chwili i to wcale nie dlatego, że jestem mało spostrzegawczy. On po prostu nie wyglądał jak nauczyciel. Nosił czarne szaty, pod którymi było widać dżinsy oraz wysoki kapelusz, co sprawiało, że przypominał ucznia. Miał ciemną skórę i krótkie kręcone włosy. Mierzył nas niepewnym spojrzeniem, jakby po raz pierwszy widział grupę osiemnastolatków gadających i bawiących się zębatym frisby (tak, to dlatego mam na palcu plasterek z Arielką. Frisby mnie ugryzło).
- Proszę o ...eee... spokój - poprosił niepewnym głosem.
Większość uczniów dopiero wtedy go zauważyła. Profesor otworzył drzwi i wpuścił nas do klasy. Zajęliśmy miejsca i zaczęliśmy wpatrywać się w niego wyczekująco.
- Więc tak - zaczął - nazywam się Profesor Timid i będę was uczył ...yyyy...
- Obrony przed czarną magią? - dopowiedział ktoś, co jeszcze bardziej speszyło nauczyciela.
- Tak, właśnie tak - odparł z roztargnieniem.
- Ktoś z takim nazwiskiem ma nas nauczyć się bronić? - zapytał ktoś głośnym szeptem. Odwróciłem się, by zobaczyć kto wypowiedział te słowa. Na końcu sali siedziało kilkoro uczniów: niski, dobrze zbudowany chłopak, wrednie wyglądająca dziewczyna z długimi, rozpuszczonymi włosami, ponury okularnik i kilka innych nieprzyjemnie wyglądających osób. Na samym środku siedział Gabriel Elliot, który już zdążył wykazać się doskonałą znajomością zaklęć i uroków, a poza tym był strasznie podejrzany: nikt go nie znał, ale nikogo nie dziwiła jego obecność w Hogwarcie. Może ludzie myśleli, że przyjechał tu z nami?Profesor Timid opowiadał o zaklęciach służących do zamykania zamków i zaklinania drzwi tak, żeby niechciane osoby nie mogły ich otworzyć.
Nauczyciel ciągle gubił wątek, a jego pismo było tak nieczytelne, że nie byłem pewien czy rzeczywiście pisał po angielsku. Może to był koreański?
Był trochę dziwny, ale gdy na koniec lekcji zapomniał nam zadać pracę domową stwierdziłem, że zaraz po Hagridzie, jest moim ulubionym nauczycielem.to be continued
Hejo hejo^^
Przepraszam, że tak długo mnie nie było 🙇♀️🤭
Po za tym, ten rozdział publikuję 26 maja, więc życzę wszystkiego najlepszego mojej kochanej mamie❤️
CZYTASZ
olimpijscy czarodzieje
FanfictionSądzisz, że po pokonaniu Gaji i Sami Wiecie Kogo herosi i czarodzieje wreszcie będą mieli spokój? Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz... Annabeth i Percy (nie do końca z własnej woli) udają się do Hogwartu, w którym przeżyją (albo i nie ) wiele n...