4

172 15 14
                                    


Kolejny dzień w domu rodzinnym. I zaczynam odczuwać tą różnicą dość dosadnie. Nie jestem w stanie prównać tego spokój i ciszy tej okolicy do gwaru wielkich miast i zatłoczonych chodników. Jest to przyjemny spokój i wytchnienie, ale wiem że po jakimś czasie zacznie mi to doskwierać nudą i przytłaczającą ciszą.
Kończymy rozmyślanie. Bo spędzę cały dzień w pokoju. Wstałam leniwie z łóżka i podeszłam do okna. Musiałam wywietrzyć pomieszczenie bo niestety zapomniałam otworzyć okna na noc i teraz można było się tu udusić. Odsłoniłam zasłony, otworzyłam okno na oścież i usiadłam na parapecie. Przypomniało mi się jak długo walczyłam o te wielkie okno z dużym parapetem. Ile wieczorów spędziłam na tym oknie z herbatką w rękach i z muzyką na słuchawkach, patrząc w gwiazdy. Uśmiechnęłam się mimowolnie na te przyjemne wspomnienia i wpatrywałam się w bezchmurne jasne niebo tego cudownego ciepłego poranka. Siedziałabym tam wieczność gdyby nie ruch w  moim polu widzenia. Mój wzrok szybki powędrował na sąsiedni budynek, w którym szklane drzwi od balkonu się otworzyły. Zanim do mojej głowy doszła informacja, że na przeciwko wyszedł jakiś mężczyzna na balkon, a ja siedzę w otwartym oknie tylko w halce, to on zdążył już oprzeć się o ten balkon i prawdopodobnie przyjrzeć się mi. Szybko zeszłam z okna, aby ta sytuacja nie była aż tak niezręczna, posłałam sąsiadowi lekki, zawstydzony uśmiech po czym szybko zaciągnęłam zasłony. 
Kiedy miałam już pewność, że chłopak mnie już nie widzi, trzepnęłam sobie porządnego facepalm'a. Brawo. Na cholerę siedzisz w oknie w połowie naga? Nie znam tego chłopaka... Chyba.

Czekajcie? Czy to nie jest dom Kubiaków. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. To był Michał??

Szybko założyłam pierwsza lepszą bluzę i dresy i szybki znowu podeszłam do okna. Tym razem ubrana. Odsłoniłam ponownie firany. Ej!? Czy on wcześniej też był bez koszulki??
Miałam ochotę znowu uciec z tego okna ale to już było by głupie. Ponownie usadowiłam się w oknie i zaczęłam patrzeć w niebo, ignorując jego obecność.

MICHAŁ.

Kiedy wyszedłem na balkon od razu po przebudzeniu, w oknie na przeciwko zobaczyłem młodą kobietę. Była ubrana w lekką piżamę, zanim się zorientowała, że ja widzę minęło trochę czasu. Ale kiedy do niej to doszło, posłała mi tylko lekki uśmiech i się schowała za zasłonami.
Zaśmiałem się pod nosem.
Kojarzę ją skądś... Na pewno się kiedyś widzieliśmy. Tylko nie wiem gdzie.

Po chwili ciemno blond włosa dziewczyna znowu pojawiła się w oknie tylko tym razem w dresach i bluzie. Uśmiechnąłem się do niej, co ona odwzajemniła. Ma śliczny uśmiech... Na 100% już go widziałem.

- Aż tak zimno?- Spytałem aby nawiązać rozmowę.

- Trochę, ale tobie to gorąco widzę.-  myślałem, że będzie bardziej nieśmiała.

- To teraz nie będziesz uciekała z okna?

- Poczekam, aż ty pójdziesz.

-Mi się nie śpieszy- usiadłem sobie na fotelu na balkonie opierając się o jego poręcz.

- Mi tym bardziej- dziewczyna poprawiła się na swoim miejscu w oknie. Podkręciłem głową.

KASIA.

Nasza słowna przekomarzanka bawiła mnie i jego. Nie było w tym nic obraźliwego. Teraz miałam pewność, że to ten Michał, którego znałam. Niby mało się zmienił, ale jednak mniej czuć tego psotliwego dzieciak. Czuć od niego większą powagę niż kiedyś. No i z wyglądu jest bardziej... dojrzalszy? Męski? No coś takiego. Jestem tylko ciekawa czy w ogóle mnie pamięta.
Mój sąsiad z okna już chciał coś mówić gdy za moich drzwi usłyszeliśmy głos mojej mamy.

- Słońce? Śpisz?- Tak, śpię. Zeszłam z okna. Pomachała szybko Michałowi i zamknęłam okno, od razu je zasłaniając.
Otworzyłam drzwi pokoju za którymi ujrzałam mamę.

W żołędziach // Michał KubiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz