Sekrety. To one najczęściej niszczą nasze życie, powodując pustkę i żal. Każdy z nas ma swoje własne demony, a wyjątkiem nie był też Alexander Lightwood. Miał swój sekret, którego starał się nie ujawnić. Prawdę wiedziały tylko trzy osoby i starał się, aby tak pozostało.
Kiedy kilka lat temu postanowił opuścić dom i zostawić małą, nastoletnią Izzy samą, nie wiedział jak trudno będzie mu przetrwać. Chciał dla swojej siostry jak najlepiej, starał się robić wszystko tak, aby nigdy nie cierpiała. Jednak ona cierpiała. I to tylko dlatego, że on ją zostawił. Porzucił. A odezwał się dopiero gdy ta miała skończyć 18 lat. To bolało.
Teraz jednak w jego życiu pojawiło się coś niecodziennego - Magnus Bane. Przyjaciel jego siostry. Alec wyczuwał między nimi dziwne napięcie, szczególnie wtedy kiedy pojechali nad jezioro albo podczas krótkiego momentu w ogrodzie Lightwood'ów. Ich rzecz. Ich bardzo intymna i niecodzienna rzecz. No bo jak wyjaśnić, racjonalnie wyjaśnić, że hetero miał coś do chłopaka? Alec'owi od zawsze podobały się dziewczyny, nigdy ta sama płeć. Co się zmieniło ?
Jeszcze sytuacja z Lydią Branwell ... Miała dochować tajemnicy już wtedy, kilka lat temu. Obiecała mu to, a teraz zaczęła go szantażować. Namawiała go na chodzenie na randki, na które nie miał ochoty. Lydia została największą porażką jego życia. Wstrętna ropucha.
Alec od zawsze zastanawiał się czemu życie go nie oszczędzało. Teraz wiedział, że po prostu każdemu pisane jest coś innego. Mu była pisana Rosa Santiago.
Izzy nie znała Rosy, a jeśli tak, to z pewnością jej nie pamiętała. Miała wtedy trzynaście lat, gdy jej starszy brat poznał Rosę. Początkowo ich znajomość nie należała do najprzyjemniejszych - ona go ignorowała, zasłaniała się wyimaginowanym chłopakiem, nie przyjmowała czekoladek i nie zgadzała się na żadną randkę. Wszystko zmieniło się, kiedy na imprezie do Rosy przystawiał się chłopak. Alec już dokładnie tego nie pamiętał. W końcu sam nieźle zaszalał z ilością alkoholu tego wieczoru. Pamiętał, że Rosa krzyczała, a on jej pomógł. Problem był tylko w tym, że chłopak trafił mocno poszkodowany do szpitala. Ale kto by się przejmował jakimś gwałcicielem, gdy ma się tak cudowną dziewczynę przy boku.
Zatrzymał jej zdjęcie. Zawsze nosi je złożone w kieszeni spodni albo czasami również w portfelu. Jest przywiązany i nie może wyzbyć się przekonania, że Rosa pewnego dnia wróci, zapuka do jego drzwi, słodko się uśmiechnie i powie jak bardzo za nim tęskniła. Jest jego pierwszą myślą rankiem, po wstaniu oraz wieczorem, przy zaśnięciu.
Alexander Lightwood wiedział, że poczuł coś dziwnego, jakaś jego cząstka wyrywała się w stronę Magnusa Bane'a. To działo się już drugi raz, tak samo jak w przypadku Rosy. A on chciał to zatrzymać i to jak najszybciej, zanim będzie za późno.
***
Magnus popijał lemoniadę i patrzył na te wszystkie gorące osoby przechodzące się po plaży. Sam uważał się za dość gorącą osobę, ale nie zamierzał dzisiaj brylować. Cały czas myślał o brunecie z niesamowitymi, błękitnymi oczami. Kiedy tylko zamykał oczy - widział te jego. Azjata nie wiedział co się z nim dzieje. W takich przypadkach najczęściej zapraszał gdzieś tą osobę i flirtował. Ale tutaj ? To była całkiem nowa dla niego sytuacja. Nie miał doświadczenia z takimi rzeczami.
- Magnus ! - obudził się nagle z amoku i spojrzał niezrozumiałe na Clary.
- Co? - zmarszczył ze zirytowaniem brwi.
- Wołamy cię od pięciu minut. Zawiesiłeś się czy coś? Chcieliśmy pograć w siatkówkę. - wyjaśniła już spokojniej rudowłosa i wskazała palcem na boisko do gry. Jednak Magnus nie patrzył już na boisko, ale na nową osobę, która wydawała się tutaj całkiem nie pasować.
- Co tutaj robi Alexander? - spytał, a Clary uśmiechnęła się z rozmarzeniem.
- To takie ciacho, Boże. Ci Lightwood'owie muszą mieć jakieś specjalne geny. - odparła i zachichotała. Magnus sam chciałby wiedzieć, dlaczego rodzeństwo jest takie idealne. Clary wstała i otrzepała się z piasku. - Idziemy ?
Po chwili znaleźli się już na boisku, a Magnus mógł się przyjrzeć idealnemu ciału Alec'a. To pierwszy raz, gdy widział bruneta bez koszulki. I cholera, czuł jak twardnieje, a bokserki stawały się coraz to ciaśniejsze. Chłopak miał cholerny sześciopak i do tego te bicepsy. Ale co najbardziej spodobało się Azjacie były tatuaże - dokładnie mnóstwo tatuaży. Różne symbole, które chyba miały wartość sentymentalną dla starszego. Kiedyś będzie się musiał o to spytać. Koniecznie.
- Hej, Magnus. - przywitał się tym swoim seksownym głosem, Alec. Młodszy musiał przełknąć ślinę, za nim był zdolny do odpowiedzenia na przywitanie.
- Cześć. Hej. - Alec chyba zauważył jego zmieszanie, ponieważ uśmiechnął się w jego kierunku kpiąco i z rozbawieniem. - Z kim gram w drużynie ? - Magnus próbował uspokoić swój głos, jednak w jakiś przedziwny sposób brzmiał strasznie piszcząco.
- Izzy jest z Simonem, Clary i Jace'm, a ty będziesz ze mną i z Raphael'em. - wyjaśnił mu Alec, a jego oczy dziwnie lśniły w słońcu.
Zaczęli grę. Początkowo drużyna przeciwna zdobyła o kilka punktów więcej, jednak kiedy starszy Lightwood dobrał się do piłki, został okrzyknięty najlepszym siatkarzem w mieście. A Bane tylko wpatrywał się w lśniące w słońcu muskuły Alexandra i naprawdę trudno mu było utrzymać kutasa w majtkach. Co gorsza, kiedy Alec wypiął się delikatnie w jego stronę, Magnus nie mógł już wytrzymać widząc te kształtne pośladki.
- Eee... idę do łazienki. - oznajmił nagle i szybko ruszył w tamtym kierunku, czując jak jego penis pręży się i niewygodny materiał bokserek ściskał go niemiłosiernie.
Zajął pierwszą lepszą kabinę i zdjął niepotrzebny skrawek materiału. Od razu poczuł niebywałą ulgę. Dotknął swojego członka i poruszał nim powoli. Rozkosz targała jego ciałem i kiedy przyśpieszył, moment przed dojściem z cichym jękiem, ktoś wszedł do jego kabiny. I jak się okazało, tą osobą był nie kto inny, jak starszy brat jej najlepszej przyjaciółki.
CZYTASZ
The friend of my sister
Fanfic„ -Tylko się przyjaźnicie ? - głos Alec'a zabrzmiał groźnie. - Stary, gdybym chciał się przespać z Izzy dawno juz bym to zrobił, ja nie bawię się w gierki. Ale mogę cię zapewnić, że podczas twojej nieobecności, dbałem o to by nie miała żadnego nieo...