Spotkajmy się w bibliotece o 21:30,
Przy stoliku w kącie, niedaleko działu o wróżbiarstwie.
Postaraj się, żeby pani Blanchett Cię nie zauważyła.
R.
Czy to źle, że ten krótki liścik, który Scorpius dostał na lekcji eliksirów sprawił, że już od prawie godziny kręcił się wokół wejścia do biblioteki, a jego tętno zdecydowanie odbiegało od normalnego. W prawdzie liścik mógł wysłać do niego każdy (nie widział, kto go rzucił, a nikt z klasy nie spoglądał na niego, gdy się rozejrzał), ale Scor znał tylko jedną osobę z zamiłowaniem do tajemniczych, dramatycznych zachowań o imieniu zaczynającym się na literę „R". W prawdzie był także Rick, a po nim spodziewać się można było wszystkiego... Ale nie, Malfoy był pewien, że to właśnie Rose Weasley chciała się z nim spotkać. Zastanawiało go tylko, skąd ta tajemniczość. Rudowłosa nigdy nie miała problemów, by po prostu zapytać go: „czy nie poszedł by z nią po jakąś książkę, lub czy mogliby pogadać" w końcu, byli przyjaciółmi. Nikt z ich paczki nie uznałby tego za dziwne. Co dodatkowo ciekawiło go w tej sprawie to, to że dziewczyna wybrała najbardziej zacienione, ukryte i oddalone od innych stolików miejsce w całej bibliotece. Zazwyczaj zaszywały się tam osoby, które niezwłocznie musiały porozmawiać bez jakiejkolwiek publiczności, lub- na samą myśl Scorpius musiał przełknąć ślinę- pary. Zmęczony rozmyślaniem chłopak przetarł twarz (tak, Scorpius męczy się myśleniem, biedactwo. Dop. autorki.). Zegar przed biblioteką wskazywał kwadrans przed czasem zapisanym na liście, który wciśnięty był w tylną kieszeń dżinsów Ślizgona. Trudno, będę trochę wcześniej -pomyślał wkraczając do pomieszczenia. Będąc już w środku z przestrachem stwierdził, że nie sprawdził, czy widziała go pani Blanchett. Lecz gdy spojrzał w jej stronę zajęta była jakimiś papierami. Szybko odszedł w głąb biblioteki. Zbliżał się już do stolika, o którym wspominał autor wiadomości. Rose, to na pewno Rose -pomyślał z mocą. Jednak przy stoliku nie zastał Rudowłosej. Dziewczyna, która tam siedziała, zdecydowanie nie była Weasley'ówną. Miała na sobie krawat Ravencalwu. Zdziwił się widząc ją. Ona powoli podniosła głowę znad książki, a na widok Scorpiusa po prostu uciekła. Zerwała się z miejsca zgarniając torbę i uciekła. Zdezorientowany chłopak stał tak jeszcze chwilę, a następnie usiadł na krześle naprzeciwko tego, które wcześniej zajmowała nieznana mu dziewczyna. Na pewno nie była ona z jego rocznika, Malfoy podejrzewał, że chodziła na zajęcia z Lily Potter. Wyciągnął rękę ponad stolikiem i sięgnął po książkę, którą przestraszona dziewczyna zostawiła. „1000 sposobów by sprawić, że chłopak będzie za tobą szaleć jak hipogryf za mięsem" głosił tytuł. Scorpius nie mógł opanować śmiechu. Dopiero myśl o rozgniewanej bibliotekarce kazała mu się przymknąć. To dlatego tu się schowała -stwierdził w myślach. Nie mógł oprzeć się pokusie i otworzył poradnik. W środku znajdowała się dedykacja od (jak domyślił się Score) koleżanek dziewczyny. Kiedy chłopak zaczął czytać trudno było mu przestać. Każdy sposób był zabawniejszy od poprzedniego.
- Co tam masz? - Usłyszał tuż przy swoim uchu. Jak oparzony zamknął książkę i spojrzał za siebie. Stała tam roześmiana Rose. Tak zdziwił się jej widokiem, że potrzebował chwili by zrozumieć, co on tu w ogóle robi. Dziewczyna musiała podejść do niego tak cicho, że jej nie usłyszał.
- Uuuuu... sposoby na poderwanie chłopaka, też kiedyś czytałam – powiedziała po przeczytaniu tytułu nadal śmiejąc się. - Zastanawiam się tylko, czemu TY to czytasz? - Scorpius nie bardzo wiedział, czy powinien się tłumaczyć i czy nie powinien zapytać dlaczego ONA to czytała, ale kiedy już się do tego zabierał, usłyszał - Chyba jednak nie chcę wiedzieć, po za tym, musimy pogadać. Poważnie. - Uśmiech natychmiast zszedł jej z twarzy.

CZYTASZ
Smocze Przeznaczenie
FanfictionKto nie lubi historii, w których nic nie jest do końca jasne? W których bohaterowie chcą po prostu przejść spokojnie przez życie, ale coś zawsze musi im przeszkodzić? I w których nic nie dzieje się bez przyczyny? Cóż, oto właśnie taka historia. Peł...