Gdy patrze w twoje oczy i mówię cicho
Kocham
Pewnym jest, że kocham
A Kiedy powiem złoszcząc się na cały świat i wszechświat
Nienawidzę
wtedy skłamie
Bo Kocham do końca aż sił mi zabraknie do wymawiania tego słowa
Aż zabraknie we mnie siły do walki
o uczucia
I podczas jednej z naszej rozmów obiecam na Boga ze nigdy nie skrzywdzę Cię świadomie
A Krzyk i płacz to mój manifest o
pomoc, o którą nie potrafię prosić
Nie potrafiąc z siebie wydobyć słowa
Przestaje mówić.
Chce byś szeptem mówił że mnie kochasz
Albo żebyś krzyczał
Wyzwolił przy mnie każdą emocje
by z naszej miłości wynikało pożądanie
Nie z pożądania miłość
Nie chce by tylko
nasze ręce były blisko
gdy idziemy jakąś ulicą wśród ludzi
Chce byśmy kochali w sobie wszystko wtedy nazwiemy to
Miłością.
A moja dusza na chwile wróci podczas gdy będziesz spać
I całując cię
poczujesz, że kocham.
