Rozdział 4 - "Już za późno"

1.6K 76 21
                                    

Kenan:

Po ostatniej rozmowie z Larissą idę z tyłu naszej grupy. Słowa dziewczyny mną wstrząstneły. "Ja mam inne problemy i ty też". A co jeśli jej problemy są też moimi? Chcę jej pomóc i być przy niej, ale najwidoczniej ona stwierdziła, że woli być sama.

- Kenan. Co tak idziesz z tyłu? Chodź. - woła mnie Monika.

Szybko przeleciałem po wszystkich wzrokiem. Nadia dalej rozmawia z Paolą. Logan idzie obok Roxi, a Marcus, Monika i Jane razem dyskutują. Tylko Larissa idzie sama.

- Idę. - wzdycham i ich doganiam.

- Gdybym ciebie nie zawołała to byśmy cię zostawili. - krzyżuje ręcę na biuście szatynka.

- Pewnie myślał o Charlottcie. - sugeruje Marcus.

- Ale doczepiłeś sie do niej. - kręcę głową zrezygnowany.

- Daj mu spokój. - popiera mnie Jane.

- Tak w ogóle nad czym się tak zastanawiasz, Kenan? - pyta Monika.

- Nad Paolą. Jakie macie o niej zdanie? - naprostowałem.

Nie chcę ich zamartwiać tym, że niepokoje się Larissą.

- Moim zdaniem jest miłą i sympatyczną dziewczyną. - odezwała się pierwsza Jane. - Może jest trochę nieśmiała, ale to nic złego. - dodaje.

- Miejmy na nią oko, a powinno być spoko. - stwierdza Marcus.

- Bardzo zaprzyjaźniła się z Nadią. - wtrąca Logan.

- Obie chyba mają wiele wspólnego. - oznajmia najstarsza.

- Buzie im się nie zamykają. - prycha szatynka.

- Jak tobie sprzed Zarazy. - śmieje się mój kumpel.

Brązowooka spojrzała na niego złowrogo.

- No co? Mówię prawdę. Jak byłaś ze swoimi psiapsiółami to tylko żeście paplały. - zrobił kilka gestów dłońmi.

- A co? Zazdrościsz, że miałam więcej przyjaciół niż ty i zawsze miałam z kim porozmawiać w przeciwieństwie do ciebie. - mówi dumnie.

- Wybacz, ale nie interesowała mnie przyjaźń, która opierała się tylko na obgadywaniu czyjejś dupy i robieniu słodkich oczek do Kenana. - machnął na nią ręką.

- Czemu wy zawsze musicie się kłócić? Nie potraficie normalnie porozmawiać? - wzdycham ciężko. - Tego powoli nie da się znieść. - dodaje.

Oboje wzruszają ramionami. Sami nie wiedzą to co dopiero ja mam znać powód ich ciągłych sprzeczek. Zauważyłem, że Logan posmutniał. Czyżby chodziło tutaj o wypowiedź Marcusa? Ten chłopak ma naprawdę niską samoocene. Może podobałem się szatynce, ale on na pewno też. Szturchnąłem go i pokiwałem głową na znak dodania otuchy. Szatyn smutno się uśmiechnął.

- Ale dłuży nam sie droga. - narzeka brunet.

- Zgadzam się z tobą. Już dawno powinniśmy być w schronie. - wtrąca Jane.

- Jeszcze trochę drogi nam zostało. - stwierdzam patrzac na otoczenie.

Wokół nas jest dużo bloków. Musieliśmy wejść w jakieś osiedle.

- Ale mam ochote usiąść sobie i mieć wszystko w dupie. - zrzędzi mój kumpel.

- Ty przez całe życie masz wszystko w dupie. - zaśmiałem się, a ze mną reszta.

- Ostatnio myślałam o Anthonym. - zmienia temat Jane.

- Co z nim? - pyta Monika.

- Zastanawiam się gdzie teraz przebywa. - odpowiada.

Dzierżycielka Diablo DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz