Taehyung uniósł do góry jedną brew i zbadał dokładnie szatyna, stojącego przed nim. Seokjin miał minę jakiegoś zbitego kociaka, podczas gdy niebieskowłosy wyglądał na kompletnie niewzruszonego jego słowami.
— Czyli jakiś dzieciak jest ważniejszy ode mnie? — zapytał po dłuższej chwili.
Ochroniarz miał ochotę przybić piątkę ze swoim własnym czołem. Uwielbiał tego chłopaka, ale czasami naprawdę miał ochotę wyrzucić go przez okno z czternastego piętra.
— Nie "jakiś dzieciak", tylko moja córka, Taehyung. Przecież dlatego Namjoon zatrudnił Yoongiego. Dobrze wiesz, że nie mogę być z tobą cały czas. Mała się rozchorowała i Hyunjin potrzebuje mnie teraz w domu — wytłumaczył.
Kim nawet nie pamiętał jak ma na imię dziecko Seokjina, ale uważał, że nie jest mu to potrzebne do szczęścia. Dziewczynka ma coś ponad roczek, bo o ile dobrze kojarzył, urodziła się niedługo po tym, jak zaczeli współpracować.
Szatyn z początku również był całodobowym ochroniarzem idola, ale niestety córka po swoim narodzeniu, zmusiła go do zmian. Dlatego zaraz po tym w domu piosenkarza pojawił się Lee Hoseok, a zaraz po nim Jeon Jungkook.
Oczywiście teraz to miejsce zajął Min Yoongi.
— Nie sądzisz, że jestem ważniejszy? Ona ci płaci, czy ja? — zapytał.
Starszy z trudem musiał się powstrzymywać od nakrzyczenia na gwiazdora. Może i był pyskaty, ale wiedział, że serce ma strasznie wrażliwe i mimo wszystko, cholernie łatwo go zranić.
— To moja rodzina, Tae. Nie mogę ich zostawić dla ciebie, nie tylko ty mnie potrzebujesz. Poza tym, masz Yoongiego. Dogadujecie się i na pewno potrafi cię ochronić za dwóch. Pojedziesz z nim do radia na ten wywiad, nie muszę tam być — powiedział po chwili.
Niebieskowłosy przygryzł lekko dolną wargę. Podświadomie rozumiał, że taki bobas potrzebuje ojca, ale ciągle miał wrażenie, że Seokjin powinien opiekować się tylko nim. Zżył się ze swoim ochroniarzem tak bardzo, że czasami uważał go nawet za swojego przyjaciela.
Dlaczego tylko czasami? Bo zawsze były chwile, w których najzwyczajniej nie ufał nikomu, nawet sobie.
— Ile to będzie trwać? — zapytał, cały czas nie zmieniając obojętnego wyrazu twarzy.
Chciał za wszelką cenę pokazać starszemu, że tak naprawdę nie obchodzi go to, a pyta dla ścisłości. Wewnątrz jednak po prostu chciał wiedzieć jak długo nie zobaczy twarzy szatyna.
— Nie wiem. Tydzień, może dwa. Trudno mi teraz powiedzieć. Przygotuj się jednak, że jutro od rana do wieczora będziesz sam na sam z Yoongim — odrzekł.
Niebieskowłosy nie wiedział czemu, ale chciał się szeroko uśmiechnąć. Na szczęście w ostatniej chwili się opamiętał i dalej utrzymywał kamienną twarz. Zupełnie tak jak robi to Min, ale przecież Taehyung nie widział powiązania.
— Czemu mnie obgadujecie? — niski głos rozproszył obu mężczyzn.
Spojrzeli w stronę, z której dochodził i zobaczyli bruneta, opartego o framugę drzwi. Idol pomyślał, że ochroniarz musiał opanować do perfekcji sztukę skradania, skoro nikt go nie usłyszał. Nawet wyszkolony Seokjin.
— Jin nas zostawia — oznajmił, ignorując pytanie Mina.
Przecież nie mówili o nim, tylko o córce najstarszego. Dlatego nie mieli się z czego tłumaczyć i Taehyung postanowił po prostu ominąć ten temat.
— W jakim sensie? — dopytał, zwracając wzrok na szatyna.
Może to śmieszne, ale w jego uszach zabrzmiało to tak, jakby Kim właśnie rozwiązał umowę. Jednak musiał się upewnić, bo nie potrafił w coś takiego uwierzyć.
Wiedział, że Seokjin jest długo z Taehyungiem i dlatego wizja jego odejścia była co najmniej śmieszna. Ale ten oskarżycielski ton w głosie niebieskowłosego kazał mu jednak w to wierzyć, chociaż trochę.
— Moja córka jest chora i potrzebuje wolnego. Tae oczywiście musi robić z tego problem. Dasz sobie z nim radę sam, prawda? — wytłumaczył, patrząc na bruneta.
Ten z kolei skierował swój wzrok na trochę wkurzonego piosenkarza. Ostatkami sił powstrzymał się przed uśmiechem i pośpiesznie kiwnął potwierdzająco głową.
— Jasne, że dam — odparł.
Taehyung rozłożył jedynie ręce w geście poddania i wypuścił głośno powietrze.
Z jednej strony podobała mu się wizja wspólnego tygodnia tylko i wyłącznie z Yoongim. Z drugiej z kolei, trochę go przerażała, ale nie potrafił wyjaśnić dlaczego.
Idol miał wrażenie, że Min zamyka się w obecności Seokjina jeszcze bardziej, niż zwykle. Kiedy byli sami, czuł się po prostu inaczej. Przede wszystkim widział wtedy ten niesamowity uśmiech.
— Wszyscy przeciwko mnie — syknął pod nosem, nie patrząc na żadnego z mężczyzn.
— Jeśli chcesz, zadzwonię po Changkyuna, żeby zastąpił Jina przez ten tydzień — zaproponował.
Wtedy piosenkarz nagle się ożywił i natychmiast spojrzał na bruneta, kręcąc przecząco głową.
— Nie! Poradzimy sobie przecież bez niego — powiedział na jednym wdechu.
Seokjin uśmiechnął się szeroko, podczas gdy Yoongi jedynie skinął głową. W środku jednak skręcał się ze śmiechu na reakcję tej przemądrzałej księżniczki.
Skłamałby, mówiąc, że taka chęć zostania tylko z nim, nie była pocieszająca. W końcu Taehyung dalej był tym jedynym, który zaczął go lubić. A może tylko mu się tak wydawało?
— W takim razie od jutra zostawiam was samych. Mam nadzieję, że nie rozwalicie tej willi na drobny mak — zaśmiał się.
Ale ta dwójka znowu miała gdzieś trzeciego z nich. Bo kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, nie liczyło się już nic więcej. Wtedy oboje sądzili, że to tylko krótki trans, w który łatwo wpaść przez taki kontakt. Byli wręcz przekonani, że to całkowicie normalne jak świat wokół nich zanika.
Jednego oboje byli pewni — przez ten tydzień na sto procent nie będą się nudzić.
CZYTASZ
Blood Sweat & Tears | Taegi
Fanfic☆ You've got my heart and I've got your soul But are we better off alone? With every battle we lose a little more Remember everything that we'd die for You are everything that I'd die for ☆ Podczas koncertu znanego idola, Kim Taehyunga na stadionie...