Obudziłam się w łóżku w karczmie na trzecim piętrze. Chciałam wstać, ale poczułam przeszywający ból w ramieniu. Jęknełam, złapałam się za ramię i usiadłam na łóżku. Na ramieniu miałam bandaż. Już miałam znów spróbować wstać kiedy do pokoju weszła Elizabeth. Od razu podbiegła do mnie i pomogła mi wygodniej usiąść.
-Lady Ginny, nic Ci nie jest?-spytała zatroskana
-Nic mi nie jest-odpowiedziałam uśmiechając się wesoło-Pomożesz mi zejść na dół?
- Nie możesz się jeszcze ruszać! Poważnie się zraniłaś!-powiedziała zdenerwowana
Machnęłam zdrową ręką, wstałam krzywiąc się z bólu i powoli zeszłam po schodach. Z każdym krokiem ramię bolało coraz mocniej, lecz nie chciałam utknąć w łóżku na kolejny tydzień. W połowie schodów usłyszałam krzyki Kapitana. Zeszłam po cichu i wyjrzałam zza framugi tak by nikt mnie nie zauważył. King siedział na krześle ze zwieszoną głową i przytakiwał, a Melek darł się na niego. Słyszałam jak krzyczał "Jak mogłeś być tak nieuważny?!","Jak mogłeś ją tak zranić?!". King próbował się bronić, że był pewien, że odskoczę. Wyszłam zza framugi z założonymi rękami. Chłopacy widząc mnie strasznie się zdziwili.
-Melek nie drzyj się na niego, to moja wina-powiedziałam obojętnie próbując nie skrzywdzić się z bólu
-Ale...-zaczął ze zdziwieniem
Pokazałam mu żeby nic nie mówił i usiadłam na krześle otwierając piwo.
-King był pewien że odskoczę i dobrze myślał, bo normalnie bym to zrobiła...-powiedziałam i wypiłem duży łyk
Melek spojrzał na nas i po chwili zwiesił głowę. Podniósł ręce w geście obronnym.
- No dobrze...-powiedział i sam poszedł po piwo
King uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością. Odpowiedziałam mu wesołym uśmiechem. Chciałam wstać i odłożyć pustą już butelkę kiedy poczułam kłujący ból w ramieniu. Złapałam się za nie upuszczając butelkę. Syknęłam z bólu i oparła się o stół. Meliodas i King jednocześnie zerwali się i podtrzymali mnie. Odepchnęłam ich.
-Nic mi nie jest!-krzyknęłam wkurzona
King wedle życzenia odsunął się ode mnie. Melek zawahał się chwilę ale też to zrobił. Zrobiłam sama dwa kroki. Nagle. Naszyjnik zaczął mnie potwornie piec. Skrzywiłam się z bólu. Biały błysk. Ciemność. Znów błysk. Poczułam się strasznie słabo. Nogi się pode mną ugięły i poleciałam do przodu. Zaćmiło mnie. Tuż przed tym jak miałam walnąć w ziemię poczułam jak ktoś mnie łapię w pasie. Wtedy zupełnie zemdlałam.
Miałam straszny sen. Widziałam scenę śmierci Nino. Krew... mnóstwo krwi... ale coś się nie zgadzało... zamiast lasu wokół nas była łąka. Wokół mnie pojawiły się cienie. Zaczęły szeptać "cierp przez swój grzech!" upiornym głosem. Ich szepty zmieniły się w krzyki. Nie mogłam wytrzymać! Zakryłam uszy rękoma. Wtedy poczułam że lecę. Wpadłam do sadzawki, której wcześniej nie było. Po drugiej stronie stała jakaś kobieta. Była strasznie blada, a jej ubrania były jeszcze bielsze. W tafli wody zobaczyłam obraz uśmiechniętego Nino. Kobieta spojrzała na mnie z furią. Jej oczy zaświeciły się na czerwono. "Zapłacisz za swój grzech!" krzyknęła. Złapała srebrny sztylet. Na rękojeści miał jeden wielki kamień taki sam jak ja na naszyjniku. Napawał mnie przerażeniem i rozpaczą. Kobieta zamachnęła się i rozbiła sadzawkę jak lustro na milion kawałków.
-Nie!-krzyknęłam przerażona
Wtedy się obudziłam. Leżałam w łóżku w karczmie. Z oczu leciały mi łzy. Gardle mi zaschło i nie mogłam nic powiedzieć. W głowie miałam więcej pytań niż odpowiedzi. Kim była ta kobieta? Co to były za cienie? O jaki grzech im chodziło? Czy to ma związek z Nino? I co to był za sztylet?Hejoooo ludzie!
Długo mnie nie było co nie? Tęsknił ktoś? *cisza* No trudno. Mam nadzieję, że ta krótka część się podobała! Postaram się częściej pisać w tej książce więc wyczekujcie dalszych rozdziałów!
Do zobaczenia!
CZYTASZ
Ginny i Siedem Grzechów Głównych
Fiksi PenggemarKojarzy ktoś The Seven Deadly Sins? Osobiście kocham, ale na wattpadzie jest mało fanficów, więc oto jestem! Zapraszam!