Rozdział 7

5.8K 212 28
                                    

*oczami Holly*

Obudziłam się rano bardziej wypoczęta niż zwykle. Na dworze, jak to wypadało na Londyńską pogodę, padało i było bardzo duże zachmurzenie. Oszacowałam, że jest przed 10. Przełożyłam się z brzucha na plecy i spojrzałam na sufit, który towarzyszył mi co dzień rano. Sięgnęłam po telefon na stolik i spojrzałam na powiadomienia. Jakaś wiadomość na messenger'ze i parę z samego Facebook'a. Popatrzyłam na środek paska na godzinę. Kurde po 13. Zerwałam się z łóżka wywalając się o kołdrę. Na 15 miałam być u rodziców. Wyszłam z pokoju. Dziewczyny już nie spały. Weszłam do pokoju i zastałam je ubrane, zalegające na kanapie przed telewizorem. 

- O nasza śpiąca królewna wstała. - powiedziała Alex. 

- Dlaczego mnie nie obudziłyście? - zapytałam i usiadłam na krześle przy stole. 

- A po co miałyśmy? Wstaniesz to wstaniesz. Nie chciałyśmy Ci przerywać snach o Harry'm. 

Przymrużyłam oczy i popatrzyłam zdziwiona na nie. 

- Coo? Nieźle się wczoraj spiłyście, że nadal wygadujecie takie bzdury. - wstałam, przysunęłam krzesło do stołu i poszłam do pokoju. 

Usiadłam na szarym fotelu przy białej szafie. Tak nie chciało mi się ubierać. Dziewczyny najwyraźniej się czują świetnie, a ja mam wrażenie jakbym zderzyła się z tramwajem. Wzięłam jakieś rzeczy z szafy i poszłam się w nie ubrać. Wróciłam i zrobiłam lekki makijaż. Przeczesałam włosy szczotką i rzuciłam się z powrotem na łóżko. Za 5 minut 14. Usłyszałam dźwięk telefonu. 

Tata. 

- Halo? 

- Przyjechać po Ciebie? - zapytał bez żadnego przywitania. 

- Nie będę Cie specjalnie fatygować. 

- Zaraz wychodzę ze sklepu. Bądź gotowa na dole za 15 minut. 

- Okej. 

Rozłączył się. Krótka i zwięzła rozmowa - takie są rzadko spotykane u mojego ojca. Coś się stało? Wątpię. 

Podeszłam szybko do szafy ściągnęłam sukienkę z wieszaka, wzięłam buty które miałam wczoraj na sobie, biżuterię i parę kosmetyków. Wszystko ładnie włożyłam do torby. Nie chciałam się ubrudzić podczas pomagania mamie, a goście mieli przyjechać o 17. Dorzuciłam jeszcze ładowarkę do telefonu. Miałam jeszcze jakieś 10 minut, więc poszłam do dziewczyn do salonu. Usiadłam obok nich na sofie, sprawdzając raz po raz godzinę. Nienawidził jak ktoś się spóźniał, chociaż jemu czasami się to zdarzało.

- Gdzieś jedziesz? - zapytała Chloe.

- Tak, mówiłam wam że dzisiaj rodzice mają gości i chcieli żebyśmy byli. Mają dwójkę dzieci w podobnym do nas wieku, więc uważają, że może się dogadamy.

- Aa, może mają przystojnego syna? - zachichotała Alex. Blondynką ją szturchnęła.

- Oj, nie wydaje mi się, żeby Holly mogła zawiesić na nim oko. Przypominam Ci, że ma Harry'usia. Właśnie skoro, o nim mowa. Pytałam się czy wychodzisz, bo zaraz ma przyjechać na chwilę. Też potem jedzie gdzieś z mamą i ojczymem.

- I dobrze się składa, że wychodzę. - spojrzałam na zegarek. - Dobra to ja lecę, trzymajcie się.

- Wracasz dzisiaj do domu? - zapytała brunetka.

- Jeżeli mnie tata wkurzy to raczej tak.

- Czyli wracasz. - stwierdziły obie.

Poszłam na korytarz i ubrałam się. Otworzyłam drzwi i natknęłam się na stojącego w nich Hazza, który trzymał właśnie rękę przy dzwonku.

• Charm •  || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz