5. Pan Zagadka nie wie co tu sie odpierdala, sory

5 1 0
                                    

Po wizydzie u krewnyh Pana Zagadki, Tartek był tym zanje pokojony, bo w końcó to kiedyź beńdzie tesz jego rodzina. Ale dzo mugł zrobidź? Pszecieź zafsze bendzie kohać Pana Zagadkę bezwzglendu na jego horom na muzg rodzine. Miłoźdź jes beswarunkowa.

Pan Zagadka uspogoił go i sie pszeruchali na zgode - hociarz jusz byli w zgodzie, ale na jerzcze wienkszom zgode se mogom bo niby co - wienc sie zwyczajnie ruhnęli.

Na zajutsz postanowli sie udać do Szymonga na impreze. Szymong był najlepsiejszym kolegiem Tartka. Poszedli tam nawieczur bo Szymong robił wtedy impreze. To se poszli.

Wszendzie były dziefczyny bo Szymeq to womenizerek i zaprosił ich duurzo (gdzieś nie w czy lecz f sto pińćdziesiont dup). Tartek wiedział o tym ale i tag był trohe zadonsany i zazdrozny. Czymał Pana Zagadkę pszy sobie cały czaz.

Aczkolfiek nie mugł go pilnować ciongle i Pan Zagadka ras mu spod renki spierdolił, by pozwiedzać wszendzie wrzystkih i wszystgo inne tesz.

Znalasł na podłodze dwie fajne dziefczyny, coprawda trohe mało muwne, ale dały sobie zrobić z nimi selwi. Co ztego rze im sie gały śfieciły, to tylko dodawało im urokó. Zdieńcie wyszedło odziwko mało rosmazane. Morze to dlatemu że kiedy ma kref w alkoholu to wyhodzi mu dużo wiencej rzeczy nisz na tszeźwo. (Heh mi tesz)

No dobra, z tymi babami se nie pogada. Hyba nie rzyjom ale nie jes pewien, może sie tylgo nacipiały lub albo tesz nawaliły.

O kurwex, Tartek poniego idzie. O chui, jes w ściekły. Oby nie na niego (a na kogo kretynie xd).

Tartek coś tam pierdolił, rze jego szugał czy cosi, ale guwno mnie i Pana Zagadkę to obhodzi - szczeże muwionc.

W kaszdym razie mó wybatczył i sie dułgo nie gniewał. To dobże, bo akurad im sie w zwionzku gites ókłada, bo Tarteq nje ma tychdni i jes miły czasem.

- Kofam ciee. - muwi Pan Zagadka do Tartka. S koro serio tak czóje to czmu ma mu tego nie mówidź? Nom.

- Kurwa czekam cały dzieńń, weś ty mnie ruhnij plz, tesz cie kocham btw. - Tartek wyznał óczuciowo jemu.

- Ooooooo.... No spogo to gzie?

- A gzie kcesz?

- Kibel? - proponuje mało kreatyfnie Pan Zagadka.

- Nope. Szymong powiedział mnie rze da nam nanoc sypialnie na guże. Sie pytałem go. - wysnał Tartek.

- O to genialnie, prować.

- Kurwa, jag sgoro nwm gdzie jes gura? Poszukajmy w pifnicy, ok?

- Ok. - zgodził sie

I nie znaleśli sypialni ale pifnica była spogo, wienc tam sie odbyły tańce ruchańce i nik im nie pszerzkadzał, hociasz impreza tr-V-a wcionż.

Podem wrucili do domu aótem, bo Tartek mugł prowadzidź bo nie wypił nic wczoraj ale dziś jusz tag. Aha.

Pan ZagadkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz