ᴘʀᴏʟᴏɢ
- - - - - -
Zagubiony wędrownik mierzył wzrokiem istotę o nieznanych zamiarach. Uczucie piachu osiadającego się na języku nasilało się z każdym uderzeniem gorącej bryzy. Wycieńczony wojownik, świeżo przybyły z batalii, kroczył przez piasczyste tereny. Przypuszczał, że rozżarzony umysł stracił resztki przemyślności i okazywał mu tego skutek - halucynacja. Jaka jest różnica między rzeczywistością a błahą imitacją żyjącej kreatury stworzoną przez Twój własny umysł? To już było nieważne. Zaledwie metr dzielił czarny zarys byłego żołnierza a tym czymś. Kocur z zwęglonym futrem i złotymi, smoczymi ślepiami przeszywał tułacza pogardliwym wejrzeniem. Bezuczuciowa nienawiść zasztyletowała żołnierza. Ogon samca poruszał się nerwowo, aczkolwiek wyjątkowo wolno. Pysk rozwarł się z głośnym mlaśnięciem. Tak jakby samo mięso zostało szybko oddzielone od gnatów kilkutygodniowego korpusu. Rząd ciernistych kłów ukazał się. Kły dawały mu psychodelicznego wyglądu, poprzez układanie pyska w nieprzyjemnym oraz nieprzyjaznym uśmiechu. Czy to kolejny z osobnik z wrogiego klanu? Ku jemu zdziwieniu po kilku minutach ciszy przerwanej przez pocichły wiatr, stworzenie odezwało się.
- Co Ci dało zabicie tych wszystkich kotów? - Pytanie wyraźne było skierowane do weterana. Krew winnych i niewinnych pokrywała grube łapy oraz schowane pazury - razem z pyskiem. To tak jakby nieznany mu kocur obwiniał go za wszystkie swoje czyny. Zwalał na niego winę. Wina. Szybki ruch prawym uchem dawało sygnał, że tygrys się zamyślił. Nie wiedział jak dokładnie odpowiedzieć na to niezwykle proste pytanie. Zawsze mu mawiano, że są stworzenia, które są złe oraz stworzenia, które są dobre. Po prostu - bez żadnych podtekstów.
- Co Ci dało zabicie tych wszystkich kotów? - Tajemniczy, charczący głos powtórzył się. Tonacja jego głosu była głośniejsza. Kocisko najwyraźniej było zdesperowane aby usłyszeć odpowiedź na swoje niedawno zadane pytanie. Natomiast tygrys nie miał na nie odpowiedzi. Po prostu robił co mu kazano.- Co mi to dało? Wolność dla mych ludzi. - Idylliczne mruknięcie wydostało się z gardła większego zwierza. Miał świadomość, że odpowiedź mogła nie usatysfakcjonować osobnika. Chciał jednak kontynuować wędrówkę do opustoszałych terenów jego gatunku. Siedzący naprzeciwko niego kot rasy rosyjskiego niebieskiego pokręcił sprzecznie głową.
- Nie. To nie jest dobra odpowiedź i Ty dobrze o tym wiesz. - Uśmiech na pysku niedawno spotkanego rozszerzył się. - Dobrą odpowiedzią nie jest wolność dla Twych ludzi, a bardziej wygoda poprzez eliminację dorównującego Wam siłą gatunku. - Przechylił smukłą głowę w lewy bok. W międzyczasie tygrys starał się ignorować jego trywialne słowa. Te słabe koty w zupełności nie mogły sprostać tygrysom. Nawet kiedy próbowały atakować, skończyły z rozszarpanymi gardłami. Nawilżały martwe tereny posoką.
- Jest to prawdą. . . W połowie. - Weteran potwierdził niektóre słowa kocura, przyznając mu w połowie rację. Futro o rdzawym umaszczeniu ruszane przez wiatr rozwiało się na różne strony. Raz na jakiś czas zmieniało ukierunkowanie z jakim płynęło przez zamieć. W tym momencie tygrys miał po prostu mieszane uczucia. Drobna, krągła źrenica rozpatrywała drogi ucieczki z danej sytuacji. Jednakowoż, kot, stojący niczym nienaruszalna statua, dawał oznakę drogi bez ucieczki swoją sobą.- Jakie jest Twe imię nieszczęśniku? - Zadał pytanie nieznajomy. O dziwo postanowił ominąć temat ich dotychczasowej rozmowy. Tygrys zastanawiał się nad odpowiedzią. Nie może mu przecież ufać. Może wyjawić imię dla swoich rówieśników i go zaatakować w najmniejszej okazji. Ale z drugiej strony - kto w czasie wojny przejmowałby się takimi drobnostkami?
- Perditus. - Rzuciwszy swoje imię, począł przebierać łapami w stronę wschodu. Chciał pozostać jak najdalej od nieznanego mu osobnika. Młody tygrys odwrócił się, czując nagły powiew wiatru. Przeklęty kot tam stał. Stał i się uśmiechał. I te oczy wydzierające mu duszę.
- Czego chcesz? - Zapytał Perditus, niepokojąco poprawiając torby założone na jego grzbiecie. Wypełnione były potrzebnymi na wojnę zasobami. Pożywienie, medykamenty jak i złote monety miały swoje miejsce w dwóch skórzanych sakwach. Kot jedynie stał, przedłużając niepokojącą ciszę. Platynowe tęczówki, które nadawały większemu kotowi idei zamglonych oraz martwych, skupiły się na łapie kocura. Wychudzona łapa widocznie coś ukrywała. Mógł to określić przez dziwną łososiową poświatę, która wypływała spod czarnych szponów. Kocur przyłapał jak tygrys spogląda raz na jego łapę, a raz z strachem spogląda mu w oczy. Dlaczego więc nie odejdzie jeżeli strach napawa jego duszę? Proste - czysta dociekliwość. Licho spojrzało na żołnierza z szyderczym uśmiechem wymalowanym na jego wygłodniałej paszczy.
- Twe imię doskonale do Ciebie pasuje, Perditusie. . . - Wypowiedziała po chwili stwora kota. Wyraźnie podkreśliła jego imię.
- Łaciński, prawda? Zagubiony. Tak samo jak Ty, czyż to nie wielka ironia? - Rzekł po chwili kocur, który spowił swe słowa krótkim śmiechem. Ten z kolei zaniknął echem w dalsze czeluści pustynnej sawanny oddzielającej pole bitwy oraz leśne obszary.Uniósł łapę znad kamienia. Błyszczący sielankowym światłem materiał rozniecił płomień. Po prostu niemożliwy do zapalenia surowiec zapalił się. Lecz kolor ognistych języków nie był podobny do normalnego - rzucał fioletową poświatą na okoliczny piasek. W zaledwie sekundę ogień rozprzestrzenił się wokół, zakrywając w pełni zarys niedawno spotkanego kocura. Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć. Sekundy sunęły. Płomienie tańczyły na wietrze. W kilka chwil wszystko się zmieniło. Perditus zaniepokojony zastałymi wydarzeniami począł uciekać. Pomimo to, podczas szybkiego spojrzenia za siebie, ujrzał ognistą kreaturę sunącą się na wietrze. Bestia przypominała smoka. Kontury łusek były niczym innym niż jaśniejszymi odcieniami fioletu. Reszta 'ciała' o turkusowym kolorze wyginała się w majestatycznym ruchu. Zaś kocur? On zniknął pomiędzy zasłoną płomieni. Perditus uciekał, lecz ognista stwora złapała go w ostatnim momencie. Natomiast pan śmierci wiedział, że mógł pożywić się jego duszą i kontynuować swoją podróż. Jest jeszcze tyle kotów, które zagubiły się podczas wojny. Wliczając czarną kotkę o białych ślepiach błądzącą na horyzoncie piasczystych górzysk.
CZYTASZ
🦋 Dʀᴇᴀᴍɪɴɢ Oғ Nᴏᴛʜɪɴɢ 🦋 | Kꜱɪążᴋᴀ Pɪᴇʀᴡꜱᴢᴀ 1️⃣
FantasyKraina, zwana równie dobrze jako Katza, jest zamieszkana przez głównie koty oraz ptaki. Jest to jeden z wielu narodów zwierzęcego świata. W przeciwieństwie do inych krain, ta jest spowita w wojnie i ciągłych sprzeczkach podzielonych terenów.