Jest piątek? Jest piątek. A że wcześnie? Chyba nikt nie będzie miał o to do mnie pretensji?^^
Jak będziecie grzeczne, to może nawet wrzucę jakiś dodatkowy rozdział w weekend, na przykład w niedzielę, bo ten kończy się tak... Ech, zresztą same zobaczycie :D
Indżoj!
________________________________
Agent Blake nie był zadowolony z mojej samowolnej decyzji o opuszczeniu wieczorem domu.
Właściwie powinnam się była tego spodziewać. Agent Blake nie był zadowolony nigdy, kiedy robiłam coś na własną rękę. Dobrze, może i miał swoje powody, ale nie przestawało to przez to być ani trochę mniej irytujące.
On cały był irytujący.
– Kolacja? – powtórzył z niedowierzaniem, kiedy po powrocie z miasta wpadłam na parter, żeby poinformować go o moim wieczornym wyjściu. – Z Gordonem Rouzierem?
– Zna go pan? – Sądząc po jego lekceważącym tonie, nie miał o Gordonie najlepszego zdania. Ciekawiło mnie, dlaczego.
Agent Blake wzruszył ramionami, odwrócił się i pokuśtykał do salonu. Poszłam za nim, koncentrując całe swoje siły, by trzymać ręce przy sobie. Dobre wychowanie kazało mi jakoś mu pomóc, podtrzymać go, ale podejrzewałam, że gdybym to zaproponowała, śmiertelnie by się obraził.
Mężczyźni i ich duma.
– Oczywiście, że go znam – prychnął, kiedy już usiadł w fotelu. Chorą nogę rozprostował przed sobą i skrzywił się; widocznie go zabolało. – To Belleville, mamy tu raptem niecały tysiąc mieszkańców, większość ludzi z grubsza się zna. Prawdę mówiąc, dziwi mnie, że Gordon zaprosił panią na kolację i że w ogóle dał pani pracę. Spodziewałem się czegoś innego.
Aha, więc pozwolił mi iść na tę rozmowę, bo był pewien, że i tak nic z tego nie będzie. Z każdą chwilą agent Blake przekonywał mnie do siebie coraz bardziej.
– On chce mnie tylko pokazać miejscowym, żeby łatwiej przyzwyczaili się do myśli, że będę tu dziennikarką – odparłam, stając za sofą i opierając się o jej oparcie. Nie zamierzałam siadać, gdy miałam wrażenie, że agent Blake wcale mnie tam nie chciał. – Nie rozumiem, co w tym takiego dziwnego.
– Że zatrudnił kobietę znikąd, która nie była nawet w stanie przedstawić referencji? No tak, uważam, że to trochę dziwne.
Skrzywiłam się, bo nie podobały mi się jego słowa. Także dlatego, że było w nich sporo prawdy.
– Może po prostu Gordon Rouzier potrafi rozpoznać talent, kiedy go zobaczy – mruknęłam. – A co, uważa pan, że nie warto zaprosić mnie na kolację?
W ciemnych oczach agenta Blake'a coś błysnęło; miałam wątpliwości, czy chciałam wiedzieć, o co chodziło. Chociaż nadal pozostał poważny, kącik ust drgał mu lekko, jakby powstrzymywał się od uśmiechu. Ciekawe, czy uważał to za nieprofesjonalne, czy po prostu wiedział, że mnie w ten sposób irytował.
– Tego nie powiedziałem – odparł, lustrując mnie uważnym spojrzeniem, pod którym czułam się nieco nieswojo. – Myślę, że każdy mężczyzna byłby szczęśliwy, mogąc zabrać panią na kolację. Pytanie, dlaczego robi to akurat Gordon Rouzier.
Nie wiedziałam, dlaczego to powiedział, ale niespecjalnie mu wierzyłam, w końcu wiedziałam, jak wyglądałam. Może i nie byłam brzydka, poza tym zawsze udawało mi się utrzymywać figurę, ale nie widziałam w sobie nic nadzwyczajnego. No i byłam niewysoka. Faceci, zwłaszcza tak wysocy jak agent Blake czy Gordon Rouzier, chyba nie lubili niskich dziewczyn.
CZYTASZ
Przeczucie | JUŻ W SPRZEDAŻY!
RomanceRoxanne Sherwood rok temu miała nadzieję na nagrodę Pulitzera. W tym roku ma nadzieję nie paść ofiarą płatnego zabójcy. Po tym, jak naraziła się pewnym wpływowym ludziom, FBI wysyła Roxie do Luizjany, gdzie do czasu procesu ma się zaszyć w niewielki...