5.

25 1 0
                                    

Właśnie szłam wraz z Alexem i Jenną na obiad.

- Jak poszło pobieranie krwi? - Zapytał Alex.

Uśmiechnęłam się i powiedziałam.- Tak jak zawsze. Trochę krwi i strzykawek.

- Jaka wesoła i to po pobieraniu krwi. Przecież go nienawidzisz. Chyba, że się coś zmieniło? - Zaśmiał się i zrobił podejrzliwą minę.

-Oczywiście, że się nic nie zmieniło. Nienawidzę pobierania krwi i tak będzie do końca mojego życia. Po prostu mam dobry humor. - Powiedziałam spoglądając na niego, a potem na Jenny.

Nie odzywała się dzisiaj za dużo. Zauważyłam, że jest jakaś smutna. Gdy zobaczyła, że się na nią patrzę uśmiechnęła się. Lecz to nie był szczery uśmiech.

- Jenny... ?- Zapytałam lecz nie zdążyłam dokończyć.

- Dzisiaj mijają trzy lata.- Powiedziała patrząc przed siebie.- Cholerne trzy lata.- Zdziwiłam się słysząc z jej ust słowo "cholerne"-Powoli tracę nadzieję, że stąd wyjdziemy.

Jenny trafiła tu szybciej od nas, a dokładniej w wieku trzynastu lat. Ja trafiłam tu rok później, a Alex półtora roku później. W większości przypadków przy wcieleniu nas do "Ocalenie" zabijają nam rodziny, ale w przypadku Jenny było inaczej. Było o wiele gorzej. Jej rodzina sama ją wydała i poinformowała program o tym, że mają odporną córkę. Ale najgorsze było to, że wydali ją za pieniądze. Własną córkę dla trochę kasy.

Od zawsze nienawidziłam tego typu ludzi. Brzydziłam się nimi. Ale Jenny... jej po prostu było przykro i obwiniała siebie za to.

Opowiadała nam, że gdy szła do opancerzonej furgonetki wraz ze strażnikami obróciła się żeby jeszcze raz na nich spojrzeć. Od razu tego pożałowała. Oni się uśmiechali i patrzyli na pieniądze, które dostali.

Po słowach Jenny cała droga minęła nam w milczeniu. Nikt nie śmiał się odezwać. A ja tylko rozmyślałam o tym jak można być takim potworem.

Ciekawe co ja bym zrobiła na jej miejscu.

Próbowałam sobie to wyobrazić, ale nie potrafiłam.

Po chwili byliśmy już na stołówce. Dziś na obiad była jakaś obrzydliwa zupa, która nie mam bladego pojęcia jak się nazywała, oraz schabowy z ziemniakami i jakąś surówką. Na obiedzie zaczęliśmy trochę rozmawiać żeby odciągnąć Jenny od myśli o swojej rodzinie.

- Dobra mam dla was super, ekstra żart.- Powiedział Alex, gdy mieliśmy kompletną głupawkę i śmialiśmy się z wszystkiego.

- Taaak.- Powiedziała zachwycona Jenny. Chyba się udało ją rozweselić.

Odchrząknął jakby szykował się do długiej i poważnej przemowy. Próbował stać się poważny, ale coś mu nie wychodziło.- Wchodzę do windy. A tam schody!- Zaczęliśmy się śmiać jakby to był najlepszy żart na świecie. Wszyscy się na nas patrzyli, ale nas to nie obchodziło.

Chwilę nam zajęło abyśmy przestali się śmiać. Ale po JAKIMŚ, podkreślając słowo jakimś czasie udało nam się tego dokonać.

- Wszyscy się na nas patrzą.- Powiedziałam. Wszyscy "dyskretnie" nam się przyglądali.

- Co tam.- Powiedziała Jenny i machnęła ręką.- Dzięki, że poprawiliście mi humor.- Powiedziała tym razem ze szczerym uśmiechem.

- Sky nie obracaj się.- Powiedział nagle Alex patrząc się za mnie, ale jak to ja od razu właśnie to zrobiłam.- No jasne bo czemu mnie słuchać.- Mamrotał coś pod nosem.

Zobaczyłam JEGO idącego w naszą stronę z jedzeniem na tacy. Od razu z mojej twarzy zniknął uśmiech. Chyba to zauważył.

- Spokojnie przychodzę w celach pokojowych.- Powiedział żartobliwie, ale nikt się nie zaśmiał.- Mogę usiąść?

- Czemu nie.- Powiedziała Jenny, a ja się na nią spojrzałam. Od razu usiadł koło mnie tak, że Alex i Jenny byli przedemną.

- Jestem Bellamy.- Powiedział na co przewróciłam oczami.

- Po co to mówisz?- Zapytałam patrząc przed siebie, nie rozumiejąc o co chodzi.

- Mówiłaś, że jesteśmy kwita.- Powiedział pewny siebie, jakby naszykował się na każde pytanie.

Głupi niewyparzony język.

- Jenny. - Przedstawiła się i uśmiechnęła do niego.- A to jest Alex- Powiedziała wskazując na niego, na co się przywitał.-... i Sky.

- Hej.- Powiedziałam. Nareszcie mając sposobność by zobaczyć jego twarz. Miał ją dość mocno zarysowaną, następnie spojrzałam mu w oczy. Miały kolor szarości z trochę ciemniejszą obwódką.

Piękne.

- Ile masz lat?- Zapytał się Alex. Na co odwrócił wzrok i straciłam z widoku jego oczy.

Kurde. Czy przez ten cały czas się tak gapiłam? Tylko nie to. Sky ogarnij się.

Walnęłam sobie face palma w myślach.

- Siedemnaście. A wy?- Zapytał.

- Po szesnaście, oprócz mnie. Ja mam również siedemnaście.- Powiedział jakby chciał się popisać? Acha... Pewnie mi się wydawało.

- Dobra. My już musimy iść.- Powiedziałam biorąc tacę w ręce.- Pa.- Powiedziałam szybko i ruszyłam w stronę okienka.

- Mogę pójść z wami?- Zapytał.

Wdech. Wydech. Spokojnie Sky. Wymyśl coś.

- Ale przecież jeszcze nie zjadłeś.- Powiedziałam obracają się i wskazując na talerz.

- To prawda, ale jakoś nie jestem głodny i nie znam drogi do pokoju. Więc mega by mi to ułatwiło sprawę gdybym mógł iść z wami.

- Spoko.- Powiedziałam obojętnie i poszłam odnieść tacę. Szybko mnie dogonili i już po chwili szliśmy korytarzami do pokoju.

Oni idąc z przodu rozmawiali o czymś, a ja szłam jakieś trzy metry za nimi. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Po chwili zobaczyłam jak yy... Bellamy zwalnia kroku i idzie obok mnie.

- Potrafisz nieźle uderzyć.- Przyznał Bellamy, chcąc nawiązać rozmowę.

- Wiem.- Powiedziałam pewna siebie.

- Jesteś na mnie zła czy coś?- Zapytał po chwili ciszy.

- Czemu miałabym być zła?- Zapytałam.

- Nie wiem, ale mam po prostu wrażenie, że tak jest.- Powiedział trochę zakłopotany drapiąc się po karku.

- Nie, nie jestem zła.- Zapewniłam patrząc na niego.

- To dobrze. Nie chciałbym mieć ciebie za wroga.- Zaśmiał się.

- Czemu?- Zapytałam spoglądając mu w oczy.

- Bo mogłabyś mi ZNÓW przywalić.- Powiedział z naciskiem na słowo znów, na co się zaśmialiśmy.

Po chwili byliśmy już pod drzwiami.

- To tutaj.- Powiedziałam zatrzymując się przed drzwiami, które otworzył Alex. Weszłam do środka wraz z resztą. Gdy byłam już w środku usłyszałam, że drzwi zamknęły się za Bellamy'm. Obróciłam się do niego idąc tyłem.- Znajdź sobie jakieś wolne łóżko. Chyba, że wolisz spać na kanapie.- Powiedziałam wskazując na nią.

- Chyba zdecyduje się na łóżko.- Zaśmiał się, po czym poszedł szukać jakiegoś wolnego miejsca.

Podeszłam do Alexa opierającego się o łóżko i obserwowałam co robi Bellamy.

- Co o nim myślisz?- Zapytałam w momencie gdy zakładał rękę na rękę.

- Oberwie mu się. Dużo gada i jest mega ciekawski.- Powiedział obserwując go.- Tak jak ty. -Zaśmiał się. Faktycznie jestem trochę ciekawska.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- Powiedziałam.

- W jego przypadku?- Zapytał chwilę się zastanawiając. -Tak.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 23, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OdporniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz