Rozdział 58 Starzy przyjaciele

28 1 0
                                    

Pov Ellie
- Chyba tęsknię za czasami, gdy jedynym naszym problemem było twoje długie szykowanie się - usłyszałam głos, dochodzący zza moich pleców.
Odwróciłam się gwałtownie z szczotką do włosów w ręce. Nie usłyszałam, jak Chris wchodził do łazienki.
- Znowu? - zapytałam z rozbawieniem, doskonale wiedząc o co mu chodzi.
Miał na myśli Aleksa i Dana. Konkretnie ich obściskiwanie się na kanapie przed wyjściem do szkoły. No ile można? Oczywiście cieszyłam się, że oboje byli szczęśliwi i w końcu mogłam patrzeć na nich razem. Uśmiechniętych i patrzących na siebie, jak ja na ciasto czekoladowe. W szkole zdarzały się osoby, które nie tolerowały ich orientacji, ale chłopcy mieli to gdzieś. To znaczy, Dan miał, Alex nie do końca. Nie pokazywał tego, ale za dobrze go znałam, żeby tego nie wiedzieć. Nie musiał się niczym przejmować. Każdy delikwent dostawał swoje upomnienie. W postaci uprzejmego wyciągnięcia ręki. Z dużą prędkością. Prosto w twarz. Zawsze mogliśmy się tłumaczyć, że mieliśmy zaburzenia układu ruchowego czy coś.
- Taaa, znowu - potwierdził Chris ubolewającym tonem.
- Musimy dać im czas na skonsumowanie związku - powiedziałam, kończąc się czesać.
Brunet prychnął.
- Ale jesteśmy wspaniałomyślni.
Korzystając z okazji, że zaczęliśmy ten temat, zapytałam.
- Dan powiedział ci wcześniej o swojej orientacji?
- Domyśliłem się jakiś czas temu, ale tak, powiedział. Po za tym, tamta sytuacja z Vialle, potem komentarze Dana. To wszystko wydawało się nieco podejrzane - wyjaśnił mi.
Dobrze świadczyło o Chrisie to, że nic nikomu nie powiedział. Okazało się, że był w podobnej sytuacji, co ja.
- A Alex.... Też się domyśliłeś?
- Cóż... Twoje zachowanie nie pozostawiało wiele do życzenia - powiedział i przez chwilę wyglądał na nieobecnego. Potem uśmiechnął się i spojrzał na moje odbicie w lustrze. - Wydawało ci się może, że nie rozumiałem, niektórych sytuacji. Na początku tak było, ale potem...
- I nic nie mówiłeś - wtrąciłam, patrząc na niego znacząco w lustrze.
- Oj tam - odparł, przewracając oczami. - Dobrze było widzieć kogoś, kto się stara.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Aha i nie zamierzałeś temu komuś w tym pomagać ? - zapytałam, kładąc ręce na biodrach.
Zaśmiał się z mojej reakcji i odparł.
- Powiedzmy, że pomagałem Danowi.
Zaintrygowana, spojrzałam na niego pytająco. Ciekawiło mnie, w jakim charakterze była ta pomoc.
- To już sprawa między mną a Danem - dodał, widząc moje spojrzenie.
Przewróciłam oczami i odwróciłam się do niego plecami. Widziałam, jak rozejrzał się po kosmetykach, ułożonych na półce.
- Wszystkiego tego używasz? - zapytał, unosząc brwi.
- Nie, kupiłam je dla dekoracji - rzuciłam ironicznie i odłożyłam szczotkę.
Chłopak uśmiechnął się i wskazał ręką drzwi.
- Pora już iść.
Przewróciłam oczami i ruszyłam we wskazanym kierunku.
- Zastanawiam się, co kryje się pod tym całym makijażem - mówił idąc za mną. - Może tylko to sprawia, że masz taką śliczną buźkę.
Powiedział to takim tonem, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- A może to tylko kosmita w przebraniu - podsunęłam, biorąc torbę z łóżka.
- Hmmm... Może być i tak - odparł.
Wyszliśmy z mojego pokoju. Chłopak zatrzymał się, żeby zamknąć drzwi i powiedział.
- Nie masz jakiegoś klucza, którym pieczętujesz tę jamę.
Uśmiechnęłam się i odparłam.
- Zaklęcia z krzyków moich ofiar do tej pory wystarczały za ochronę.
- Cóż, teraz na horyzoncie pojawił się nowy przeciwnik, więc myślę, że musisz ją wzmocnić - rzucił, zrównując się ze mną.
- Kto w ogóle dał ci pozwolenie na wkrocznie do mojej jamy? - zapytałam.
- Twój zakochany niewolnik - odparł. - Powiedział „ Idź po moją panią, powóz już czeka”.
Zaśmiałam się i spytałam już na poważnie
- Co tak na prawdę powiedział Dan?
Nie trudno było się domyślić, że Chrisowi chodziło o mojego brata.
- Idź po Ellie, bo zaraz... - przerwał, jakby się zastanawiając - No, dalej nie mogę ci powiedzieć.
Uniosłam jedną brew i spojrzałam na niego.
- A to czemu?
Co takiego powiedział mu Dan? Miałam swoją teorię, ale chciałam sprawdzić jej wiarygodność.
- Treść nie jest odpowiednia dla dzieci w twoim wieku.
Na te słowa uderzyłam go w ramię. Oczywiście, że tak. Moje podejrzenia były raczej prawdziwe. Dowód na to dostałam w postaci porozumiewawczego uśmiechu Chrisa.
- Jesteś tylko rok starszy - rzuciłam.
- Kto powiedział, że nie kłamałem odnośnie wieku? - odparł.
- W takim razie ile masz lat? - zapytałam, patrząc na niego.
- Niedługo stuknie sześćdziesiąt - odpowiedział i westchnął.
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i pokręciłam głową.
- No zakochańce, lecimy - rzucił Chris do pary, siedzącej na łóżku.
Dan oderwał się od Aleksa i spojrzał na nas.
- Dajcie spokój, mamy lepsze zajęcie.
Alex prychnął i wstał, ciągnąc mojego brata za sobą. Dan przewrócił oczami i dał mu się poprowadzić do wyjścia. Razem z Chrisem ruszyliśmy za nimi.
- Dan, bądź grzeczny - powiedziałam mu do ucha, stając na palcach, jak najwyżej mogłam.
- Jestem grzeczny - odparł z uśmiechem, spoglądając w moją stronę.
Zmierzyłam go wzrokiem i pokręciłam głową.
- Zdecydowanie nie.
- Na prawdę? - zapytał, zatrzymując się w połowie drogi do samochodu.
Pokiwałam głową z uśmiechem.
- Dopiero mogę zacząć - dodał i rzucił się na mnie.
Podniósł mnie z ziemi i odwrócił do góry nogami. Dosłownie. Tak szybko to zrobił, że nim się obejrzałam, oglądałam świat z zupełnie innej perspektywy.
- Dan! - krzyknęłam, ale nie chciałam się wiercić, żeby czasem mnie nie wypuścił.
Mocno obejmował mnie w pasie i śmiał się do rozpuku. Widziałam Aleksa i Chrisa, którzy oglądali to przedstawienie i byli równie rozbawieni, co Dan.
- Puść mnie - powiedziałam, śmiejąc się.
- Jak sobie życzysz - odparł i poluźnił uścisk.
- Nie, nie - zaprotestowałam szybko. - Postaw mnie spowrotem.
W końcu posłuchał mojej prośby i stanęłam przed trzema chłopakami już na własnych nogach. Ułożyłam rękami włosy, wzdychając, że dopiero, co je czesałam.
- Zmieniasz zdanie? - zapytał brat i ruszył do samochodu.
- Jesteś bardzo grzeczny - odparłam, przewracając oczami i wsiadając do auta.
Alex stanął przy nim i jakby zastanawiał się gdzie tym razem wsiąść. Wyręczyłam go w tym trudnym wyborze i wciągnęłam go na tylne siedzenia.
- Teraz jest mój - powiedziałam i pokazałam język Danowi.
Pocałowałam policzek Aleksa i przytuliłam się do niego. Patrzyłam przy tym na Dana, który przyglądał się nam w lusterku. Prychnął i włączył silnik. Ciałem Aleksa wstrząsnął śmiech.
- Tęskniłam za tobą - powiedziałam mu i spojrzałam w jego oczy.
Przyjaciel się uśmiechnął i trochę zarumienił. Ha, domyślił się o czym mówiłam. Objął mnie w pasie i położył swoją głowę na mojej. W takiej pozycji dojechaliśmy pod samą szkołę. Później, jak zwykle rozstaliśmy się. My poszliśmy na swoje lekcje, a oni na swoje.
- Widzę, że z Danem dobrze się układa - zagadnęłam przed rozpoczęciem lekcji.
- Tak - odparł, uśmiechając się szeroko.
Zaśmiałam się na jego minę.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał, szturchając mnie ramieniem.
- Z niczego - powiedziałam i pokręciłam głową.
W dalszej rozmowie przeszkodził nam dzwonek. Pani Gillyflower weszła do sali. Na jej lekcji lepiej było nie gadać.

Naznaczeni: WidzącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz