Obudziła się o 6:06. Niechętnie usiadła na brzegu łóżka. Twarz schowała w dłoniach. Nie chciała iść do szkoły. Bała się ostatniego spotkania z klasą. Nie miała z nimi większego kontaktu, ale przez te 3 miesiące wszystko się zmieniło. Ludzie poznawali Martyne od nowa, a ona ich. Jedynym jej przyjacielem był Dawid, nie potrzebowała nikogo więcej. Teraz, gdy została sama, musiała prosić o pomoc ludzi, z którymi chodzi do klasy 3 lata, ale zawsze ich olewała.
Wstała, zrobiła poranną rutynę, ubrała się i zeszła na dół. Weszła do kuchni. Zrobiła sobie śniadanie i zjadła je.
Poszła jeszcze na górę pochować książki do plecaka.Ubrała czerwone tenisówki i kurtkę dzinsową. Wyszła z domu, zamknęła dom na klucz i ruszyła w stronę szkoły. Martyna ma 6 minut drogi pieszo do szkoły.
Gdy przechodziła na pasach podbiegła do niej Roksana - koleżanka z klasy.
-Heja Marti- odparła z usmiechem na twarzy
-No Heja. Co ty taka zadowolona?
-Bo dzisiaj jest piątek, a ja robię imprezę na chacie. Przyjdziesz co nie?
-Chciałabym, ale nie mogę...
-Dlaczego?
-Wyjeżdżam...
-Dokąd? A mogę się przejechać z tobą?
-Roksana... Ja wyjeżdżam stąd na stałe..
-Że co?! Żartujesz sobie? Dokąd wyjeżdżasz?
-Do Foxtown...
-Przecież to jest 200km stąd!
-Ja to wiem.... Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy...
-Oczywiście, że się spotkamy co 2 tygodnie będę do ciebie jeździć na weekend. Oczywiście, jeśli to nie problem.
-Dzięki. - Martyna lekko się uśmiechnęła.
Gdy doszli do szkoły ich rozmowę przerwał dzwonek na lekcje.
Szybko pobiegły na lekcje matematyki.
Na szczęście Martyna ma dzisiaj lekcje wychowawczą, na której powie o swojej wyprowadzce.4 godziny później
Nadeszła lekcja wychowawcza.
Dyrektor i nauczyciele wiedzą o wyjeździe Martyny. Dziewczyna poprosiła swoją
wychowawczyni - Wiktorie - aby mogła poinformować o tym na lekcji z wychowawcą.P. Wiktoria weszła do klasy. Próbowała uspokoić uczniów, którzy rozwalali klasę na kawałki. Po kilku próbach udało się jej lekko przyciszyć hałas. Zaczęła mówić, że jest poważna sprawa i chce chwilę ciszy.
-Martynka, proszę.. - powiedziała, zachęcając dziewczynę do przemówienia.
Dziewczyna z stresem wstała z krzesła.
-Chciałam wam powiedzieć, że wyjeżdżam... Daleko stąd... Do Foxtown...
Nagle w klasie zaczęły się szumy szeptów i głośne pytania dotyczące wyprowadzki.
-Dlaczego? Czemu tak daleko? Co się stało? - Takie pytania poszły w stronę Martyny
-Sprawa się prywatna, nie chce wam mówić dlaczego akurat tam. Chciałam też wam powiedzieć, że.... - przerwała próbując dobra odpowiednie słowa.
-Chciałam żebyście wiedzieli, że mimo tego, że bliższy kontakt mam z wami od mniej więcej 3 miesięcy to i tak wam dziękuję. Dziękuję za to, że byliście i jesteście. Dziękuję za wsparcie i motywację w trudnych momentach. Dziękuję za to nawet kiedy ja was ignorowalam przez 3 lata wy udowodniliście, że przyjdziecie mi z pomocą. Dziękuję. - usiadła.
W klasie była pusta cisza, którą przerwała p. Wiktoria.
-Jak już słyszeliście, Martynka się przeprowadza. Nie wiedzieliśmy o tym wcześniej, więc niestety nie mamy żadnej imprezy pożegnalnej. Jednakże każdy może powiedzieć coś miłego Martynie. Ktoś chce zacząć?
Rękę podniosła Roksana.
- Dziękuję za to, że przez ostatnie 3 miesiące byłaś dla mnie jak przyjaciółka, jak siostra, jak osoba, którą zawsze potrzebowałam. - gdy wypowiedziała te słowa, krople łez popłyneły po jej lekko bladej twarzy.
Przez następne 20 minut każdy mówił coś miłego i wzruszającego.
Michał podziękował za kanapki, które często podrzucała mu Martyna, bo on nigdy nie przynosił do szkoły śniadania.
Dawid przez całą lekcje nawet nie pisnął słowem.
Po lekcjach
Martyna z lekko opuszczoną głową szła do domu. Przykro jej było, że wyjeżdża. Nie znała tych ludzi za dobrze a jednak czuła do nich przywiązanie.
Gdy doszła do domu otworzyła drzwi, pobiegła na górę do swojego pokoju i rzuciła plecak na łóżko. Zeszła do korytarza, w którym zdjeła buty i odwiesiła kurtkę.
Pobiegła do kuchni, w której Paulina przygotowywała pyszny obiad.
Było to sushi. Razem zjadły posiłek, potem deser. Martyna ubrała trampki i wyszła ostatni raz pozwiedzać okolice.
Poszła do parku. Lubiła to miejsce że względu na kwiaty, które tu rosły. Gdy spacerowała po dróżce, w oddali zobaczyła Dawida. Nie wiedziała co zrobić. Wiedziała, że chłopak już ją zauważył. Gdy się cofnie wyjdzie na tchórza, gdy pójdzie dalej nie wiadomo jak zareaguje Dawid.
Poszła za głosem serca.
Chciała spokojnie i zwyczajnie iść, ale nie mogła się powstrzymać.
Szybko, ile sił w nogach biegła w stronę chłopaka.
Pobiegła do niego, niebezpieczna odległość między nimi.
Dawid że zdziwieniem na nią patrzył.
Spojrzała mu się w oczy.
Nie wytrzymała. Pocałowała go.
Chłopak odwzajemnił pocałunek, ale gdy zabrakło im powietrza...-Co ty robisz?!? - Wrzeszczal na cały park.
-Przepraszam... - odpowiedziała Martyna ze łzami w oczach.
-Szmata!
Dziewczyna spojrzała na niego jeszcze raz. W jego oczach widziała gniew i zdezorientowanie.
Że łzami w oczach pobiegła do domu.
762 słowa
Polecam wbić do Olljaa
Pisze świetną książkę -
PROMISE Cash Baker
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] Miłość Przetrwa Wszystko //historia Dawida i Martyny
Romance"-Bądź mężczyzną, a nie płaczesz po kątach! - Jak mam być mężczyzną, kiedy osoba którą kocham mnie nienawidzi?! -O czym ty mówisz??? -MARTYNA, KOCHAM CIĘ!!"