Rozdział piąty

5.5K 643 290
                                    

Obiecałam jeszcze jeden w niedzielę, jest po północy, więc proszę, dotrzymuję słowa ;)


_________________________________


Na moment straciłam wątek, co mój rozmówca natychmiast zauważył. Podążył za moim wzrokiem, ale chyba nie zorientował się, na kogo patrzyłam.

– Co się stało? – zapytał, marszcząc brwi. – Wszystko w porządku, Roxie?

– Eee... tak – skłamałam, a potem postanowiłam jednak powiedzieć prawdę. Przynajmniej częściowo. – Widzisz tego samotnego faceta przy stoliku pod ścianą?

Jakim cudem nie zauważyłam w ogóle, jak wszedł do środka? Musiałam być bardzo pogrążona w rozmowie z Gordonem.

– Wesley Blake? – domyślił się natychmiast; wystarczyło mu jedno szybkie spojrzenie w odpowiednim kierunku. – Nie przejmuj się nim, jest trochę dziwny, ale raczej nieszkodliwy. Znasz go?

– Wynajmuję piętro w tym samym budynku, co on. – Uśmiechnęłam się wstydliwie. Gordon zrobił dziwną, lekko przerażoną minę.

– Naprawdę? Mieszkasz z obcym facetem, w dodatku z kimś takim? Słuchaj, jeśli potrzebujesz, mam dwa wolne pomieszczenia obok redakcji. To nic wielkiego, ale na początek wystarczy. Możesz wprowadzić się w każdej chwili, tylko daj znać, żebym zdążył tam posprzątać.

Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Jakichkolwiek nie miałabym złych przeczuć względem niego, zachowywał się całkiem w porządku. I najwyraźniej się o mnie martwił. To w gruncie rzeczy było naprawdę słodkie.

– Myślę, że to nie będzie konieczne. – Machnęłam lekceważąco ręką. – To znajomy znajomego, który za niego ręczył. Tak jak powiedziałeś... Jest nieco dziwny, ale nieszkodliwy.

– I kuleje – dodał Gordon z rozbawieniem. – Gdybyś kiedyś chciała od niego uciekać, na pewno cię nie dogoni.

Posłałam mu pełne niedowierzania spojrzenie. On tak serio?

– Nie będę uciekać od Wesleya Blake'a – zaprotestowałam. – Dlaczego miałabym to robić? Jest w porządku, tylko...

– Tylko śledzi cię w restauracji?

Westchnęłam niecierpliwie. Niepotrzebnie w ogóle zaczęłam ten temat. Jasne, agent Blake może i mnie śledził, ale przecież nie w takim celu, jaki miał na myśli Gordon Rouzier, a ja nie mogłam mu tego wyznać.

– Nie śledzi, tylko je kolację – odparłam jednak. – Co, nie wolno mu przebywać w tym samym miejscu, co ja?

– To trochę dziwny zbieg okoliczności. Zrobisz, jak uważasz, Roxie, ale gdybyś kiedyś czuła się zagrożona przez tego typa, daj tylko znać, a chętnie ci pomogę.

Z roztargnieniem pokiwałam głową, nie mając siły dłużej się z nim kłócić. Gordon po prostu nie znał sytuacji, a nie mogąc mu niczego wyjaśnić, właściwie należało zakończyć ten temat. Na szczęście znałam taki, który mógł nas zająć zamiast agenta Blake'a. Spróbowałam udawać, że wcale nie widziałam go przy jednym ze stolików, po czym odpowiedziałam:

– Wiesz, właściwie to jest coś innego, z czym możesz mi pomóc. Wspominałeś, że przede mną pracowała z wami Agnes. Wiesz, co się z nią stało?

– Tak, mówiłem ci przecież, że wyjechała na studia. – Gordon wziął łyk czerwonego wina, po czym spojrzał na mnie pytająco. – Skąd w ogóle ten temat?

Zawahałam się, niepewna, ile powinnam mu powiedzieć. Nie ufaj mu!, krzyczał jakiś głos wewnątrz mnie, głos, którego zwykle słuchałam. W trakcie moich dwudziestu ośmiu lat życia wielokrotnie miewałam przeczucia, które potem okazywały się prawdą. A jednak musiałam dać mu cokolwiek, jeśli chciałam się czegoś dowiedzieć.

Przeczucie | JUŻ W SPRZEDAŻY!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz