Wieczoren siedziałam z tatą przy stole... Zwykle gadaliśmy o wszystkim co się stało, żartowaliśmy... Dzisiaj mogliśmy tylko słuchać ciszy...
Dwa dni temu zmarła mama... Od tej pory ja i tata wymienimy tylko "cześć, jak tam?" i po odpowiedzi, która najczęściej brzmiała "nic" wracaliśmy do swoich spraw.
Jutro miała być szkolna wycieczka... Spakowałam już potrzebne rzeczy... Tymczasem włożyłam talerz po kolacji do zmywarki i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i po paru minutach zasnęłam.
***
Następnego dnia stawiłam się punktualnie pod szkołą. W końcu nadjechał autobus. Wszyscy wsiedli i pojechaliśmy na wieś.
Była tam mała zielona wioska. Znajdowała się ona trochę w lesie...
Trochę tam pozwiedzaliśmy, obeszliśmy kilka gospodarstw, pomagaliśmy karmić zwierzęta...
Po kilku godzinach mieliśmy pociągiem jechać do miejsca, z którego zabiorą nas do domów rodzice.
Wsiedliśmy do takiego staro wyglądającego pociągu...
Jakiś kawałek drogi chyba musiałam przespać, bo obudziłam się w pociągu, ale za oknem było widać jakieś pola...
Nagle pociąg zaczął się rozwalać na pojedyncze wagony. Wszyscy władowaliśmy się do dwóch przednich wagonów, które ktoś związał sznurem.
Sznur zaczynał pękać... Kilka osób w tym ja wspięło się na dach.
Ktoś wziął klej i posmarował wagony by po chwili się złączyły. Zwykły klej! Nie miałam bladego pojęcia jak to możliwe... Potem był jakiś dziwny zakręt. Wszyscy wyskoczyli.
Wagony gdzieś zniknęły.
Znaleźliśmy się na jakiejś polnej drodze. Po obu stronach rosło jakieś zboże. Po jednej stronie łazili sobie ludzie z koszami na plecach i dziećmi, które pomagały zbierać do tych koszy zboże. Po drugiej pasły się oraz leżały krowy.
Szliśmy tak sobie tą ścieżką. Dwa razy ze zboża wyskoczyły konie przewalskiego (dobrze pamiętałam ich wygląd z książek), by przebiec nam drogę i znowu zniknąć w zbożu.
Nagle zobaczyliśmy taki domek jakie czasem stoją w lesie, żeby tam sobie zjeść czy coś. W tym domku siedzieli nasi rodzice.
***
Usłyszałam coś jakby mój tata wołał do mnie zza światów (jak głupio by to nie brzmiało). Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju, a nademną pochylał się tata i powiedział:
- No chodź wreszcie. Zaraz spuźnisz się na wycieczkę!Czyli to wszystko to... To był tylko... Sen...?
CZYTASZ
One Shoty
Short StoryChece tu pisać jakieś tam opowiadania, które tam gdzieś przyjdą mi do głowy xD