Kenan:
Siedzę po ciemku i czekam jak Larissa coś powie. Słychać Mutanta walącego w naszą skorupe. Założe się, że dziewczyna soczyście się rumieni. Szkoda, że tego nie widzę. Usłyszałem jak cicho westchnęła.
- Nie musisz dziękować, ale to miłe. - mówi.
- Jak będzie coś co będę mógł zrobić to od razu mów. - zaznaczam.
Larissa prychnęła na moje słowa.
- Idiota. - szepcze i założe się, że właśnie pokazuje swoje śnieżnobiałe zęby. - Chyba pora się stąd wynosić, co nie? - zmienia temat.
- Przyjemnie mi się siedzi, ale muszę przyznać, że powoli trace możliwość oddechu. - śmieje się.
- Ja już mam dość. - oznajmia.
Słyszę jak zmienia pozycje. Co ona kombinuje? Po chwili dostałem upragnioną jasność. Blondynka zrobiła dziure w kopule. Jest ona z drugiej strony przez to wyjdziemy bez wmieszania w to Mutanta.
- Chodź. - mówi i na czworaka wyszła na powierzchnie.
Zrobiłem to samo, po czym bardzo szybko odbiegliśmy od miejsca zdarzenia. Stwór nie zareagował czym dla nas lepiej. Wbiegliśmy do uliczki.
- Gdzie teraz? - pyta.
- Gdzie poszli? - zadała pytanie z oczami skierowanymi ku górze.
- Tak spanikowali, że uciekli o wiele dalej. - odezwał się wilk. - Musicie iść przed siebie. - informuje.
Razem ruszyliśmy wzdłuż ruinach bloków. Jest to jakaś alejka. Po licznych sloganach i ogłoszeniach mogę wywnioskować, że sklepowa.
- Myślisz, że u Aarona wszystko w porządku? - zaczynam rozmowe.
- A dlaczego miałoby być inaczej? - pyta.
- A tak pytam. - wzruszam ramionami. - Ostatnio jak ich opuszczaliśmy Neil był w pokoju kwarantanny, a Dylan po operacji na wycięcie wyrostka. - dodaje.
- Wyrostek to nic złego. Da się bez niego żyć, a Neil sobie poradzi. - mówi.
- Neil jest silny. Wzoruje się na tobie. - stwierdzam zerkając na nią.
Larissa uśmiechnęła się. Musi sprawiać jej to przyjemność. Nie dziwie jej się. Sam chciałbym być dla kogoś wzorem. W tym czasie poczułem drżenie katan, po czym dziewczyna mocno popchnęła mnie na ściane.
- Nie ruszaj się i bądź cicho. - ostrzega.
Zaledwie po chwili zza budynku wyłoniła się Narakuwena. Ma metalowe kończyny, ale najbardziej zaskakujące jest to, że nie jest duża. Co prawda jest wysoka, ale o wiele mniejsza niż inne Narakuweny.
- Dlaczego jest mniejsza? - pytam cicho.
- Kto wie. - wzrusza ramionami blondynka.
- Co teraz? - dopytuje.
- Przestań zadawać tyle pytań. - mówi z lekkim oburzeniem.
- To co mam robić? - spojrzałem na nią z uśmiechem.
- Znowu to robisz. - pokazała na mnie palcem.
Oboje prychneliśmy śmiechem. Po chwili Larissa złapała mnie za ramię i przybliżyła do siebie. Dotkneliśmy się ramionami. Nie będę ukrywał, zaskoczył mnie ten czyn, ale już po sekundzie dowiedziałem sie o co chodzi. Usłyszałem głośny huk, a metalowa odnóża wbiła się w ściane obok mnie. Narakuwena stwierdziła, że pobawi się w King Konga i wspieła się na budynek. Powbijała nogi w ściane i szybko dostała się na góre.
CZYTASZ
Dzierżycielka Diablo Dragon
FantasyTrzecia część z serii Dzierżycielka Diablo. On został pokonany. Larissa musi zmierzyć się z kolejnym zadaniem. Tym razem nie jest sama. Wraz z resztą chcę wrócić do swych towarzyszy. Jednak na tle ich przygody czai się mrok i cierpienie... Czy Dzier...