5. Ewa

1.1K 115 29
                                    

   Kręciło mi się w głowie, a wejście na pełną ludzi, duszną i głośną salę w niczym nie pomogło. Przełknęłam ślinę, wciąż czując smak drinka w ustach. Tak naprawdę nie cierpiałam wódki, a wypiłam go tylko po to, by przed znajomymi Darii nie wyjść na sztywniarę.

   Na szczęście nie musiałam zostawać tam długo. Odebraliśmy z Michaiłem swoje rzeczy i opuściliśmy budynek, tym razem na dobre. Odetchnęłam z ulgą. W czasie, gdy on dzwonił po taksówkę, ja wysłałam przyjaciółce SMS-a. Nie chciałam, by się martwiła; zwykle wychodziłyśmy do klubów razem, aby właśnie czuwać nad sobą, bo rodzice wpajali nam, że tak będzie bezpieczniej.

   Czekając na transport, nie odzywaliśmy się do siebie, choć prawie stykaliśmy się ramionami. Zerkając na niego ukradkiem, widziałam na jego twarzy zmęczenie, jakby miał o wiele więcej lat, niż w rzeczywistości. Może faktycznie dźwigał na swoich barkach ciężar, którego nie doświadczyła niejedna dorosła osoba.

   Myśli kołatały mi się w głowie. Daria nie wciągnęłaby mnie przecież w takie bagno, jakim były narkotyki. Czy wiedziała, że ten jej facet był dilerem? Czy była bezpieczna? Wahałam się przez chwilę, czy po nią nie wrócić, ale głupio mi już było wycofać się ze swoich decyzji. Do tego nie wiedziałam do końca, czy mogłam ufać Michaiłowi. Sam przyznał mi się przed chwilą, że robił niezgodne z prawem rzeczy. Też był dilerem? A może został w to jakoś inaczej umoczony? W każdym razie, za nic pieniędzy nie otrzymywał.

   O dziwo, mimo to czułam się z nim zadziwiająco bezpiecznie. Może to alkohol i zamroczenie, a może intuicja podpowiadała mi, że był ze mną szczery i nic mi z nim nie groziło. Bez zawahania wsiadłam z nim do samochodu, który nadjechał.

   — Pewnie to koniec naszej znajomości — bardziej stwierdził, niż zapytał. Kierowca zerknął w lusterko, lecz zachowywał pokerową twarz i nie odzywał się, pozwalając nam wyjaśnić swoje sprawy w mroku tylnej kanapy. Przypuszczałam, że nie takie sceny widywał już w swojej pracy.

   — Dlaczego? — zdziwiłam się.

   — Nie wiem, czy umiem to dobrze ująć w słowa. — Zapatrzył się za szybę, na umykające światła miasta. Byliśmy coraz bliżej mojego domu. — Jak wytrzeźwiejesz i to przemyślisz, to sama się ze mną zgodzisz. Po co miałabyś przyjaźnić się z byłym młodocianym kryminalistą, a do tego psuć sobie opinię w klasie? Wiesz, jak mnie tam lubią...

    — No ale przyznaj, że sam sobie trochę na to zasłużyłeś. — Uśmiechnęłam się lekko. — Zamiast próbować się wpasować w nasz babiniec, to z wielką łaską odpowiadałeś na "cześć" i olewałeś próby dogadania się. 

   Zmarszczył brwi, pogrążając się w myślach. Czyżby nigdy tak na to nie patrzył? Dotknęłam jego ramienia, zauważając, że zaraz będę wysiadać.

   — To mój przystanek. — Wyszłam z samochodu i ruszyłam niepewnie w stronę drzwi. Usłyszałam, że chłopak wysiadł za mną. Odwróciłam się, zaskoczona. — A taksówka?

   — Poprosiłem pana, żeby chwilę poczekał — wyjaśnił Michaił, podchodząc do mnie. — Od początku czułem się od was inny, gorszy. Nie umiałem z wami rozmawiać, a to, co mógłbym powiedzieć, nie byłoby dla was interesujące, więc się nie odzywałem. To nie tak, że było mi z tym dobrze, ale się przyzwyczaiłem i bałem się cokolwiek zmienić.

   Chyba wciąż jeszcze nie wytrzeźwiałam, bo miałam taką ochotę go przytulić, że po tych słowach zdecydowałam się to zrobić. Objęłam go niezdarnie, czując, jak zesztywniał, nie spodziewając się kontaktu, a po chwili rozluźnił się i poddał. Poklepałam go pokrzepiająco po plecach.

Szron we włosach ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz