Rozdział XXXV

1.5K 122 12
                                    

San Diego,
California, USA.

- Szefie, patrzyłeś na maila?- zapytał Spencer- przed chwilą wysłałem Ci zdjęcia.

- Już patrzę...- odpowiedział mężczyzna. W słuchawce nastała ciszw- co to kurwa jest?! Musisz to natychmiast zakończyć! Ten mięśniak nie ma prawa jej dotykać!

- Są razem, więc to normalne, że uprawiają seks.

- Kurwa! Ona jest moja, rozumiesz?! Tylko ja mam do niej w prawo, Patrycja jest moja! Wyślij mu wiadomość z informacjami o porwaniu.

- Szefie....- zatrzymał głos Spencer- dajmy mu czas. Ma tą walkę.

- Co Cię on obchodzi?! Co?- pytał wzburzony.

- Nic, ale tak po ludzku. Widać, że...

- Nie gadaj głupot. Masz działać!

       W tym samym czasie Patrycja zbierała się do pracy. Było kilka minut po godzinie siódmej. Kobieta była szczęśliwa. Myślała o Marku, który był dla niej ważny. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że mężczyzna ma trudny charakter, ale nie wyobrażała sobie, że może im się nie udać. Liczyła, że jej partner zaakceptuje to co ma mu jeszcze do powiedzenia. Musiała opowiedzieć mu o tym co miało miejsce w czasie kiedy była przetrzymywana. To był jej najboleśniejszy sekret i sytuacja, którą chciała wymazać z pamięci. Szczerość była podstawą zawiązku, a ona miała zamiar wszystko wyjawić, ale po walce jaką miał Mark.

          Pół godziny później Patrycja wchodziła do swojego nowego miejsca pracy. W recepcji siedziała Donna. Na widok nowej trenerki uśmiechnęła się, witając ją.

- Cześć Patrycja. Jestem Donna- kobieta podała jej dłoń- Vince mówił, że będziesz przed ósmą. Prosił, żebyś przyszła do niego. Ma dla Ciebie ubranie i inne rzeczy.

- Nie będę się przedstawiać, bo znasz moje imię- uśmiechnęła się trenerka, ściskając dłoń rudowłosej kobiety- miło mi Cię poznać.

- Mi również. Słyszeliśmy o Twojej fachowości. Super, że będziesz z nami pracowała.

- Bez przesady... Nie jestem kimś wyjątkowym. Ja także się cieszę, że mogę tutaj pracować. Porozmawiamy później. Teraz idę do szefa.

- Jasne. Do zobaczenia.

- Trzymaj się Donna-zakończyła Polka i skierowała się do biura szefa. Stojąc przed drzwiami zapukała.

- Proszę!- krzyknął szef. Kobieta weszła do środka- cześć Patrycja. Zapraszam, siadaj.

- Dzięki szefie.

- Zanim pójdziesz na salę musimy podpisać umowę i dopełnić innych formalności.

- Oczywiście- uśmiechnęła się kobieta- gdzie mam podpisać?

- Powinnaś najpierw przeczyć umowę- zauważył mężczyzna.

- Ufam Ci. Jesteś przyjacielem Chrisa, więc nie ma podstaw, żeby mieć obawy.

- To prawda, przyjaźnię się z chłopakami.

- Skąd się znacie?

- Kiedyś trenowałem boks. Później miałem kontuzję odcinka szyjnego kręgosłupa i musiałem zakończyć. Szkoda.

- Cóż... Kontuzje to zmora sportowców.

- Tak. Jestem zaskoczony, że tak krótko się znacie, a oni tak Cię lubią- mówił z przekonaniem Vince.

- To działa w obie strony. Ja uwielbiam ich- dodała kobieta.

- Nawet Marka.

- Co?

It's only HollywoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz