- Wiesz co nie wiem jeszcze dokładnie o której - wzruszyłam ramionami - W kościele musimy być na czternastą, więc myślę, że jak podjedziesz koło trzynastej to będzie w porządku.
- Dobra, to będę jeszcze najwyżej dzwonił - odpowiedział.
Stanęłam w miejscu. Mój wzrok skierował się na człowieka stojącego tuż przy wejściu do Interpolu. Złapałam się ramienia Kornela, czując że moje serce zaczyna znowu wariować.
- Łucja, wszystko w porządku? - zdziwił się.
- Mhm... - odparłam, zaciskając dłoń na jego barku.
- Ej - uśmiechnął się, gładząc moją zdrętwiałą rękę i jednocześnie zauważając mężczyznę podążającego w naszym kierunku.
- Cześć, kochanie - zaczął.
- A co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem cię zobaczyć - oznajmił zmieszany, po czym wyciągnął ręce w moją stronę.
- Nie dotykaj mnie - rozkazałam, chowając się za Kornelem.
- Córeczko...
- Nie słyszałeś, co powiedziała? - wtrącił stażysta, raz po raz spoglądając na mnie pytającym wzrokiem.
- Łucuś, porozmawiaj ze mną - nalegał.
- Nie widzę takiej potrzeby. Powiedziałam ci coś ostatnio na ten temat - rzuciłam.
- Słoneczko...
- Nie mów tak do mnie - warknęłam, czując jak do moich powiek mimowolnie napływają łzy - Dlaczego ty mi to robisz?
- Ale co...?
- Dlaczego nie uszanujesz mojej decyzji? Nie chcę cię znać, rozumiesz? - westchnęłam łamiącym głosem.
- Łucuś, ja wiem że narobiłem dużo głupstw i wyrządziłem ci straszną krzywdę, ale ja chcę to naprawić...
- Naprawić?! Co ty chcesz naprawiać?!
Tego nie da się naprawić!- Chociaż spróbuj mi wybaczyć... - pokręcił głową.
- Jak w ogóle śmiesz mnie o to prosić? - zapytałam, strącając łzy z moich policzków - Nigdy więcej tutaj nie przychodź.
Ruszyłam w kierunku budynku i zza szyby widziałam, jak obaj mężczyźni prowadzą dyskusję, która ostatecznie zakończyła się wygraną Kornela. Mój ojciec odpuścił. Po schodach pobiegłam na górę, aby w końcu móc zaszyć się w swoim gabinecie. Stanęłam oparta o ścianę koło mojego biurka i wbiłam wzrok w sufit.
- Łucja...
Nie odpowiedziałam. Bez słowa przytuliłam się do niego, a on zdziwiony moją nagłą reakcją objął mnie, jednocześnie gładząc po plecach.
- Łucja... - wyszeptał - Nie płacz...
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj mnie. To był twój ojciec, prawda?
- Ja nie mam ojca.
- Ale...
- Nie chcę o tym rozmawiać - wyrzuciłam - Przepraszam - mówiąc to odsunęłam się od niego - Ale po prostu jak widzę tego człowieka to nie mogę się opanować...
- W porządku - uśmiechnął się blado - Jakbyś chciała kiedyś o tym porozmawiać to jestem do twojej dyspozycji.
Na szczęście nie drążył tematu. Oboje w milczeniu wróciliśmy do swoich zajęć, które tego dnia okazały się być jedynie papierologią. Chciałam jak najszybciej skończyć pracę i wrócić do domu. Miałam dość wrażeń i dość ludzi, a jedynym moim marzeniem był ciepły kocyk oraz niedokończony serial.
Kolejne dni mijały podobnie. Nie kontaktowałam się z Maćkiem w nadziei, że odezwie się do mnie pierwszy. Ale telefon jak milczał - tak milczy. Zaczęłam zastanawiać się czy aby nie przesadziłam, w końcu znaliśmy się dopiero miesiąc - miał prawo poczuć się zmieszany.
Otworzyłam drzwi kancelarii i rozejrzałam się dookoła. Nigdy wcześniej tutaj nie byłam. Moją obecność od razu zauważyła kobieta stojąca, zdawać by się mogło, na recepcji.
- Dzień dobry. Pani była umówiona? - uśmiechnęła się.
- A nie, nie, nie. Ja przyszłam do Maćka. To znaczy do mecenasa Madeja.
- Mecenas Madej ma obecnie klientów - oznajmiła - Mogę panią wpisać w grafik...
- Nie trzeba - wtrąciłam - Przyszłam tutaj bardziej prywatnie.
- To znaczy?
Naraz zza drzwi naprzeciwko wyłoniła się para staruszków, a zaraz za nimi mój partner. Jego reakcja była zupełnie inna niż ta, której się spodziewałam.
- Pani Madziu, może pani odprowadzić państwa do wyjścia? - zwrócił się do recepcjonistki, po czym zawrócił w moim kierunku. Wyciągnęłam do niego ręce, a ten momentalnie złapał mnie za nadgarstki i zaprowadził do swojego gabinetu.
- Kochanie... - zdziwiłam się.
- Co ty tutaj robisz?
- Chciałam...
- Prosiłem cię, żebyś tutaj nie przychodziła!
- Ale...
- W jakim języku mam do ciebie mówić? - warknął.
- Przepraszam... - powiedziałam przyciszonym głosem - Myślałam, że się ucieszysz...
- To widocznie za dużo myślisz!
Popatrzyłam na niego z wyrzutem, a moje oczy nieznacznie się zaszkliły. Bez słowa zawróciłam w drugą stronę.
- Zaczekaj...
- Łucja, zaczekaj... - powtórzył, odciągając mnie od drzwi.
- Zostaw mnie.
- Kotku... - westchnął, strącając kilka łez z moich policzków - Przepraszam, nie chciałem. Po prostu ta Łuczyńska co siedzi na recepcji to stara plota i zaraz ani ja ani ty nie będziemy mieć życia...
- Mhm...
Mężczyzna przekręcił kluczyk w drzwiach, po czym podszedł do mnie, obejmując mnie w pasie.
- Nie kłóćmy się, hm? - odparł.
- Masz rację - stwierdziłam - Ja też chciałam cię przeprosić. Niepotrzebnie od razu wyskoczyłam z tym wszystkim...
- No nie powiem, trochę mnie zaskoczyłaś - zachichotał - Ale w porządku. Więc... Co powiesz na wspólny wieczór? - mówiąc to podłożył dłonie pod moje pośladki i posadził mnie na biurku, zaczynając całować moją szyję - Stęskniłem się za tobą...
- Nie przekupisz mnie... - uśmiechnęłam się, obejmując go nogami w biodrach - Ale... dlaczego do mnie nawet nie zadzwoniłeś od poniedziałku?
- Byłem zawalony robotą... - wyszeptał - Ale ja ci to wszystko wynagrodzę...
- Jak? - uniosłam brwi.
- Zobaczysz - oznajmił, wyciągając zza biurka malutką paczuszkę.
- A co to?
- Otwórz - nakazał, a ja postępując zgodnie z jego instrukcją otworzyłam podarunek.
- No nieee - prychnęłam śmiechem.
- Założysz to dzisiaj dla mnie? - zagryzł wargę.
- Zastanowię się.
- Widzę, że chcesz, żebym przez ciebie już całkowicie zwariował... - szepnął, pogłębiając pieszczoty na mojej szyi.
- Jasne - wzruszyłam ramionami, a potem zgrabnie wydostałam się z jego uścisku.
- To jak? - zmarszczył czoło - Dwudziesta?
- Moooże - rozłożyłam ręce - Dobra kotek ja lecę do pracy.
- Leć - pokręcił głową - Tylko tak wiesz... dyskretnie.
- Ależ oczywiście...
***
Witam wszystkich w nowym rozdziale!❤
Jak myślicie - jaką tajemnicę skrywa Łucja? Co sądzicie o zachowaniu Maćka?
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...