Pov Vialle
Po głowie ciągle krążyły mi myśli o Aleksie i Ellie. Oni też mogli mieć moce. To brzmiało tak nierealnie. W życiu nie pomyślałabym, że mogliby być jak ja. Może Fire się mylił... Jednak to, co mówił miało sens. Nie robiłby tego dla żartów. Pomyśleć, że przyjdzie mi sprawdzić, czy faktycznie Alex miał moce. Tylko, że gdyby okazało się, że je posiadał, nie mógłby należeć do Sekty. A jeżeli jednak nie miałby żadnej mocy, wtedy nie byłoby szans na ponowienie kontaktu z nim. W każdym przypadku był haczyk. Niewiadomo skąd nagle wszystkich, których znałam, stawali się dziećmi aniołów lub upadłych. Pewnych rzeczy nie dało się zauważyć. W sumie nie wyobrażałam sobie Aleksa u Satanistów, ale tylko tam mogliby go przyjąć... Chyba, że porozmawiałabym o tym z Firem i Noah. Może to by coś dało. W końcu Fire był, przecież dzieckiem upadłego anioła. Mogliby zrobić kolejny wyjątek. Dlaczego istniała taka zasada, skoro nie wszyscy potomkowie upadłych stawali się źli. Niektórzy robili to dlatego, że tylko Sataniści ich przyjmowali. Oczywiście to działało w obie strony. Sataniści nie opiekowali się dziećmi aniołów więc to Sekta ich kształtowała. Bałam się, że w niedalekiej orzyszłości będę musiała walczyć przeciwko przyjaciołom. Nie zniosłabym tego.Moje całe ciało było pochłonięte myślami. Dlatego nie zauważyłam, jak potrąciłam jakiegoś ucznia. Dopiero po chwili to do mnie dotarło. Odwróciłam się i zobaczyłam sylwetkę Nate'a. Oddalał się szybkim krokiem. Po naszej ostatniej kłótni, musiałam z nim pogadać. On myślał, że się nim bawiłam, ale nie miał pojęcia przez co przechodziłam. Nie mogłam z nim być, ale nie chciałam zrywać z nim kontaktu. Naprawdę dobrze byłoby, gdyby Nate to zrozumiał. Jeszcze do tego nie mogłam powiedzieć mu prawdy. Jednak nie mogłam tak tego zostawić. Dlatego zanim się spostrzegłam, już biegłam za nim.
- Nate! - krzyknęłam za nim.
W żaden sposób nie zareagował. Przyśpieszyłam kroku tak, że prawie biegłam. Przepychając się przez innych powoli zmniejszałam odległość między nami. W końcu udało mi się złapać go za ramię. Nate zatrzymał się i powoli odkręcił się przez ramię.
- Co? - zapytał, patrząc na mnie obojętnie.
- Słuchaj, ja chciałam... - zaczęłam, układając w głowie, co chciałam powiedzieć. - Nigdy nie chodziło o to, że cię nie lubię, albo traktuję jak zabawkę.
- Jasne - mruknął, patrząc na czubki swoich butów.
Nie wierzył mi. Do tego nie chciał ze mną rozmawiać. Z resztą na jego miejscu też bym tak zrobiła.
- Proszę, porozmawiajmy - odparłam z błaganiem w oczach.
Popatrzył na mnie z politowaniem.
- Żebyś mi wciskała twoje kolejne kłamstwa? - zapytał, krzywiąc się.
Bolało mnie patrzenie na niego. Wyglądał tak smutno i jednocześnie był zdenerwowamy.
- Takie kity możesz mówić sobie nauczycielom i to z przedszkola.
- Po co miałabym cię okłamywać? - zapytałam.
- Nie wiem, ty mi powiedz - odparł Nate, wzruszając ramionami.
- Po prostu to jest ciężki okres w moim życiu i ostatnio nic mi nie wychodzi - powiedziałam, patrząc na niego.
Pokiwał głową, ale jego spojrzenie ani trochę się nie zmieniło. Patrzył nade mną i obserwował śpieszących się na zajęcia uczniów.
- Powiedz coś - poprosiłam, chwytając go za nadgarstek.
Natychmiast go wyrwał i cofnął się o jeden krok. W końcu na mnie spojrzał.
- Po co ze mną rozmawiasz, co? - zapytał. - Żeby po raz kolejny powiedzieć mi, że nie chcesz ze mną chodzić? Czy, że jesteś niebezpieczna? A może tym razem chodzi o to, że ta cała grupa ci kazała?
Powinnam zerwać z nim kontakt. Nie odzywać się do niego, ale nie mogłam. Cały czas, gdy go widziałam, coś rozkazywało mi do niego iść. Nie umiałam odpowiedzieć na jego pytanie.
- Ja... - zaczęłam, ale nie wiedziałam, co mogłam mu powiedzieć. - Chciałabym, żebyśmy normalnie rozmawiali.
Nate prychnął pod nosem.
- Tylko, że ty cały czas mówisz coś, co raczej zniechęca do rozmowy z tobą.
Te słowa mnie zabolały, ale nie mogłam się z nim nie zgodzić. Nie miał mocy, więc go odpychałam. Wyrobiłam to w sobie. Nie chciałam tak.
- Przepraszam - powiedziałam, spuszczając wzrok. - Muszę sobie to wszystko poukładać i czasami coś mi odwala.
Chłopak westchnął i odparł.
- Trochę mnie zraniłaś.
- Nieczęsto jakaś dziewczyna ci odmawia? - spróbowałam rozluźnić atmosferę.
Nate ledwie zauważalnie się uśmiechnął.
- Coś w tym stylu.
- Przepraszam - powiedziałam ponownie.
- Przestań już - odparł, przewracając oczami.
Uniosłam kąciki ust. Była szansa, że mi to wybaczy.
- Zastanowię się - rzucił.
Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Czy będę chciał kontynuować tą znajomość - dodał.
Serce szybciej mi zabiło. Cieszyłam się w duchu, że dał mi szansę. Po tym co się stało, bardzo wątpiłam, czy to było możliwe. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Postaraj sobie poukładać te wszystkie... sprawy, które tego wymagają.
Potaknęłam głową.
- Muszę już iść - powiedział, zerkając na zegarek. - Zobaczymy się później.
Po tych słowach odszedł. Patrzyłam za nim aż do momentu, gdy skręcił za róg. Nie zauważyłam jak Emily do mnie podchodzi.
- Ziemia do Vialle - szepnęła mi do ucha.
Podskoczyłam na jej głos. Rozejrzałam się po korytarzu, ale nie widziałam reszty moich kolegów.
- Jesteś sama? - zapytałam.
- Przechodziłam korytarzem i zauważyłam ciebie śliniącą się na widok tego Nate'a. No to się zatrzymałam.
- Wcale się nie śliniłam - zaprotestowałam.
Spojrzała na mnie, jakby mi nie wierzyła.
- Zamierzasz się z nim spotykać?
Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią. Chciałam, żebyśmy przynajmniej spotykali się jako koledzy.
- Tak - powiedziałam po prostu.
- Wiesz, że on nie ma mocy - odparła ciszej.
- Wiem, ale...
- Nie jesteś w stanie się od niego uwolnić - dokończyła moje zdanie.
- No, powiedzmy.
- To jest dosyć niebezpieczne. Sataniści mogą wykorzystać każdą twoją znajomość przeciwko tobie. Lepiej się pilnować...
- Przestań mnie pouczać - przerwałam jej i ruszyłam w stronę sali, w której miałam zajęcia.
- Ja tylko ostrzegam! - krzyknęła za mną.
Westchnęłam pod nosem i poszłam na lekcje.
CZYTASZ
Naznaczeni: Widząca
خيال (فانتازيا)Vialle jest zwyczajną dziewczyną, która w wyniku tragicznego wypadku staje się świadkiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Czy to możliwe, by mogła posiadać nadnaturalne zdolności, czy to tylko trauma i szok po wypadku mącą jej w głowie? A może świat je...