July

99 3 0
                                    

-Widzisz? Zaraz zajdzie-wyszeptał,wpatrując się w płonące słońce które znikało już za dachami domów Londynu.

To był jeden z tych momentów,kiedy można było poczuć,jak świat się obraca.
Cicho i powoli,ale ciągle w ruchu.

Taehyung podciągnął kolana do piersi i objął łydki swoimi ramionami.

Zapach malinowej herbaty unosił się w powietrzu co sprawiało,że byłem trochę senny. Tylko właśnie najgorzej gdybym zasnął bo znajdowaliśmy się na dachu jego wielkiego domu i kiepsko widziałem upadek z tego obiektu.

Kubki były w połowie puste a cała noc była przed nami.
Tak,zgadza się. Taehyung poprosił żebym u niego został..żebym u niego spał. Powiedział,że nie chciał być sam.
Nie chciałem mu nic mówić bo przecież jego dom był pełny...

Zachodzące słońce wydawało się być zaproszeniem,żeby tam zostać na dużo dłużej.

   Postanowiłem w końcu podjąć rozmowę o jego próbie samobójczej..

-Tae..-przerwałem nagle krótką chwilą ciszy bo co jeśli nie chciał o tym rozmawiać?ale i tak kontynuowałem-czy ty chciałeś się zabić?-moje spojrzenie przeniosło się na nastolatka,na którego już prawie wcale nie świeciło słońce ale i tak wydawało się,że jego sylwetka była wyraźniejsza niż kiedykolwiek. Przyglądał się swoim dłonią ubrudzonym we farbie..

Być może malowanie było pewnego rodzaju wołaniem o pomoc, pomyślałem.

-Tak-wyszeptał po dłuższym zastanowieniu. Zrobiło mi się zimno.

To jednak była prawda...Dotknąłem jego małej dłoni. Jego skóra płonęła.-to było straszne-dodał płaczliwie i było to trochę straszne ponieważ zdradził mi taki mały sekret swojej osobistej historii..To dziwne ale pierwszy raz czułem,że ktoś jest przede mną otwarty i szczery..

Na twarz Taehyung'a spłynęły łzy..nie potrafiłem określić czym były spowodowane. Smutek?Rozczarowanie?-poniosłem porażkę to było okropne-wypłakał wycierając brzegiem dłoni mokry policzek-kiedy chcesz odejść ale jesteś nawet do tego zbyt zły. Zbyt głupi by żyć,zbyt głupi by umrzeć.

Siedziałem tam nieruchomo. Byłem zdecydowanie nieprzygotowany na taką rozmowę..i przerażony. Wtedy nadal nie wierzyłem,że mógł zrobić coś takiego..

-Nie uważam,że to znaczy,że jesteś do niczego-powiedziałem i przypadkowo strzeliłem kośćmi u palców-oznacza to może tylko,że nie masz odchodzić. Być może jest jeszcze coś co musisz zobaczyć .
Taehyung pokręcił gwałtownie głową.

-I tak umrę..jestem chory-wyszeptał a jego tęczówki zaczęły błądzić po każdym możliwym miejscu. Zamarłem. Taehyung nie mógł...po prostu nie wierzyłem w to jeszcze bardziej niż samobójstwo.-moje serce jest wadliwe..-mówił i za każdym słowem czułem jak coraz bardziej tracę oddech.-Został mi może z miesiąc.

Chłopiec czekał na moją reakcje a ja siedziałem nieruchomo jakbym bał się,że choćby najmniejszy ruch mógłby spowodować jakieś niewiadome uszkodzenia.

Taehyung zdradził mi dużo w ostatnim kwadransie,gdy siedzieliśmy w tych chłodnych podmuchach wiatru.

Powiedział o swoim losie i nigdy w życiu nie miałem takiego uczucia,że poznałem człowieka tak wspaniałego,tak nieszczęśliwego jak Taehyung,w tak krótkim czasie.

Nie miałem na myśli jego nazwiska,hobby ale też jego uczucia,myśli i jego rozpacz,nawet jeśli były mi dalekie myśli ale mogłem je zrozumieć.

Ale to chyba nadszedł wtedy ten moment w którym obiecałem sobie sprawić aby ostatni miesiąc Taehyung'a był najpiękniejszy na świecie i musiałem zacząć działać.

-Taehyungie,wykorzystamy twoje ostatnie bicia serca najlepiej jak tylko się da.-po czym wypuściłem kilka niekontrolowanych łez. Dlaczego nie wiedziałem wcześniej?

...
-Widzisz? Lipiec.-wymachiwałem przed nim kartką wyrwaną z kalendarza. On siedział i słuchał uważnie-To będzie miesiąc który na zawsze pozostanie w nas..rozumiesz?

-rozumiem-wyszeptał z lekkim uśmiechem.
Zabawne było to,że wyglądaliśmy jakbyśmy planowali jakiś atak. Pokój oświetlała tylko lampka i uśmiech Taehyung'a.

Chłopak co chwile się uśmiechał jakby myślał,że to co wygaduje to głupoty i żarty ale ja byłem poważny.

List do Tae (ukończone!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz