Train

98 2 0
                                    

Spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie.

-Powiesz mi teraz?-dopytywał niespokojnie. Cóż,Tae pomimo swojego ideału posiadał również jedną dosyć widoczną wadę.Niecierpliwość.

Przewróciłem oczami.

-Uspokój się-mruknąłem i kopnąłem nieduży kamień po gorącym asfalcie.
Słońce schowało się już bardziej za dachami budynków,coś nowego zaczęło się pojawiać.
Już dawno opuściliśmy osiedle na którym mieszkał Taehyung,zaczęliśmy mijać supermarkety,znaleźliśmy się po drugiej stronie osiedla i obserwowaliśmy mężczyzn z teczkami, którzy przechodzili obok nas pospiesznie,próbując jak najszybciej dostać się do centrum miasta. Nie musieliśmy długo iść bo już po chwili znaleźliśmy się poza przedmieściami Londynu i ruch drogowy zaczął otaczać nas prawie z każdej strony.

-O,masz nowe vansy nie zauważyłem wcześniej-zagadał Taehyung przerywając komfortową ciszę podczas której mijaliśmy stary budynek Walamartu.

-Dzięki,ostatnie mi zarzygałeś-powiedziałem wybuchając lekkim,cichym gorzkim śmiechem. Tym samym za pewnie wpędziłem go w małe wyrzuty sumienia które jednak znikły z jego twarzy po tym jak wprowadziłem nas na stacje kolejową.

-To nie jest prawdziwe prawda?-jęknąłem i wyrzuciłem trochę teatralnie rękę ku niebu-nie pojawił się odpowiedni kurs,pewnie jakiś idiota rzucił się pod po..-urwałem bo zobaczyłem jak oczy Taehyung'a wpatrywały się tępo w tory.

-Wiesz co Kookie? Czasami nadjeżdżający pociąg brzmi tak obiecująco..-wyszeptał i kiedy tylko ujrzałem malutkie łezki pojawiające się w kącikach jego oczu zacząłem
-Mamy miesiąc Tae,cały pierdolony miesiąc.-i w tej chwili zwróciłem wzrok na pociąg z piętrowymi wagonami,które były wypełnione samochodami-będzie wszystko dobrze-wyszeptałem szczerze sam w to wątpiąc...

Ruszyłem na przód,przeszedłem pod barierkami.

Tae zaczął za mną iść wołając
-Jeżeli już tam wejdziesz to co chcesz zrobić?

Zaśmiałem się i wskoczyłem na wagon,zatrzymując się przy metalowym pręcie na najwyższym piętrze wagonu.
Kierowca mercedesa za mną był zupełnie zakłopotany.

-Przygoda kochany! A teraz chodź tu!-zawołałem go i już po chwili Tae z radością znajdował się obok mnie

-Co teraz będziemy tutaj robić?-zapytał i położył ręce na biodrach

-Pociąg pewnie zaraz ru..-zacząłem lecz nie dokończyłem bo w tym momencie
poczuliśmy jak wagon zaczyna się poruszać.
Mogliśmy dotykać prawie każdego wierzchołka drzewa a to co widzieliśmy było wspaniałe.

Pociąg poruszał się teraz powoli do przodu,zostawiając za sobą stację i całkowicie zdziwionego kierowcę mercedesa.

Ja robiłem jednak coś innego, wyjąłem scyzoryk od Liam'a z kieszeni i z głośnym trzaskiem przejechałem nim po szkle.

-Co ty do cholery robisz?-zapytał obserwując dokładnie każdy mój ruch a dokładnie to kiedy wybiłem szybę w niebieskim polo,sięgnąłem przycisku przy drzwiach i otworzyły się one natychmiast.
-Zajmij miejsce pasażera Taehyungie-uśmiechnąłem się i otworzyłem mu drzwi. Chłopak bez żadnego protestu zrobił to co mu kazałem.

Oboje zamknęliśmy drzwi i od razu położyłem nogi na desce rozdzielczej.
Taehyung westchnął.

-Nigdy bym nie przypuszczał,że będę siedzieć z Jeon Jungkook'iem w aucie na szczycie pociągu-wyszeptał pokazując mi szereg białych zębów.Cieszył się czułem to.-to co teraz?

-Teraz jedziemy-odpowiedziałem i założyłem ręce za szyję-wiesz,transport tych samochodów kończy się zawsze na wysypisku śmieci. Mój kumpel tam pracuje
-Który?-zapytał z niewiadomych przyczyn lekceważąco

-Zayn ale tylko w weekendy-odpowiedziałem spokojnie.

Jazda zapierała dech w piersiach.
Naturalnie, wagony hałasowały,a zniszczone koła piszczały,jadąc po starych szynach. Jedyną rzeczą która zagłuszała te hałasy były piosenki The Fray które leciały z radia a ja i Tae głośno je śpiewaliśmy. Szczerze mówiąc nie brzmiało to źle. Nie brzmiało to też spokojnie.

Patrzyliśmy jak słońce znika za dachami budynków..

Tae nagle zaczął szukać w skrytce po stronie pasażera różnych rzeczy.
Znaleźliśmy starą płytę Johna Lennona i paczkę skamieniałych już gum do żucia z których staraliśmy się potem ułożyć wieże na hamulcu ręcznym. Szczerze to więcej niż jeden raz chciałem zagadać o próbie samobójczej nastolatka ale..bałem się odpowiedzi.

-jeszcze dwadzieścia minut i będziemy na miejscu-poinformowałem a Taehyung oparł się o szybę i wyjrzał na zewnątrz,patrząc w niekończącą się przestrzeń.-A potem wyjdziemy

-ok
..
-Ale było super!-krzyknął Tae i obaj usłyszeliśmy głuchy odgłos butów uderzających w suchy żwir.

Pociąg już nie wytwarzał żadnych odgłosów.
Blondyn potykając się o dosłownie wszystko w końcu znalazł się przy moim ramieniu, zachwiał się lekko więc złapałem go za rękę i pociągnąłem za sobą,bo na pociąg zaczęli już zaglądać mężczyźni ubrani w żółte kamizelki.

Szybko przemknęliśmy gdzieś w krzaki i stanęliśmy przy barierce która prowadziła na następną stacje która była już z daleka widoczna. Pociągi towarowe zawsze zatrzymywały się dwa tory dalej,po lewej stronie,około dwieście metrów od pociągów pasażerskich. Przynajmniej tak mu się wydawało.

-Taaak było super-przytaknąłem w końcu i wskoczyłem na kamienną płytę przy okazji ciągnąć Tae za sobą,starając się unikać spojrzeń niektórych ludzi,którzy stali na przystanku i spoglądali nieco sceptycznie.

-Gdzie dokładnie teraz jesteśmy?-spytał po sekundzie i spojrzał w stronę gdzie wskazałem ruchem ręki niebieski znak na którym było napisane „Brixton"

-Na wysypisko śmieci jest stąd bardzo blisko. Jeśli będziemy mieli szczęście to Zayn zabierze nas do domu. Może skoczymy jeszcze na pizze.

Słońce zniknęło już za dachami i w centrum miasta można było już odczuć,chłodne wieczorne powietrze.

Pół godziny później siedzieliśmy w małym zatęchłym czerwonym minivanie i jechaliśmy w stronę Londynu.

Słońce już długo było za horyzontem, w pojeździe pachniało starą pizzą i ciepłym piwem,nie zapominając o zapachu dymu który był wszędzie.

Zayn co chwile zagadywał do nas,śmiał się i śpiewał. No bo taki był w sumie Zayn..wiecznie radosny i kochany. Cóż, tylko jego tatuaże i ogólny wizerunek..wyglądał podejrzanie.
...
-To był dopiero pierwszy dzień-powiedziałem drapiąc się po karku. Mój głos nie było już taki głośny jak wcześniej-mam nadzieje,że wiesz,że traktuje to wszystko poważnie...codziennie będę chciał sprawiać żeby twój dzień był dobry..
i mam nadzieje,że na końcu powiesz,że to co ci ofiarowałem nie było bez znaczenia..
Taehyung westchnął i przybliżył swoją buźkę do mojej a następnie złożył malutki pocałunek na moim policzku. Zapłonąłem rumieńcem..

-Dziękuje Kookie było wspaniale..

List do Tae (ukończone!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz