Order

84 2 0
                                    

Zanim Taehyung poczuł się lepiej minęło pare godzin. Z bólem obserwowałem jak ciężko mu było złapać oddech.. jak chciał a nie mógł..były nawet chwilę kiedy chciałem zadzwonić po karetkę ale protestował..tłumaczył mi,że po prostu tak jest i będzie do końca.
Podnosząc się rozejrzał się po pokoju

-Chciałbym..chciałbym posprzątać pokój. Nie zostawiać rodzicom syfu-wyznał cicho-pomożesz mi?

To tak w ciągu kilku sekund zgodziłem się. Wiedziałem,że niektóre rzeczy będą boleć,to oczywiste. Miałem z nim posprzątać pokój przed jego śmiercią co samo w sobie brzmiało strasznie.
Myślałem tak siedząc w jego pokoju gdzie walały się stare kartony po farbach które blondyn wyrzucał z poddasza. Ja sam usiadłem na łóżku,przyciskając plecy do ściany,mój wzrok cały czas przenosił się z chłopca który klęczał na podłodze,zbierając różne rzeczy,na stare palety.

Nie mogłem ukryć,że byłem zainteresowany tym wszystkim co widziałem a gdy Taehyung to zauważył,uśmiechnął się niepewnie.

Wspólnie opróżniliśmy wszystkie szuflady i regał obok drzwi a Tae dziękował cichutko za moją pomoc.

Wyjaśnił,że nie był pewien czy sam dałby rade wyrzucić te wszystkie stare,zniszczone obrazy. Dziwne bo pomimo tego ,że ich jakość była już zła dalej mi się podobały. Taehyung miał prawdziwy talent.

Moje pełne podziwu komentarze wywoływały u niego rumieńce..czasami dziękował mi przytuleniem się co było dla mnie tylko zachętą do dalszego komplementowania.

Cieszyłem się oglądając to wszystko ale jednak pozbywałem się tych rzeczy chcąc naprawdę pomóc. Osiemnastolatka zadziwiały rzeczy które kiedyś namalował..i pomyśleć,że były przecież w jego własnym pokoju. Wyrzucił tak wiele płócien,że zacząłem zastanawiać się skąd je wszystkie wziął. Były naprawdę przeróżnych rozmiarów.

Niektóre stare obrazy były kolorowe i szczęśliwe i zacząłem zastanawiać się czy może zanim je namalował nie wiedział o chorobie..

Mimo,że to ja miałem rozświetlać dzień Taehyung'a to on rozświetlał mój..

Kim Taehyung sprawiał,że mój zwykły dzień był dziwnie wspaniały..ten chłopak zawsze nazywał rzeczy po imieniu i to inspirowało mnie żeby cieszyć się z tych rzeczy których nawet nie można dotknąć.

I zrozumiałem to kiedy pakowałem jego stare pędzle do worka-życie to prawdziwa sztuka.

Zostałem tak długo,aż wszystkie kartony i płótna zostały spakowane do kontenera obok supermarketu.

Zostałem do czwartej popołudniu,zostałem tak długo aż jego mama wjechała na podjazd jakimś drogim czerwonym samochodem.
Moim ostatnim zdaniem było „widzimy się jutro" po tym jak Taehyung mnie słabo przytulił i wycałował moje policzki.
Zniknąłem zarumieniony za rogiem.

List do Tae (ukończone!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz