Nie trwało to długo,kiedy opuściłem z rodziną autostradę który był mi znamy lepiej niż Potters Bar w którym mieszkali moi dziadkowie.
Domy były znajome,a powietrze wydawało się zimniejsze. Ktoś kiedyś powiedział,że kiedy był zmęczony życiem,Londyn,był najlepszym miejscem ,gdzie można było poczuć się lepiej. I chyba miał rację.
Moi rodzice zatrzymali się przed naszym domem tak gwałtownie,że telefon który trzymałem w ręce wypadł mi na ziemie. Cóż,mój tata nigdy nie był dobrym kierowcą.-Ledwo wróciłeś do domu a już lecisz?-spytała moja mama a uliczne latarnie rzucały na nas światło,pozostawiając połowę twarzy w cieniu.
-Tak.
Przez chwile stała w miejscu a biżuteria którą miała ubraną błyszczała.
-Do tego chłopaka?
-Tak.
-Kookie..-powiedziała zrezygnowana-uważamy z tatą,że to co robisz jest bez jakiegokolwiek sensu-gdy to mówiła czułem jak z każdym słowem rośnie we mnie złość
-Co jest głupiego w spędzaniu czasu z chorym człowiekiem?-spytałem i nawet nie zauważyłem kiedy zacząłem trząść się przez gniew-On i tak...umrze..
-Jak my wszyscy-wyjaśniłem podnosząc ręce w górę a potem nie czekałem ani chwili dłużej i po prostu ruszyłem przed siebie,do domu Taehyung'a..
Rodzice mnie wołali jednak wydawało się,że miałem ich w tamtym momencie gdzieś.
..
-Halo? Jimin po co dzwonisz?-Kookie musimy się spotkać-powiedział poważnie a ja wywróciłem oczami bo co ta zołza miała mi do powiedzenia?
No ale co? Przecież był jednym z moich przyjaciół i mogłem być u Tae tylko troszkę później..Okej,Jimin był zdecydowanie dziwny.
Nie miałem pojęcia dlaczego nie mogliśmy porozmawiać w jakimś przyzwoitym miejscu.Szedłem chodnikiem po najbardziej patologicznej części Londynu..
W powietrzu pachniało rebelią a pod nogami walały się śmieci każdej możliwej kategorii.
Starałem się nie patrzeć mijanym ludziom w oczy bo gdybym tylko to robił byłoby to równie znaczne z tym jakbym sam zakopywał się w lesie.
Żałowałem swojej decyzji w momencie kiedy zobaczyłem,że na miejscu w którym miał stać sam Jimin stała cała moja paczka od artystycznego malowania na murze..z którą nie rozmawiałem praktycznie od ostatniej imprezy.
Świetnie. Chcieli czegoś. Wyczułem to.
Zbliżyłem się i z każdym krokiem czułem jak zaczynały pocić mi się ręce..bo skoro zrobili z tego spotkania jakąś dziwną kombinacje musiało być coś na rzeczy.
Widziałem jak Jimin przepraszał wzrokiem.Wzdrygnąłem na to jedynie ramionami.-Kookie-zaczął zmartwiony Suga
-Co,Jezu chłopaki po co te cyrki?-spytałem wymachując dłońmi jak nienormalny,wkurzało mnie takie zachowanie od zawsze
-Bo wiedzieliśmy,że tutaj go nie przyprowadzisz ze sobą nigdy w życiu-wyjaśnił szybko Niall gasząc palonego przed chwilką papierosa.
Chwile milczałem zastanawiając się o kogo im chodzi. Byłem jednak w tamtym momencie słabym domyślaczem.
Wyręczył mnie w tym na szczęście Hoseok-Taehyung'a
Czego oni od niego wszyscy chcieli?
-Zostaw go Jungkook-wypalił Zayn.
Zayn który wydawał się lubić blondynka.Zamarłem.Jacy moi przyjaciele potrafili być fałszywi.
-Kookie nie zrozum nas źle ale..Taehyung jest..jest...dziwką..-mówił Jimin i chował się za Liam'em jakby bał się,że zrobie mu za te słowa krzywdę. Nie mylił się ani trochę. Przez ostatnie słowo ruszyłem na niego ale ostatecznie zatrzymał mnie Jin
-Jesteście kurwa pojebani!-krzyknąłem odpychając od siebie starszego
-Dwa dni temu-zaczął spokojnie Liam
-I nie chcieliśmy Ci psuć wyjazdu-wtrącił Jimin
-Wyciekł filmik jak Kai go..-nie dałem mu dokończyć. Rzuciłem się na niego i tym razem nikt nie zdążył mnie zatrzymać. I w momencie kiedy chciałem go uderzyć wokół nas rozległ się dźwięk sapnięć puszczony z telefonu..odwróciłem się. Stał tam Yoongi i pokazywał coś co złamało mi serce.. a łzy były tego skutkiem
-przykro nam..
CZYTASZ
List do Tae (ukończone!)
FanfictionBo wszystko przecież mija, prócz miłości, prawda? Jeon Jungkook chcę uczynić ostatni miesiąc śmiertelnie chorego Taehyung'a pięknym