Patelniak

771 25 14
                                    

Trochę pominęłam. Wiem. Ale nie przejmujcie się. Nic Was nie ominęło.

- Wróciłem na obiad. Dziś ma być kotlet i tłuczone ziemniaki. - spojrzałam na niego szczerząc się jak głupia. - Idziesz? - podał mi dłoń, którą chętnie chwyciłam.

***

Dzień dziesiąty

Dzień dziesiąty. Coraz bardziej zaczynamy się do siebie zbliżać. Ja i Minho. Zasugerował nawet na Zgromadzeniu żebym została biegaczem. On chce abym była blisko. Jednak Newt nie zgodził się. Powiedział, że lepiej będzie jak będę w Strefie. Widziałam zawód na twarzy Minho. Ja też byłam zawiedziona. Chciałam być jak najbliżej Azjaty. Jednak Newt postawił na swoim. Tak samo jak Alby.

- Minho - Newt przenosił wzrok z Azjaty na mnie i z powrotem. - Czemu chcesz aby Katy była biegaczem? - nie wiem czemu ale kiedy chłopak powiedział to zdanie Minho się uśmiechnął.

- Newt ma racje. Czemu? To za duże ryzyko. Ona będzie pomagała Patelniakowi w robieniu jedzenia dla nas. Koniec tematu. Uważam Zgromadzenie za skończone. - wstał i wyszedł. Inni Streferzy poszli w jego ślady. Newt też. W końcu zostaliśmy sami. Azjata podszedł do mnie i pogłaskał po włosach. To zachowanie jest normalne. Przynajmniej jak jesteśmy sami. Przy ludziach nigdy by tego nie zrobił.  Oczywiście nikt nie wie o naszym " związku". To była nasza wspólna decyzja.

- No cóż. Może to nie był dobry pomysł prosić ich o to teraz ale już niedługo będziesz biegać ze mną po korytarzach tego Labiryntu. Obiecuję ci. - zapanowała cisza. Do budynku wbiegł chłopak którego kilka dni temu pytałam o Minho.

- Co tu jeszcze robisz Minho? Zaraz biegniemy badać Labirynt.

- Ben, proszę daj mi jeszcze pięć minut. Idźcie beze mnie. - chłopak wyszedł. Spojrzałam na Azjatę. W jego oczach widziałam złość na Newta. - Cóż Kat muszę iść. Do zobaczenia wieczorem. - wyszedł. Zostałam sama. Po krótkiej chwili również wyszłam aby pożegnać się z Minho jednak on już wbiegł do środka. Poszłam do kuchni na pierwszy dzień pracy. Z zadumy wyrwał mnie Patelniak.

- Moja droga. Słuchasz mnie? Dziś zrobimy kotlet i tłuczone ziemniaki. - kiedy powiedział nazwę danią wróciłam myślami do tego po południa kiedy martwiłam się o Minho. Przyszedł troche później i powiedział, że wrócił na obiad. Były wtedy tłuczone ziemniaki i kotlet. Na to wspomnienie lekko się uśmiechnęłam. Szybko wzięłam się do obierania ziemniaków. Szef robił kotlety. Po kilku godzinach, robiłam jeszcze kolacje, miałam spokój i mogłam stać przed Wrotami i czekać na biegaczy.

***

Po kilku godzinach zobaczyłam zbliżające się sylwetki ludzi. W śród nich był Minho. Kiedy wybiegł podeszłam do niego. Przybiłam mu piątkę. To nasze powitanie kiedy jesteśmy w śród ludzi. Nikt nie może  się domyślić. Poszliśmy na kolacje. Po niej urządziliśmy ognisko. Po dziesięciu dniach tutaj to miła odmiana. Usiadłam dość daleko od ogniska. Po kilku minutach dołączył do mnie Minho. Siedzieliśmy i patrzyliśmy w niebo. Chciałam położyć głowę na jego ramieniu ale znalazł nas Chuck.

- Minho, Katy czemu siedzicie sami jak palec? Daleko od reszty? - popatrzyłam dyskretnie na Azjatę który się uśmiechał. Uroczy widok. - Idziemy na imprezę. Gally bije wszystkich, którzy chcą go pokonać. Mi powiedział, że mam znaleść ciebie i Kat. Obu wyzywa na pojedynek. - wstaliśmy szybko. Pobiegliśmy do miejsca gdzie Gally bił się właśnie z Benem. Ten drugi przegrywał. Po chwili wypchał go za koło. Następnie zaprosił Minho. Na początku Gally wygrywał ale potem to Azjata był na prowadzeniu.

- UUUU - krzyczeli Streferzy kiedy Minho uderzył Gally'ego w nos. Wypchał go za koło i tłum liczył do pięciu. Minho wygrał. Krzyczałam i nie mogłam przestać. W końcu Gally się pozbierał. Zaprosił mnie do koła.

- Ale z ciebie damski bokser. - powiedział Minho. - Może byś wziął kogoś innego. Jakiegoś chłopaka, a nie dziewczynę...

- Dam radę. - przerwałam mu. Weszłam w koło. Dam radę. Dam radę... Gally rzucił się na mnie nawet nie wiem kiedy. Po chwili leżałam na ziemi trzymając się za brzuch. Miałam mroczki. Słyszałam krzyk Minho. Jak przez mgłę pamiętam, że się podniosłam i uderzyłam go w nogę tak, że ten walnął twarzą w piach. Tłum krzyczał zachwycony. Jednak chwilę później to ja leżałam na piachu mając mroczki, znowu . Słyszałam jak ktoś się o coś uderzył. Spojrzałam, ostatkiem sił, w ciepłe, teraz przepełnione troską i zmartwieniem, brązowe oczy Azjaty. Coś do mnie mówił ale ja nic nie rozumiałam. Po chwili całkowicie straciłam przytomność.

***

Kiedy obudziłam się nade mną stał chłopak ze złotymi włosami. Był to Newt. Chłopak, który nie chciał abym była biegaczem. Słyszałam rozmowę, a raczej kłótnię na korytarzu. Rozpoznałam głos Minho. Ten drugi... Gally!

- Nie wiedziałem, że może jej się coś stać! - tłumaczył Gally

- Damski bokser. Musiałeś sobie podnieść ego po przegranej walce? - w głosie Azjaty słyszałam gniew. Do pokoju wszedł Alby. Kłótnia na korytarzu ucichła.

- Jak się czujesz? - Alby patrzył na mnie z miną, która mówiła, że zachowałam się bezmyślnie. Tu przyznaję mu racje.

- Chce mi się pić. - powiedziałam cicho. Po chwili mogłam rozkoszować się orzeźwiającą wodą. - Dziękuję.

- Newt zostawmy ją. Niech odpoczywa. - wyszli, a gdy drzwi znów się otworzyły, stał w nich Minho. Podszedł do mnie. Patrzył na mnie z troską. Dotknęłam jego twarzy na co lekko się uśmiechnął. Usłyszałam skrzypienie drzwi więc szybko wzięłam dłoń z policzka Azjaty. Ten odwrócił się szybko. W drzwiach stał Gally. Wkurzony. Podszedł do mnie i dał mi z liścia w twarz. Zabolało. Minho stanął, a jego napięte mięśnie swiadczyły o jego wściekłości. Był gotowy  mnie bronić. Gally rzucił się wprost na mnie. Szybko wstałam i uciekłam do drzwi. Ledwo je otworzyłam. Biegłam korytarzem, schodami w dół i do drzwi na zewnątrz. Krzyczałam na całe gardło.

- Gally zwariował!! Ratujcie!! Rzucił się na mnie!!! - na potwierdzenie moich słów z Bazy wybiegł Gally, a za nim Minho. Azjata skoczył i spadł wprost na chłopaka. Leżeli na ziemi. Bili się. Newt i Alby byli już na miejscu. Odciągali wkurzonego Minho od Gally'ego.

- Rzucił się na nią! - tu wskazał na mnie.
Gally szarpał się,  a kiedy się wyrwał pobiegł prosto na mnie. O co mu chodzi? Uciekałam po całej Strefie. Za mną biegł Gally, a za nim wszyscy ze Strefy. Wbiegłam do Bazy i zamknęłam oczy. Musisz się skupić. Kat. Skup się!! Wpadłam na pewien pomysł...

Hello!!!!
Dziś troche dłuższy, bo miałam  wenę. Podoba Ci się? Zostaw komentarz lub gwiazdkę. Wszystko mile widziane.
Miłego dnia /wieczoru
Papa

The Maze Runner || Moja Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz