Niektórzy uśmiechają się szczerze a niektórzy sztucznie. Uśmiechają się na przymus,bo chcą ukryć cierpienie, ból,rozpacz czyli negatywne uczucia. Nie chcą obarczać innych swoimi problemami. Są samodzielni uważają się za słabych ale nie są. Są silni wytrzymują ból i nie łamią się tak łatwo i z sztucznym uśmiechem na twarzy idą dalej. Są uparci i nikt nie udowodni im racji chyba,że starałby się bardzo mocno to są szanse. Wszyscy są tylko ludźmi i każdy ma prawo się złamać,i potrzebować pomocy. Nikt nie jest niezniszczalny. Ból fizyczny czy psychiczny boli tak samo. Ale w trakcie tego cierpienia nie macie tak że w środku chcecie by ktoś was znalazł i pomógł wam z tymi problemami,chociaż nie przyznacie się do tego ?
Siedząc na lekcji rozmyślam o rzeczach,które dziś muszę zrobić. Lista jest długa nie tak jak czas na wykonanie obowiązków. Najważniejsze żebym nie spóźniła się odebrać Yukiego,bo dziś wcześniej kończy. Raczej będę musiała dziś odpuścić sobie 2 ostatnie lekcje. Nie powinnam w szczególności w mojej sytuacji,ale on jest za mały by sam wracał do domu a ojciec go nie odbierze. Jakby mama żyła byłoby inaczej.Byłoby na pewno lepiej.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek. Długa przerwa i ładna pogoda.
-A może się udać na dwór i tam zjeść śniadanie?- pomyślałam
-Chyba tak zrobię. - wstałam a także wzięłam śniadanie i skierowałam się w stronę wyjścia.Poszłam w swoje ulubione miejsce. Nieodkryte przez innych,dlatego jest tam tak wspaniale.
Za boiskiem szkolnym jest ukryty ogród. Kiedyś słyszałam,iż dawny dyrektor miał fioła na punkcie kwiatów ale kiedy zmarł o nim zapomniano. Lepiej dla mnie jest tu ślicznie i cicho. Można odpocząć i się najeść. Ławeczka a wokół kwiaty,które dopiero kwitną. Bzów niestety już nie ma. Kiedy były tak ładnie tu pachniało. Nie jestem lubiana w tej szkole więc jestem skazana na samotność. Może to dobrze ? Nikt mnie nie zrani ani ja jego.Wystarczy mi Yuki do szczęścia. Jest on moim młodszym braciszkiem. Ma 4 lat i chodzi do przedszkola. Mój tata jest dość specyficzny. Po śmierci mamy zmienił się. Mama umarła rodząc Yukiego. Po jakimś czasie pogodziłam się z tym, że zostawiła nas. Wiedziała że umrze jeśli urodzi Yukiego ale to nie zmieniło jej decyzji. Dla swojego dziecka była się gotowa poświęcić. Jesteśmy bogaci,ale tata jest zdania, że służba nie jest potrzebna. Dlatego sprzątanie,pranie,gotowanie to są moje obowiązki a także zajmuje się bratem. Mój tata często mnie kara ale ma powody. Blizny zostają ale co mogę zrobić? Najważniejsze, że jak coś Yuki zrobi to mnie bije a nie jego. Nie wytrzymałabym bólu małego. Czasami myślę o tym, że mi ciężko,ale to nieprawda. Są gorsze przypadki niż ja. Są osoby,które nie mają nikogo czy pracy,pieniędzy domu. Ja nie mam prawa narzekać porównując do nich mam fantastyczne życie. Cierpię chwilowo ale żyje. mam gdzie mieszkać i mam co jeść więc tak źle nie jest.
Kończę śniadanie jednocześnie z dzwonkiem. Szybkim krokiem udaje się na lekcje. Lekcje szybko mijają. Już czas wyjść z tej szkoły. Nie lubię tej szkoły. W niej są ważne pozycje. Jak nie jesteś piękna i bogata czy przystojny i bogaty. Jesteś tutaj nikim. Każdy chwali się swoim kontem bankowym. Osoby biedne są traktowane jak ich służące. Nauczyciele nie reagują nawet jeśli na ich oczach biedny uczeń jest poniżany. Ta szkoła jest chora. Ludzie zdają za pieniądze im więcej dasz pieniędzy tym większa ocena. Uczniowie, którzy nic nie dają zdają na max. trójkę. Najchętniej bym się stąd przeniosła,ale tata mi nie pozwala. Chociaż Yuki jest w normalnym przedszkole.
Na szczęście jego przedszkole jest niedaleko szkoły. Po chwili jestem pod jego przedszkolem. Słychać dzieciaki,więc pewnie są na placu zabaw. Kieruje się za przedszkole i wzrokiem szukam braciszka. Bawi się z kolegą na zjeżdżalni. Słyszę jego śmiech i mimowolnie uśmiecham się .
-O, dzień dobry pani Lucy. Przyszła pani po Yukiego? - pyta nauczycielka uśmiechając się do mnie szeroko. Widać, że uwielbia tą pracę. Jest ona trochę starsza ode mnie . Nazywa się Mira. Jest przepiękną kobietą. Zawsze uśmiechnięta przeciwieństwo mnie. Zazdroszczę jej wyglądu i charakteru. Porównując do mnie jest idealna.
- Tak ja po Yukiego. Dziękuję za opiekę nad nim. Sprawiał jakieś problemy ? - pytam patrząc na Yukiego,po chwili słyszę odpowiedź.
- Nie, to bardzo grzeczny chłopak. Dał mi nawet dziś bukiecik kwiatów polnych. Pani brat jest bardzo uroczym i słodkim chłopcem. Nie mam żadnych uwag do niego. Yuki chodź do nas twoja siostra przyszła Cię odebrać! - krzyczy do mojego brata.
Chłopak usłyszał jej krzyk i spojrzał w naszą stronę. Uśmiechnął się szeroko, przybił żółwika z kolegą i pobiegł w naszą stronę. Jest on bardzo podobny do mnie te same oczy, tylko kolor włosów ciemniejszy. Zawsze uśmiechnięty dzieciak. Przytulił się do moich nóg ,wzięłam go na ręce.
- Witaj Yuki,jak się dziś bawiłeś?- pytam go,przytulając się do niego.
- Było fajnie siostrzyczko!Zaprzyjaźniłem się z Mamoru! Bawiliśmy się na zjeżdżalni i zjadłem cały obiad dziś, był pyszny a i dałem pani Mirze kwiatuszki!- Yuki zaczął opowiadać sepleniąc mi wszystkie wydarzenia,które miały miejsce dzisiaj. Słuchałam uważnie,ale po chwili przerwałam.
- Yuki pożegnaj się z panią,opowiesz mi w drodze co dziś się działo. Musimy iść do domu. Trzeba zrobić obiad. Postawiłam go i maluch przytulił się do nauczycielki. Pożegnaliśmy się z panią Mirą i skierowaliśmy się w stronę domu.Zrobiłam mu na szybko obiad. Mały uwielbia spaghetti. Potem puściłam mu bajki i zaczęłam sprzątać. Miałam złe przeczucie do dzisiejszego dnia. Ten niepokój co chwilę rósł. Słyszę otwieranie drzwi.
- O, wrócił- myślę - nie pasuje mi to,że tak wcześnie jak na niego.
- Lucy! Do mnie. - krzyknął jak do psa , a ja musiałam go słuchać. Przyspieszonym tempem ruszyłam do wejścia. Jak zwykle ubrany w swój brązowy garnitur,patrzy na mnie surowym wzrokiem. Szukając przerażenia na moim twarzy, którego nie ujrzy, gdyż cały czas na niej jest zobojętnienie.
- Dzwonili ze szkoły smarkulo. Podobno uciekłaś z 2 ostatnich lekcji. Co ty wyrabiasz? Zachciało Ci się wagarów? Chcesz zniszczyć naszą bardzo dobrą reputację? Co ty sobie wyobrażasz gówniaro! - jedne uderzenie w twarz, tak mocne że poleciałam do tyłu. Pierścień na jego ręku wzmocnił ból,przez niego czuję ucięcie. Krew spływa po policzku.
- Tato, ja musiałam odebrać Yuki- chciałam się obronić ale przerwał mi moją wypowiedź.
- Nie masz nic do gadania. Przeniosę Cię do innej szkoły. Jak tam się nie będziesz zachowywać, wyrzucę Cię z domu. Rozumiesz to ?- podchodzi i uderza mnie w drugi policzek. Boli bardzo mocno, moje oczy są załzawione,ale nie chcę dać mu satysfakcji, że mnie to boli. Nie mogę pokazywać słabości,bo będzie ją wykorzystywał.
- Tak, ojcze. Będę się pilnować. - Zostawił mnie wreszcie samą,siedzę na podłodze i nie wiem co robić. Przybiega do mnie brat i patrząc na moją twarz zaczyna płakać. Przytulam go do siebie.
- Braciszku, nie płacz. Siostrzyczkę tak nie boli. Ciii maleństwo, chodźmy oglądać bajki. - szeptam,po chwili go biorę na ręce i niosę do swojego pokoju. Tam kładziemy się na łóżku i zaczynamy oglądać bajki z laptopa. Zapominam o bólu,skupiam się na łzach brata. Jego cierpienie bardziej boli niż powierzchniowe rany.Pierwszy rozdział już za nami, jak myślicie kim okaże się Natsu? Zwykłym uczniem czy może kimś innym? Proszę o komentarze:) miłego dnia kochani.
CZYTASZ
A Story about Unexpected Love
RomanceHistoria pewnego zauroczenia. Nieoczekiwany zwrot wydarzeń,który może zmienić całkowicie życie dwóm osobom. Mieszanka romansu,dramatu i akcji. (Nalu)