Rusame

559 44 9
                                    

 Pov.USA
Hanahaki to choroba spowodowana  zakochania się bez wzajemności przejawia się w tym, że w płucach zapuszczają korzenie kwiaty różnego rodzaju. Zaczyna się od wykaszlenia kilku płatków, później w zależności od siły z jaką kocha się drugiego człowieka ,kwiaty te rosną szybciej lub wolniej. W pewnym momencie kaszlemy pąkami a później całymi kwiatami. Wkrótce rozprzestrzeniają się w układzie oddechowym, na końcu docierając do samego serca no bo w końcu to właśnie z serca pochodzi uczucie które powodują tą piękną na swój sposób ale bolesną chorobę. Choć to piękne cuda natury no bo kto by nie kochał kwiatów, sprawiają ból. Do momentu gdy wykaszlenie kwiatów staje się już niemożliwe z powodu bujności roślin i dochodzi do uduszenia. Na tydzień przed śmiercią kwiaty są zafarbowane przez krew. Śmierć z miłości może nastąpić w kilka dni lub nawet kilka lat, większość potrafi dożyć tylko do 4 lat i to tylko w "szczęśliwych" przypadkach.Oczywiście istnieje możliwość wyleczenia się z hanahaki. Pierwsza metoda polega na chirurgicznym usunięciu kwiatów z płuc, ale wiąże się to z całkowitą utratą wspomnień związanych z kochaną osobą. Po takiej operacji nie można już nigdy żywić do niej żadnych uczuć, z tego powodu wiele osób decyduje się na śmierć – nieodwzajemniona miłość wydaje się większości  cenniejsza niż zupełna oziębłość wobec tych, którzy są dla nich całym światem. Drugi sposób to uzyskanie odwzajemnienia uczucia, ale prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest równe zeru. Istnieje także trzecia możliwość: samobójstwo zanim w naszych płucach wyrośnie bukiet zamykający drogę powietrzu. Jak się czasem mówi wszystko albo nic. "Samobójstwo nie jest drogą ucieczki". Powtarzałem to sobie. Zbyt bardzo bałem sam się zabić, a o pierwszej opcji nie ma nawet mowy , wolałem już umrzeć przez tą chorobę. Nikt o niej nie wie. Miałem się spotkać z osobą która spowodowała, nie to miłość do tej osoby to spowodowała a nie on. A w kim mogłaby zakochać się taka osoba jak ja? Odpowiedzą jest Rosja. Tak ten oziębły wieżowiec. Choć od kiedy się zaprzyjaźniliśmy nie jest już taki dla mnie oziębły a nawet miły. Gdy tylko zakochałem się w nim od razu próbowałem się z nim zaprzyjaźnić i ku mojemu szczęściu udało mi się to. Przytuliłem poduszkę. Nie ma to jak leżeć na łóżku i tulić się do głupiej poduszki. Obok mnie leżał mój telefon który co jakiś czas wydawał dźwięk oznajmiający że dostałem wiadomość. Ignorowałem to. Why? Dlatego że wiadomości były pisane przez obiekt moich westchnień. Umierałem w środku. W końcu nie wytrzymałem i spojrzałem na wiadomości.

Hej

Coś się stało?

Odpisz...

Martwię się....

Ignorujesz mnie?

Ame...

Martwi się o mnie ale tylko jaką przyjaciela . Poczułem straszny ból w gardle . Powodowała go łodyga żonkila. Zacząłem się krztusić by po chwili wykaszleć poplamionę krwią kwiaty. To tak bardzo boli . Odpisałem mu:

Wszystko ok. Nie ma co się martwić . Naprawdę.

Wysłałem , telefon odłożyłem na bok. Zacząłem próbować zasnąć ale myśli o tym że niedługo umrę i o tym że ignoruje Rosję . Tak bardzo chciałbym...chciałbym go przytulić i powiedzieć mu co do niego czuję. Tak bardzo...bardzo...bardzo. Usłyszałem pukanie do drzwi. Postanowiłem się ruszyć z łóżka i podejść do drzwi. Ciekawe kto to może być. Spojrzałem na siebie w lustrze . To co zobaczyłem...widać było oznaki tego że nie spałem od kilku dobrych dni oraz tego że umieram. Otworzyłem drzwi bez zastanowienia. Popełniłem błąd. W nich stał Rosja. Nagle w jego oczach zauważyłem przerażenie. Złapał mnie za ramiona i krzyknął.
-Ame co ci się dzieje.
-Przecież pisałem że nic mi nie jest.
Uśmiechnąłem się krzywo. On tylko na mnie spojrzał z troską w oczach. I nagle tą całą troska zamieniła się w złość. O nie... Nie lubiłem gdy stawał się zły. Był wtedy kimś innym . Kimś gorszym . Byłem przerażony. Umocnił uścisk co sprawiło mi ból. Chciałem go poprosić by przestał ale nie mogłem . Nie miałem tyle siły.
-Co ty sobie wyobrażasz! Wiesz jak się martwiłem?! A ty mówisz że nic ci nie jest choć widać po tobie że to nie prawda ! Zależy mi na tobie bo jesteśmy jeb*nymi przyjaciółmi ! Ty jako jedyny oprócz mojego rodzeństwa i Polszy podałeś mi dłoń i ty jako jeden z nielicznych chciałeś się że mną przyjaźnić. Nie bałeś się mnie. Więc powiedz mi co ci się dzieję. Błagam.
Odpchnąłem go. I zacząłem płakać . Jaki ja jestem żałosny. Umieram przez miłość do mojego przyjaciela.
-Idź...błagam....zostaw mnie....
-Ale...
Przerwałem mu.
-Nie ma żadnego ale !
-Jesteś moim przyjacielem...
Kolejny atak . Zakrztusiłem się po czym wyplułem  kilka kwiatów żonkila. On spojrzał na mnie przerażony. Spojrzał na ziemię kwiaty byłe we krwi. Jeszcze bardziej niż ostatnio. Nie chcę umierać. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się jeszcze bardziej . A on zrobił coś co mnie zdziwiło. Przytulił mnie. Było to coś dziwnego . On nigdy nikogo nie przytulał oprócz swojego rodzeństwa . Więc chyba nie ma w tym nic dziwnego że byłem tym zaskoczony. Poczułem nagle coś mokrego. To były łzy nie moje czyli...Rosja płacze? On?
-Rosja?
Wtuliłem się w niego. Przy nim jest tak bezpiecznie i ciepło. Nigdy nie czułem się tak przy nikim. Jedyne czego chce w tym momencie jest to bym wyznał mi uczucie . Ale wiem że on ich nie odwzajemni . Widziałem jego reakcję gdy mówiłem o gejach . Nie był zadowolony . Więc raczej nim nie jest a ja nie chcę go stracić. Nagle odepchnął mnie od siebie . Byłem tym zdziwiony.
-Umierasz prawda?
Polowałem tylko głową. Co mnie najbardziej zdziwiło było to że się rumienił .
-Ja...ja chciałem ci dziś to powiedzieć. Ja wiem na co chorujesz i rozumiem że to przez to że jakaś dziewczyna zdobyła twoje serce.
Ach Russia gdybyś wiedział że to nie żadna dziewczyna  tylko ty.
-Ale mimo to.
Złapał mnie za ręce. Po pewnym czasie odetchnął a miej dłonie schował w swoich.
-Chcę ci to powiedzieć.
Przybliżył się do mnie. Nasze  twarzedzieliły milimetry. Był tak blisko . Zacząłem się rumienić tak samo jak on.
-Kocham cię USA!
Krzyknął po czym złączył nasze usta w pocałunku. Zanim szok minął on oderwał się ode mnie. Nagle poczułem pustkę. Przyjazną pustkę. Kwiaty zniknęły jestem zdrowy.
-Przepraszam...
Przerwałem mi rzucając się na niego co stutkowało jego upadkiem . Przytuliłem go.
-Ame...
- Dziękuję
Uśmiechnąłem się jak głupi przytulając się do niego.
-Za co mi dziękujesz? Przecież pocałowałem cię. Jeśli się nie mylę to skradłem twój pierwszy pocałunek. Pewnie miałeś go zarezerwowanego dla dziewczyny przez którą jesteś chory.
Zaśmiałem się.
-Pfff haha. To nie była żadna dziewczyna . Osobą która pokochałem byłeś ty.
-Zakochałeś się we mnie?
Pokiwałem głową i oddaliłem się od niego. Ale nadal siedziałem na jego nogach.
-Oczywiście że tak ? Jak mógłbym cię nie kochać?
Uśmiechałem się do niego. Jest jeszcze słodszy gdy nie wie co ma zrobić.
-Więc dlaczego nie odwzajemniłeś całusa?
-Byłem zaskoczony , uwierz że gdybym nie był zaskoczony odwzajemnił bym go.
I w tym momencie mnie pocałował. Odwzajemniłem pocałunek. Aż w końcu się ode mnie oderwał.
-Kocham cię Russia
-Ja ciebie też Ame
Przytuliłem się do niego.
-Ame zostaniesz moim chłopakiem?
Nie wytrzymam zaraz że szczęścia !
- Oczywiście że tak !

XXX
Większość informacji o hanahaki są z internetu . Wiem że krótkie ale wybaczcie!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 15, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kwiaty beznadzieji~RusameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz