Rozdział I - Ojciec

302 20 33
                                    

Hej. Jestem Natan. Mam 15 lat, niebieskie oczy i włosy koloru bardzo jasnego blondu. Mój wzrost nie przekracza 168 cm, a i tak chciałbym być jeszcze odrobinę niższy. Uważam to za bardzo urocze. Nie wiem, może jestem dziwny?

Mniejsza z tym. Mój ojciec miał przedwczoraj operację i matka każe mi do niego jechać. Nie wiem jak jej wytłumaczyć, że nie mam ochoty. Może wydawać się to dziwne, w końcu nie chcę odwiedzić mojego taty w szpitalu, ale po prostu się go brzydzę. Tak! Brzydzę się własnego ojca... Osoba, która nie przeżyła takiego paskudztwa jak ja, nie zrozumie jak trudno się później ogarnąć i normalnie funkcjonować. Ehh, z resztą, co ja się będę żalił...

Leżę sobie w łóżku i słucham mojej ulubionej piosenki. Już prawie zasypiam, ale drzwi do mojego pokoju się otwierają. W ich progu staje wkurzona mama. Bardzo boję się do niej odezwać. Każda kłótnia z nią kończy się przykrymi wyzwiskami w moim kierunku.

- Natan, krzyczy matka. Wstawaj kurwa z tego łóżka. Jedziemy do ojca!
- Dobrze mamo, odpowiadam.

Nie chcę się z nią znowu sprzeczać. I tak nic to nie zmieni i tak czy inaczej będę musiał jechać do tego jebanego szpitala. Wyciągam z szafy pierwsze lepsze ubrania i szybko się w nie ubieram. Podchodzę do lustra, przegarniam włosy i schodzę na dół.

10 minut później

Jesteśmy już w samochodzie. Matka jak zwykle ma do mnie jakiś problem. Zaczyna wyzywać mnie od kurew i pedałów. Przyzwyczaiłem się do tego, więc ignoruję ją odwracając głowę w drugą stronę. Biorę telefon do ręki, wkładam słuchawki w uszy i zaczynam słuchać muzyki. Pomaga mi to się odstresować, zapomnieć o smutkach i przestać myśleć o niepotrzebnych rzeczach. Mam wrażenie że wtedy czas płynie jakoś szybciej i przyjemniej.

Po parunastu minutach tej męczącej jazdy dojeżdżamy na miejsce. Wysiadam z auta i jak zwykle widzę kilkanaście par oczu spoglądających w moim kierunku w bardzo nietypowy sposób. Nie rozumiem. Czy to, że mam na sobie za dużą bluzę jest powodem do wyśmiewania się ze mnie? Nie sądzę. Stoję nieruchomo przy samochodzie i ze strachem patrzę na ludzi wokół mnie, a mama jest już przed wejściem do szpitala.

- Natan kurwa. Mógłbyś łaskawie ruszyć tą dupę? Nie będę tu stała i na Ciebie czekała, wydziera się matka.

Wystraszony ruszam w kierunku drzwi. Każdy, ale to dosłownie każdy w pobliżu gapi się na mnie i na moją mamę. Nienawidzę tego... Głównie przez takie incydenty śmieją się ze mnie w szkole. To naprawdę okropne uczucie, kiedy setki osób nabijają się z Ciebie...

~ Alan ~

Przechodzę koło szpitala, jak zwykle ze słuchawkami w uszach. Nagle zauważam, że przed wejściem jakaś pani krzyczy na chłopca. Zdejmuję więc słuchawki i podchodzę trochę bliżej, by usłyszeć o co chodzi. Normalnie bym tego raczej nie zrobił, ale ten chłopiec wygląda tak bezbronnie i uroczo. I ta za duża pastelowo różowa bluza. No po prostu cudo!

Nawet nie zdążyłem się mu dobrze przypatrzeć , a oni są już w środku... Hmm, może zostawię jakąś kartkę koło ich samochodu. Bardzo chciałbym poznać tego słodziaka, no i oczywiście mu pomóc.

Hmm. Jakby tu zacząć...? O wiem! "Hej, wyglądasz na bardzo uroczego chłopca, ale to co robi Twoja mama.." Nie. To bez sensu. Napiszę po prostu "Cześć. Zrobiło mi się bardzo przykro kiedy Twoja mama zaczęła na Ciebie krzyczeć. Chciałbym Ci jakoś pomóc. Spotkajmy się tu, przed szpitalem jutro o.." Właśnie o której? Szkołę mam do 15:30, zajdę do domu, zjem coś i chyba będę wolny. Myślę, że 17:00 będzie odpowiednią godziną.

Podchodzę do auta, wsuwam kartkę pod przednie koło i cichutko odchodzę z nadzieją, że chłopak ją zauważy.

~ Natan ~

Wchodzimy do szpitala. Ku mojemu zdziwieniu nie ma tu aż tak dużo ludzi jak myślałem. Mama podchodzi do recepcji i pyta w jakiej sali leży tata. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie wdała się w większą dyskusję z recepcjonistką. Bardzo mnie to irytuje, więc kieruję się w stronę fotela, który stoi w rogu poczekalni.

- Natan pierdoło. Chodź tu, bełkocze matka.
- Już idę, odpowiadam przerażony.

Podążam za nią na oddział kardiologii do sali nr. 25. Tam ma podobno leżeć tata. Idąc długim szpitalnym korytarzem, przypominają mi się wszystkie dni, które w nim spędziłem. Na samą myśl, że mam iść do szpitala robi mi się niedobrze, a co dopiero o chodzeniu po różnych pomieszczeniach...

Po paru chwilach błądzenia, docieramy do wspomnianej wcześniej sali. Pierwsze co widzę to lekarz rozmawiający z ojcem, a obok niego dwie pielęgniarki. Czuję się bardzo dziwne. Mama nie czeka aż skończą rozmawiać, tylko od razu otwiera drzwi i wchodzi niczym do swojego domu. Mimo próśb lekarza, i tak podchodzi do łóżka, na którym leży ojciec i zaczyna się do niego uśmiechać. Zrobiło mi się przykro, że nie okazuje mi tyle miłości co jemu. 

- Przywitałbyś się z tatą, a nie stoisz przy tej szafce, wydziera się mama.

Zmierzam w kierunku ojca jednocześnie spoglądając na matkę. Jej wzrok jest niczym ukąszenie żmii. Zmarszczone brwi i ręce w gotowości. To codzienny widok... Tata szyderczo się do mnie uśmiecha. To okropne. Uśmiechał się w ten sposób zawsze  gdy robił mi te paskudne rzeczy... Mam dość! Wychodzę z sali, trzaskam drzwiami i kieruje się do wyjścia z budynku.

Wybiegam ze szpitala. Mój wzrok przyciąga mała karteczka leżąca pod przednim kołem naszego samochodu. Podchodzę więc do auta i ją podnoszę.

Patrzę na kartkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Patrzę na kartkę. To wiadomość od jakiegoś Alana. Pewnie jakieś dziecko robi sobie żarty. Wątpię, że ktoś przejąłby się zaistniałą sytuacją, i tym bardziej chciał mi pomóc...

_____________________________________________

Hej, cześć i czołem. Pomyślałem, że to odpowiedni moment by zacząć swoją przygodę z Wattpad'em. Postanowiłem, że pójdę bardziej w stronę yaoi. No i jest! Pierwszy rozdział "To tylko Ja..." Mam nadzieję, że historia się wam spodoba.

~ Kacper

To tylko Ja...  | Yaoi 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz