Czyli: jak robić dobre teen dramy na podstawie komiksów.
Jest kilka rzeczy, jakie cenie wyjątkowo mocno w produkcjach, które oglądam. Szczególnie miejsce w moim sercu mają adaptacje amerykańskich komiksów, porządnie napisane teen dramy i klimatyczne miejsce akcji?
Wait! Czy ja już tego nie przerabiałam w poprzednim wpisie?
Tak, ale tym razem powiem wam, jak można było to zrobić lepiej.
A dokładniej będę chciała namówić was do wywalenia Riverdale za okno i poświęcenie tego czasu na znacznie lepszą produkcję, która również dostępna jest w Polsce w legalnym streamingu. Tylko że na HBO GO.
Jednak przejdźmy do rzeczy — Deadly Class to stosunkowa nowa seria komiksowa, która w tym roku pojawiła się na polskim rynku wydawniczym i po którą zresztą mam zamiar sięgnąć przy najbliższym zamówieniu z księgarni.
A za adaptację serii dla amerykańskiej stacji SYFY wzięło się dwóch panów, którzy mają niezwykłą rękę do przenoszenia bohaterów komiksów na ekrany. Co prawda w tym wypadku byli producentami, bo na stołku reżysera usiadł kto inny, ale nie da się ukryć, że w całej produkcji czuć ich rękę do postaci i to, że tutaj mogli pozwolić sobie na znacznie więcej, niż pozwala im ich studio. Już nie mówiąc, że cała ekipa tworząca serial była projektem cholernie zajarana i widać, że wyszło to z serca.
Ach, Ci ludzie, o których piszę to: Joe i Anthony Russo.
Tak więc mamy tu ogromny znaczek jakości produkcji, co samo to powinno świadczyć dobrze o tym, co nas czeka.
Więc o co właściwie w tym całym komiksowym zamieszaniu chodzi? Najważniejsze są czasy, w jakich rozgrywa się akcja, a mianowicie lata osiemdziesiąte, na stołku prezydenta siedzi Regan, narkotyki płyną ulicami, a USA wcale nie jest najprzyjemniejszym miejscem do życia. W tych wspaniałych okolicznościach nasz główny bohater Marcus próbuje przeżyć, no i nie jest mu łatwo. Poznajemy go w momencie, w którym sierociniec, w którym się wychowywał, spłonął, a on sam sypia na ulicach, gdyż cała policja San Francisco próbuje go dorwać za domniemane podpalenie.
I tym sposobem nasz zaszczuty protagonista nagle wpada w jeszcze większe tarapaty, które mogą okazać się dla niego jakąś życiową ścieżką, skoro bez skrupułów zabił kilkadziesiąt osób. Trafia do elitarnej tajnej szkoły, kształcącej przyszłym morderców na zlecenie. Placówka należy do organizacji zwanej Gildią, do której swoje dzieci wysyłają wszyscy najważniejsi gracze, od latynoskiej mafii, przez czarnoskórych gangsterów po Yakuzę. Oczywiście, jak w wypadku każdej szkoły od razu mamy tu ważny podział klasowy, a nasz bohater trafia do grupy najniższej w hierarchii. Szczurów. Wyrzutków.
CZYTASZ
totalnie nieobiektywnie
AcakNie mam życia - mam popkulturę. Więc piszę subiektywne recenzje filmów, seriali, sztuk teatralnych a czasem i długie lewackie ranty. Zapraszam serdecznie. 🎥 Praca została nagrodzona w konkursie literackim "Splątane Nici 2019" organizowanym przez @g...