Czułam się okropnie. Ubrana w piętnastocentymetrowe szpilki, w sukienkę mini z dekoltem do kolan - nie, to zdecydowanie nie był mój styl. Jak na zapracowaną kobietę przystało wyciągnęłam z torebki lusterko, poprawiając w nim swój makijaż. Upewniając się, że podsłuch działa bez zarzutu wymieniłam krótkie spojrzenia z Agatą, siedzącą kilka stolików dalej. Głęboko westchnęłam, oczekując przybycia Arsiniego. Jak się okazało nie musiałam długo czekać.
Do hotelowej restauracji wszedł wysoki, elegancko ubrany mężczyzna o południowej urodzie. Pytania były tutaj po prostu zbędne. Od razu wiedziałam, że to on. Popatrzył się w moim kierunku, a ja mimowolnie skinęłam na krzesło naprzeciwko mnie. Moje ciało przeszły dreszcze. Jego spojrzenie było tak zimne i zarazem tak przenikliwe, że miałam ochotę podnieść się z tego krzesła i najzwyczajniej w świecie wyjść.
- Lucy? - zapytał.
- Tak - wymusiłam na sobie uśmiech - A ty pewnie jesteś Claudio?
- Zgadza się - odparł.
- Jesteś stąd?
- A czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
- Nie - wzruszyłam ramionami - Tak tylko pytam. Masz taką nietypową urodę.
- To dobrze czy źle?
- Chyba dobrze...
- Jesteś tutaj nowa? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem - zmienił temat.
- Tak - oznajmiłam, ciągnąc przez rurkę sok pomarańczowy mający udawać drinka - To mój pierwszy tydzień i trochę stresuję się tym wszystkim...
- Zupełnie niepotrzebnie - wyszeptał - Zaraz oboje się odstresujemy...
- Widzę, że nie lubisz zwlekać - zauważyłam.
- Po co?
- Żeby się trochę poznać...?
- Poznać? - zagryzł wargę - Poznamy się na górze w pokoju...
- Poczekaj, zamówiłam dla ciebie drinka.
- Gustuję raczej w włoskich szampanach... - odparł - Ale z kobiet to zdecydowanie wolę Polki...
Zapadło milczenie. Mimo, że na początku byłam pewna tej prowokacji z każdą kolejną chwilą ta pewność zdawała się znikać. Nie wiedziałam jak i czy w ogóle powinnam z nim rozmawiać. Patrzył na mnie w tak przeszywający sposób, że nie chciałam sobie nawet wyobrażać sytuacji co by zrobił, gdyby nie było w około świadków. Chrząknęłam.
- Przepraszam cię na moment - odezwałam się w końcu.
- Jasne - uśmiechnął się, wodząc za mną wzrokiem.
Weszłam do toalety na piętrze i upewniając się, że jest pusta podjęłam próby skontaktowania się z Agatą. Z naszej rozmowy wynikło kilka ciekawych faktów, dlatego postanowiłyśmy kontynuować. Wprawdzie mogłyśmy aresztować go tu i teraz, ale chciałyśmy wyciągnąć z niego więcej informacji.
- O, tutaj jesteś... - usłyszałam za sobą. Położył dłonie na moich biodrach, a ja gwałtownie się wzdrygnęłam.
- Ale mnie przestraszyłeś!
- Nie mogłem już dłużej usiedzieć w jednym miejscu - wyszeptał.
- Widzę, że masz doświadczenie w tych sprawach...
- O, i to nawet nie wiesz jakie.
- Jakie...?
- Powiedzmy, że... lubię podróżować.
- Mhm...
- Chodźmy już do pokoju...
- Już? - zakaszlałam.
- No, chyba że wolisz zrobić to tutaj... - zagryzł wargę - Bo ja już nie mogę wytrzymać...
- Może napijemy się jeszcze na rozluźnienie?
- Ja już cię odpowiednio rozluźnię - uśmiechnął się pod nosem - Chodź...
Mimowolnie ruszyłam za nim. Wprowadził mnie do przestronnego pomieszczenia i dyskretnie przekręcił klucz w drzwiach. Rozejrzałam się dookoła i mimo, że nie było tutaj nic nadzwyczajnego moje ciało przeszły dreszcze. Przymykając oczy odwróciłam się w drugą stronę.
- Nikt nam już nie będzie przeszkadzał... - oznajmił, zachodząc mnie od tyłu - No, wyskakuj z tego, maleńka.
- Mogę jeszcze skorzystać z toalety? - zapytałam przyciszonym głosem.
- Nie.
Gwałtownie cofnęłam się w tył. Nie chciałam tego dłużej ciągnąć, przecież to nie mogło się udać. Chciałam dać znać całej reszcie o zakończeniu prowokacji, ale ku mojemu przerażenie miejsce, w które miałam zamocowany podsłuch wraz z komunikatorem okazało się puste.
- Czego szukasz?
- Niczego - odpowiedziałam pośpiesznie.
- Myślisz, że jestem taki głupi? - roześmiał się - Miałem już do czynienia z wieloma dziwkami. A ty nawet nie potrafisz jej udawać.
- C-co?
- A wiesz co ja robię z takimi szmatami jak ty? - niespodziewanie sięgnął dłonią za siebie, a ja zobaczyłam zamglenie przed oczyma. Mężczyzna popchnął mnie na łóżko, po czym sam położył się nade mną.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam przerażona.
- A to - wycedził przez zęby, zaklejając mi usta taśmą klejącą - Żebyś nie krzyczała.
Pomimo, że nie mogłam otworzyć oczu czułam, jak pod powiekami zbierają mi się łzy. Moje wszelkie próby odepchnięcia go od siebie kończyły się dokładnie tak samo.
- Wybzykam cię, a potem... Wiesz, co zrobię potem? Potnę ci tą buźkę i zostawię, żebyś zdychała w męczarniach... - wyszeptał rozbawiony.
Powoli otworzyłam piękące oczy, a jedyne co byłam w stanie zobaczyć to jego przeraźliwie ciemne tęczówki...- Policja!
- Policja! Zostaw ją, gnoju!
- Łucja!
Niepewnie otworzyłam oczy. Do pomieszczenia wbiegł Kornel, a zaraz za nim Agata z Pawłem wraz z jednostkami wspierającymi. Siłą odciągnęli Arsiniego ode mnie, a ja łapczywie nabrałam powietrza w płuca. Młody mężczyzna delikatnie odkleił taśmę z moich ust i bez zastanowienia mocno mnie do siebie przytulił.
- Już dobrze - wyszeptał przejęty.
- Kornel... - zaniosłam się płaczem.
- Nie płacz - nakazał. Z całej siły wtuliłam się w jego drżące ramiona, nie zważając zupełnie na nic. Ta jedna akcja wywołała u mnie tak skrajne emocje, choć wiedziałam, że nie powinnam ich okazywać - Nie pozwolę cię skrzywdzić, słyszysz?
- Zasłużyła sobie, suka!
- Tak jak te wszystkie kobiety, które zgwałciłeś?!
- Wszystkie były dziwkami!
- Kornel, nie - powiedziałam, kiedy poczułam, że jego dłonie przybierają kształt pięści. Ten w odpowiedzi pocałował mnie w skroń, spoglądając z nienawiścią na rozbawionego przestępcę.
- Masz szczęście - wycedził przez zęby - Spróbuj ją jeszcze kiedykolwiek choćby dotknąć to będziesz miał ze mną do czynienia.
***
Cześć Wszystkim! ❤ Jak Wam się podoba kolejny rozdział? Spodziewaliście się takiego obrotu spraw? Myślicie, że zachowanie Kornela było tylko na pokaz czy może jednak jego emocje w końcu wzięły górę?
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...