Mój dzisiejszy dzień zapowiadał się całkiem nieźle. Odwiozłam Hugo na lotnisko, ponieważ musiał polecieć na dwa tygodnie do Mediolanu. Wyjazd służbowy. Chciał zabrać mnie ze sobą, ale ja mam tutaj swoje obowiązki. Nie mogłabym ich wykonywać na odległość. Będę mogła idealnie wykorzystać te dwa tygodnie. Dojechałam pod dom mojego przyjaciela i czekałam aż się zbierze. Nareszcie możemy spędzić ze sobą więcej czasu i nikt nie będzie robił żadnych kłopotów. Całą drogę myślałam o Sergio oraz o tym, że dzisiaj spędzimy ze sobą mnóstwo czasu. Chciałam tego, ale wiedziałam, że nie wyjdzie mi to na dobre. To spotkanie jeszcze bardziej odsunie mnie od tematu ślubu. Martwi mnie to, ponieważ ja coraz bardziej nie mam ochoty wychodzić za mąż. Wolę być sama i szczęśliwa. Z jednej strony jestem po prostu głupia, że nie zerwę tych zaręczyn. Jednak z drugiej strony boję się, że zostanę sama. Sergio przecież nie zostawi dla mnie swojej kobiety. Ja jestem jedynie jego starą miłością. Nic więcej. Natomiast Eleonora znaczy dla niego wiele i jest mu bardzo bliska. Nie oszukujmy się, chciałabym być na jej miejscu. Jednak niestety tak nie będzie. Już za dwa miesiące i niecałe cztery tygodnie mój tata poprowadzi mnie przed ołtarz. Nie wiem co bardziej mnie załamuje. To, że będę musiała tam iść mimo tego, że tak naprawdę tego nie chcę. Czy fakt, iż Sergio i tak nic z tym nie zrobi. W dodatku włożyliśmy już w tę uroczystość tyle pieniędzy. Moja mama wraz z Natalią włożyły tyle pracy w projekt sukni, która poniekąd jest już gotowa. Sala w jednym z najlepszych hoteli w Barcelonie jest już zarezerwowana i to nie za małe pieniądze. Oczywiście nie dołuje mnie fakt, że musiałam wydać te pieniądze. Stać mnie na to. Jednak jeśli to nie wypali, będę żałować, że zmarnowałam tą dużą sumę. Choć wolałabym ją przelać na jakiś szczytny cel, który pomoże komuś w potrzebie. Kolejną sprawą, która mnie przytłacza są goście, którzy zostali zaproszeni na to wydarzenie. Prawie czterysta osób. Jestem zła na siebie, że dopuściłam do takiej sytuacji. Moja rodzina mnie zabije jeśli odwołam ślub. Tata niby nie lubi Hugo, ale jeśli wywinęłabym taki numer to byłby wstyd na całą Hiszpanię.
— Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać. Niedawno wstałem — w samochodzie pojawił się mój przyjaciel, który wpuścił swoje psy na tylne siedzenie w moim aucie.
— Nic nie szkodzi — westchnęłam. Chilijczyk przytulił mnie na powitanie.
— Wszystko w porządku? — zapytał widząc moją zmartwioną minę. Ja natomiast wyjechałam na główną drogę, która prowadziła do Santpedor.
— Tak, wszystko jest dobrze — skłamałam.
— Gówno prawda, nic nie jest dobrze. Przestań kłamać — prychnął.
— Po prostu coraz mniej jestem pewna jeśli chodzi o ślub — powiedziałam prosto z mostu.
— Skoro masz wątpliwości w tym momencie, to nie pakuj się w to — odparł.
— Łatwo ci powiedzieć. Byłeś kiedyś w takiej sytuacji? — spojrzałam przez chwilę na niego.
— Nie byłem. Jednak wiem, że trzeba podążać za tym co mówi ci serce i żyć zgodnie z własnym sumieniem. Pilar, jebać to co powie część twojej rodziny. Rodzice, a w szczególności twój tata oraz dziadkowie zrozumieją to i uwierz, że wcale nie będą źli na ciebie. Dla nich jest najważniejsze twoje szczęście, a nie to co powie rodzina. A my, jako twoi przyjaciele zrozumiemy to doskonale i nikt nie będzie na ciebie zły — wypowiedział swój monolog.
— Muszę sobie to wszystko na spokojnie sama przemyśleć — wyznałam.
— Hugo nie będzie przez dwa tygodnie to będziesz miała na to mnóstwo czasu — odparł, a ja skręciłam na drogę zjazdową z autostrady, która prowadziła prosto do Santpedor.